Wałęsa w Tunezji: zmieniać, nie burzyć
Był prezydent Lech Wałęsa zachęcał w Tunezji do wyrównywania szans między biednymi i bogatymi oraz skierowania środków na zmniejszanie bezrobocia. Tunezyjska ulica właśnie tego się domaga.
Wałęsa poleciał do Tunezji na dwa miesiące przed objęciem przez Polskę przewodnictwa w UE, by wspierać demokratyczne przemiany zachodzące w tym północnoafrykańskim kraju.
W czwartek spotkał się z tymczasowym prezydentem Fuadem Mebazą, a także z członkami Wysokiej Instancji ds. Reform Politycznych (tymczasowego parlamentu).
Wałęsa mówił dziennikarzom, że Tunezja, która nie zmaga się z wrogiem zewnętrznym jak Polska przed 1989 r., ma swoje problemy wewnętrzne. Według niego państwo to przechodzi "nowy typ rewolucji, która żąda sprawiedliwości".
- Cieszę się, że prezydent Mebaza zgadza się, iż współpraca, walka na argumenty to jest coś, co ma być przed nami, że powinniśmy zmieniać, a nie burzyć - podkreślił Wałęsa.
Były polski prezydent ocenił, że Tunezja jest naprawdę w dobrym stanie. Faktycznie ślady rewolucji nie wszędzie są dostrzegalne. Poza centrum Tunisu, gdzie spotkać można pojazdy wojskowe i zasieki, nie widać niepokojów. Ludzie spacerują, piją herbatę w ogródkach przy ulicy, handlują.
To jednak tylko pozory. W śródmieściu Tunisu w czwartek odbywały się protesty. Setki młodych ludzi wyszły na ulice, by wyrazić niezadowolenie z powodu braku pracy.
Tunezyjczycy buntują się również przeciwko brutalności policji. - Ben Alego nie ma, ale jego duch, jego mentalność pozostały - mówił jeden z młodych manifestujących, nawiązując do obalonego prezydenta. Mężczyzna twierdził, że poprzedniej nocy w mieście Siliana do jednego z domów policja wkroczyła tylko dlatego, że jego mieszkańcy żądali wolności i demokracji.
- Będziemy kontynuować naszą rewolucję. Wszyscy tutaj chcą walczyć o lepszą przyszłość, o pracę, o zmiany w Tunezji - dodawał inny młody Tunezyjczyk, który - jak podkreślał - choć zna pięć języków, nie może znaleźć pracy. Manifestanci zwracali też uwagę, że wojna domowa i niepokoje w sąsiedniej Libii także są problemem dla ich kraju. Mówili, że jeśli w państwie zapanuje demokracja i będą mieli pracę, krok po kroku sytuacja w Tunezji będzie zmieniała się na lepsze.
- Brak pracy dla młodzieży i innych to są problemy, ale one nie powinny być rozwiązywane kamieniami - mówił dziennikarzom Wałęsa. W czasie spotkania z członkami Wysokiej Instancji ds. Reform Politycznych oceniał, że przed Tunezyjczykami stoją zadania trudne, nawet trudniejsze niż te, z którymi musieli zmierzyć się Polacy podczas transformacji ustrojowej.
Przekonywał, że należy zablokować nadwyżki środków finansowych tym, którzy je mają, i skierować te pieniądze na tworzenie miejsc pracy. Jak mówił, należy wytłumaczyć tym, którzy pozornie by tracili, że w przeciwnym razie ich bogactwo zostanie pochłonięte przez rewolucję.
Mówił, że jako związkowiec martwi się tym, że nie dostrzega w nowych, tymczasowych strukturach kierujących Tunezją uczestnictwa związków zawodowych. Jak podkreślił, ludzie pracy są "największą bazą", a gdy nie biorą udziału w zmianach, mogą przestać je popierać.
Były prezydent radził też członkom tymczasowego parlamentu, by dopuścili do wyborów wszystkich (również tworzących poprzedni reżim). Wyjątek - według niego - powinny stanowić jedynie osoby wykluczone z elekcji przez sąd.
Wałęsa ocenił, że każdy, kto chciałby kandydować, powinien ujawnić, co robił w przeszłości, a na końcu to społeczeństwo zdecyduje, jakich chce mieć reprezentantów.
Wiceminister spraw zagranicznych Krzysztof Stanowski, który przebywa z Wałęsą w Tunezji, oceniał, że kraj ten przeszedł już z fazy protestu do fazy budowania. - Czekamy na wybory, czekamy na wybór konstytuanty, która przygotuje konstytucję. To pokazuje, że jest to kraj przygotowany do bardzo głębokiej zmiany - mówił dziennikarzom.
Poinformował też, że w czasie spotkania Wałęsy z tymczasowym prezydentem rozmawiano o potrzebach rynku pracy. Zaznaczył, że sukces to nie tylko wybory, ale zapewnienie miejsc pracy dla dobrze wyedukowanych ludzi, nie tylko w dużych miastach, ale też na prowincji.
Stanowski spotkał się w czwartek z sekretarzem stanu w MSZ Tunezji Romadhane Nouisserem oraz sekretarzem stanu we włoskim MSZ Stefanią Craxi. - Planujemy wizyty studyjne, wizyty ekspertów, ale też wizyty, przyjazdy stażowe do Polski, po to, żeby mogli zobaczyć, jak zostały pewne rozwiązania w Polsce wprowadzone, na pewno kwestie samorządu terytorialnego, reforma sądownictwa - zapowiadał kolejne działania naszego kraju wiceminister.
W skład delegacji, która jest w Tunezji, poza Wałęsą i Stanowskim wchodzą: były szef TK Jerzy Stępień, były działacz podziemnej Solidarności Zbigniew Janas, Dyrektor Państwowego Instytutu Spraw Międzynarodowych Marcin Zaborowski, europoseł Paweł Kowal i szef Fundacji Batorego Aleksander Smolar.
Delegacja weźmie jeszcze udział w Forum Realites, które organizuje jedna z głównych gazet tunezyjskich. Był prezydent wygłosi podczas tego spotkania wykład.
W piątek Wałęsa weźmie udział w spotkaniu organizowanym przez Arabską Ligę Praw Człowieka; po południu zje obiad z działaczami opozycji, przedstawicielami organizacji praw człowieka i partii politycznych. Były prezydent ma też w planach spotkanie w ministerstwie sprawiedliwości, a także wykład dla studentów.
Z Tunisu Krzysztof Strzępka