Wałęsa: zrobią aferę - potem krzyczą, że są ofiarą
Wytłumaczeniem zachowań demagogów i populistów jest to, że tworzą zasłonę dymną przed własną niemożnością. Jeśli czegoś nie wiedzą, nie umieją albo chcą ukryć, to najlepiej to zakrzyczeć. I takie metody znane są w przypadku tych formacji od lat. Zrobić aferę, a potem krzyczeć, że jest się ofiarą. Oskarżyć ludzi, a odpowiedzi przedstawiać jako frontalny atak - pisze prezydent Lech Wałęsa w felietonie dla Wirtualnej Polski.
07.10.2011 | aktual.: 25.10.2011 12:30
Przez pokolenia położenie geopolityczne było dla Polski przekleństwem. Teraz może być błogosławieństwem. Pod warunkiem, że populiści i demagodzy nie zepsują tego w imię własnych małych interesów politycznych. Tym bardziej trzeba mądrze wybierać. I nie głosować nogami, pozostając w niedzielę w domu.
Od kilku lat Polska odbudowuje dobre relacje z sąsiadami i wzmacnia pozycję w Europie. Podróżuję wiele po świecie i widzę, jak zmienia się obraz Polski. Do pięknych historycznych kart dopisujemy kolejne karty młodej demokracji. Dotychczas mogliśmy grać argumentami historycznymi. Do dziś Europa i świat podziwia nas za wolnościowy zryw Solidarności. Teraz musimy mówić również o dniu dzisiejszym i przyszłości. A tu potrzebne są nowe mocne argumenty, których się uczymy: przewidywalność, odpowiedzialność, rozsądek. I wola współpracy. Nie stać Polski na to, aby teraz rozpoczynała kolejne wojenki podjazdowe z jednym czy drugim sąsiadem. Nie czas szukać wrogów, tam gdzie mamy przyjaciół. Ja znam przypadłość tych polityków, którzy wszędzie i zawsze szukali, szukają i szukać będą spisków. Taka ich natura. Bardziej nadawali się do walki, a nie do budowy. Oni inaczej nie potrafią. Najbliższe wybory są więc też walką o to, czy będziemy kontynuować dotychczasową drogę, korygując zaniechania i poprawiając błędy czy
zaprzepaścimy naszą szansę.
W tych trudnych czasach potrzebujemy sojuszników. Gdzie będziemy szukać wsparcia, kiedy przyjdzie kolejna fala kryzysu? Tylko UE i jej największe państwa, a tym bardziej nasi najbliżsi zachodni sąsiedzi są nasza gwarancją bezpieczeństwa. Udowodnili to nieraz. Oczywiście trzeba twardo walczyć o swoje, ale mądrze i skutecznie.
Sojuszników musimy mieć w innych krajach, ale i we własnym. Wiem dobrze, jak to jest dostać solidnie po kostkach tuż przed ważnymi negocjacjami międzynarodowymi. Pamiętam bezpardonowe ataki na mnie przed trudnymi rozmowami z Jelcynem. Kopanie po kostkach można jednak przeżyć i cel dla Polski osiągnąć. Są jednak w Polsce siły polityczne, które nie cofną się przed kopaniem po kostkach, a nawet osłabieniem naszych narodowych argumentów w imię własnych celów. To znów pokazała kampania wyborcza.
Nawet kampania może przynosić straty w relacjach z innymi krajami. Taki koszt, jaki ostatnio Polska poniosła, źle, że się wydarzył, ale może dobrze, żeby nie zapłacić więcej w przyszłości. Polacy zobaczyli, ile strat może kosztować Polskę polityka insynuacji, destrukcji, spisków i wrogów. Zawsze byłem zwolennikiem twardych negocjacji, ale skutecznych. A czasem nawet sprytnych. Nie sztuką jest wymachiwać szabelką, straszyć, a nic nie osiągać.
Jest jeszcze jedno wytłumaczenie takich zachowań demagogów i populistów. To zasłona dymna przed własną niemożnością. Jeśli czegoś nie wiedzą, nie umieją albo chcą ukryć, to najlepiej to zakrzyczeć. I takie metody znane są w przypadku tych formacji od lat. Zrobić aferę, a potem krzyczeć, że jest się ofiarą. Oskarżyć ludzi, a odpowiedzi przedstawiać jako frontalny atak. Polacy nieraz zdali egzamin z dojrzałości demokratycznej. I tym razem zobaczyli prawdziwe oblicze niektórych polityków.
Nawet ostanie spokojnie lata nie powinny im przysłonić tego, że nie zawsze tak było. Przed nami kolejny egzamin. Ważny nie tylko dla nas, ale też dla Europy, w której odgrywamy coraz ważniejszą rolę! Nie popsujmy tego złym wyborem albo głosowaniem nogami!
Prezydent Lech Wałęsa specjalnie dla Wirtualnej Polski