PolskaWalka wewnętrzna

Walka wewnętrzna

W III RP rządzące partie i politycy w większości przegrywali i tracili swoje wpływy i władzę z powodu afer z udziałem ludzi z Ministerstwa Spraw Wewnętrznych. Wydarzenia ostatnich tygodni pokazują, że w MSWiA po raz kolejny rozgorzała wyniszczająca walka o wpływy.

02.09.2008 | aktual.: 02.09.2008 11:18

„Zmieniają się epoki i władcy, ale służby są ciągle takie same. Takie same pozostają metody oddziaływania na ludzi, kłamania, spiskowania i prowokowania. Psychika ludzka jest niezmienna i niezmienne są mechanizmy oddziaływania na nią” – powiedział w jednym z wywiadów Wiktor Suworow, pisarz i publicysta, były rezydent radzieckiego wywiadu wojskowego GRU w Genewie, który w 1978 r. uciekł do Wielkiej Brytanii. Te słowa niemal idealnie pasują do sytuacji w MSWiA – niby zmienili się ludzie, którzy tam pracują, kierownictwo, a jednak nieustannie trwa stara jak świat walka o wpływy w służbach.

Pozorny spokój

Gdy po wygranych przez PO wyborach jesienią ubiegłego roku wicepremier i szef MSWiA Grzegorz Schetyna zaczął wymieniać kadry, wydawać by się mogło, że czas spisków, knowań i wojen podjazdowych odszedł do lamusa. Zastępcą szefa MSWiA został gen. Adam Rapacki, a komendantem głównym policji Andrzej Matejuk. Cała trójka zna się doskonale z czasów, gdy Adam Rapacki był komendantem dolnośląskiej policji. To właśnie Matejuk zastąpił Rapackiego, kiedy ten w 2000 r. awansował na zastępcę komendanta głównego policji.

– Ma ogromne doświadczenie w zarządzaniu policją i nie tylko policją, bo posiada wysokie kwalifikacje w zakresie organizacji zarządzania. Za jego czasów policja śląska była jedną z najlepiej funkcjonujących. Dzisiaj te doświadczenia będzie miał okazję przenosić na grunt całej policji – mówił wiceminister Rapacki w marcu tego oku, przedstawiając Matejuka jako nowego szefa Komendy Głównej Policji.

Jak informowały gazety po nominacji Matejuka, generał z Wrocławia to zaufany ministra. Schetyna z Matejukiem znają się z Wrocławia. Łączy ich wiele, m.in. sportowa pasja, obydwaj są znani we wrocławskim środowisku działaczy sportowych. Schetyna był właścicielem Śląska Wrocław, a Matejuk prezesem klubu Gwardia. Zarówno kierownictwo MSWiA, jak i media przemilczały afery związane z wrocławską policją z czasów, gdy Matejuk był jej szefem. Gdy w 2007 r. odchodził na emeryturę, media sugerowały, że został do tego zmuszony, a niektóre z gazet wykreowały go na „ofiarę rządów PiS”. W rzeczywistości Andrzej Matejuk odszedł, bo nie radził sobie z nadzorem, o czym świadczą afery związane z dolnośląską policją.

W maju 2005 r. dziewięciu policjantów zostało zawieszonych w związku ze sprawą uprawiania seksu na terenie jednego z komisariatów z rzekomo zainteresowaną pracą w policji 20-letnią kobietą. Komendant i zastępca jednostki zostali odwołani.

Inna afera dotyczyła komendanta komisariatu Wrocław-Grabiszynek, którego w 2006 r. zatrzymali funkcjonariusze CBŚ. Stało się to przypadkiem. Celem poszukiwań funkcjonariuszy CBŚ był mężczyzna, za którym rozesłano list gończy w związku z aferą korupcyjną, której tropy prowadziły do wrocławskiej policji. Okazało się, że samochód, w którym schwytali poszukiwanego mężczyznę, prowadził ów komendant, w dodatku pijany. Prowadzący „na gazie” policjant nie stracił stanowiska, odszedł na emeryturę. Do dziś nie wyjaśniona jest sprawa zakupu gruntów przez Matejuka w Miękini od Agencji Własności Rolnej Skarbu Państwa. Wśród kupujących po bardzo atrakcyjnych cenach byli Matejuk i jego zastępca Zbigniew Maciejewski, obecnie zastępca komendanta wojewódzkiego policji we Wrocławiu. Z naszych informacji wynika, że Prokuratura Krajowa oddział w Poznaniu, która aktualnie prowadzi śledztwo dotyczące korupcji podczas nabywania gruntów przez policjantów i prokuratorów, zajmuje się również obydwoma panami.

– Ludzie walczący o wpływy w ministerstwie doskonale wiedzą, co się działo we wrocławskiej policji za czasów Matejuka. Ostatnio ujawniane afery, nieprawidłowości i skandale pokazują, że spokój, który panuje w MSWiA, jest pozorny. W rzeczywistości trwa walka frakcji, które trudno jednoznacznie określić, ale które mają jeden cel: zdobycie wpływów i władzy – mówi nam urzędnik MSWiA.

Jednym z elementów tej wojny była przekazywana dziennikarzom informacja, że zastępca Andrzeja Matejuka – Kazimierz Szwajcowski – ma zarzuty prokuratorskie. Rzeczywiście, miał postawione zarzuty, ale w ubiegłym roku Prokuratura Okręgowa Warszawa-Praga umorzyła sprawę z powodu braku cech przestępstwa.

Zamiatanie pod dywan

Coraz częściej na światło dzienne wychodzą sprawy, które osłabiają zarówno wizerunek policji, jak i szefostwa MSWiA.

– Wystarczy przeczytać gazety, by zobaczyć, że szefostwo MSWiA nie ma co liczyć na spokój. Powinni też pamiętać, że to właśnie publikacje prasowe stały się przyczyną dymisji niektórych ich poprzedników – mówią policjanci.
Zaczęło się od Grzegorza Schetyny. „Rzeczpospolita” opisała, że promocją przyszłorocznych Mistrzostw Europy w Koszykówce będą zajmować się ludzie związani z koszykarskim Śląskiem Wrocław i jego byłym prezesem, czyli Grzegorzem Schetyną. Przetarg na obsługę mistrzostw wygrało konsorcjum firm Sport Media i ARRS Effectica, w którym zasiadają ludzie zaprzyjaźnieni z szefem MSWiA.

W końcu lipca okazało się, że zastępca wicepremiera Schetyny gen. Adam Rapacki jest w Stowarzyszeniu Generałów Policji m.in. razem z byłymi funkcjonariuszami Służby Bezpieczeństwa, a za finanse stowarzyszenia odpowiada gen. Marek Hebda, były zastępca komendanta głównego policji, który lata temu został skazany za sklepową kradzież akcesoriów do telefonu komórkowego. Po ujawnieniu tych faktów Rapacki tłumaczył dziennikarzom, że nic mu nie wiadomo, że Hebda został skazany, natomiast ocenę przeszłości pozostawia historykom. Według wiceministra Rapackiego Stowarzyszenie „pozwala na budowanie etosu formacji”. Dwa tygodnie temu „Dziennik” ujawnił, że tajny współpracownik CBŚ brał udział w wyróżniających się szczególnym okrucieństwem napadach na właścicieli kantorów. Ze względu na tajemnicę państwową prokuratura odmawia podania szczegółów śledztwa. Wiadomo jednak, że bandyta co najmniej od czterech lat współpracował z krakowskim Centralnym Biurem Śledczym. Tym samym, z którym współpracował inny zabójca – trzy lata
temu tajny współpracownik policji Adam B. dzięki wstawiennictwu CBŚ dostał pozwolenie na broń, z której zastrzelił swoją byłą dziewczynę i jej partnera. Pozwolenie na broń dla gangstera podpisał gen. Adam Rapacki, wówczas szef małopolskiej policji. Po ujawnieniu tych faktów obecny wiceminister został zdymisjonowany, po czym odszedł z policji na emeryturę.

Wiedza „wszystkich świętych”

Według niektórych mediów, Rapacki musiał odejść, bo nie chciał się zgodzić na założenie podsłuchu prezydentowi Krakowa Jackowi Majchrowskiemu i niektórym członkom władz miasta, należącym do PO. Sprawę przedstawiono jako polityczną, a działaczy PO jako osoby prześladowane przez PiS. Tymczasem już za rządów PO, w lipcu tego roku, rzekome ofiary zostały oskarżone przez prokuraturę m.in. o korupcję i działanie na szkodę miasta. Ostatnie dni przyniosły kolejną odsłonę – awans dla podejrzanego policjanta. Chodzi o podinspektora Wojciecha W., szefa NSZZ Policjantów lubuskiej policji. Wojciech W. został oskarżony przez prokuraturę w Lesznie m.in. o pobieranie nienależnych świadczeń i wykorzystywanie stanowiska służbowego do działań niezwiązanych z wykonywaniem obowiązków służbowych.

O sprawie było głośno od kilku miesięcy – postępowanie prowadziła prokuratura i Biuro Spraw Wewnętrznych KGP. Mimo to komendant lubuskiej policji Marek Bronicki wysłał wniosek awansowy do Komendy Głównej Policji. Stopień podinspektora Wojciech W. otrzymał podczas obchodów Święta Policji 29 lipca, a dwa dni później usłyszał zarzuty. Gdy sprawę nagłośniły media, komendant lubuskiej policji Marek Bronicki został odwołany. – O awans dla Wojciecha W. wnioskował ówczesny komendant wojewódzki policji w Gorzowie Wielkopolskim insp. Marek Bronicki. Wystawił on Wojciechowi W. pozytywne rekomendacje, przesyłając wniosek personalny, uzasadniając go bogatą i wzorową służbą kandydata do awansu. Po sprawdzeniu pod względem formalnym przez pracowników Biura Kadr i Szkolenia wniosek zgodnie z ustaloną w takich sprawach procedurą w imieniu komendanta głównego policji podpisał i skierował do MSWiA dyrektor Biura Kadr i Szkolenia KGP – poinformował nas Krzysztof Hajdas z biura prasowego KGP. Według naszych rozmówców z
ministerstwa, sprawa szybko została wyciszona. – Nikt z „góry” nie poniósł absolutnie żadnych konsekwencji, chociaż jest tajemnicą poliszynela, że o śledztwie i postępowaniu BSW wiedzieli „wszyscy święci”, poczynając od komendy głównej, a kończąc na szefostwie ministerstwa. Wojciech W. od lat działał w policyjnych związkach w Gorzowie Wielkopolskim, skąd pochodzi Grzegorz Schetyna, z którym się świetnie zna, podobnie zresztą jak z komendantem głównym policji Andrzejem Matejukiem. Wniosek awansowy dla Wojciecha W. powinien być zweryfikowany w KGP, jednak tego nie zrobiono – mówi nam urzędnik MSWiA.

– Jak na razie szefostwo może liczyć na przychylność mediów. Gdy wynikła sprawa z dostarczeniem do pociągu przez policjantów hamburgerów dla Elżbiety Rafalskiej, wiceminister pracy w rządzie PiS, na prośbę ówczesnego wiceministra MSWiA Marka Surmacza, media miesiącami to przypominały. Gdy Marek Surmacz został doradcą prezydenta – sprawa odżyła i była z lubością przypominana przez „salonowe” media. Tymczasem nie słychać, by ktoś przypominał o gruntach zakupionych przez komendanta Matejuka, pozwoleniu na broń dla gangstera czy wygranym przetargu na promocję przyszłorocznych Mistrzostw Europy w Koszykówce. Sympatia mediów nie przekłada się jednak na przychylność różnorakich koterii i frakcji występujących w MSWiA, które jak taran chcą jak najwięcej dla siebie „wyszarpnąć” – mówi rozmawiający z nami urzędnik MSWiA.

Dorota Kania

Źródło artykułu:WP Wiadomości
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)