Wałęsa: w dokumentach nie ma nazwiska zabójcy
Lech Wałęsa powiedział, że w
żadnym dokumencie z okresu PRL nie znajdzie się nazwisko
inspiratora zabójstwa księdza Jerzego Popiełuszki. W wypowiedzi
dla radia TOK FM Wałęsa wyraził opinię, że to ówczesny system
zamordował ks. Popiełuszkę, a ręka mogła być różna.
06.10.2004 | aktual.: 06.10.2004 14:21
Nie łudźmy się, komuniści byli zawodowcami i oni takie brudne sprawy inaczej załatwiali - powiedział b. prezydent. Według niego, w dokumentach z tamtych czasów nie będzie śladu bezpośredniego zlecenia zabójstwa ks. Popiełuszki. Będzie, że się spotkali, że wyjaśniali, że ktoś coś sugerował, że ktoś na kogoś gadał - dodał.
Jeśli nawet była taka propozycja, to się wzywało chętnych podatnych na sugestie i mówiło się: "Kochany, za długo jesteś majorem, będziesz pułkownikiem. Weź trochę go tam ucisz, załatw to jakoś, żeby już nie skakał, bo mamy go dość". A potem to zrobił za mocno, a oni mówili: "Panie, kazaliśmy panu, ale nie tak. Jak tak można, aleś pan narobił". I wtedy zaczynało się tuszowanie sprawy - tłumaczył Wałęsa.
Prof. Andrzej Paczkowski zaprezentował we wtorek dokument, będący zapisem dyskusji z 25 października 1984 roku w Urzędzie Rady Ministrów na temat działań politycznych w związku konsekwencjami uprowadzenia sześć dni wcześniej ks. Popiełuszki. Wynika z niego, że politycznym inspiratorem porwania był ówczesny sekretarz KC PZPR Mirosław Milewski. Na spotkaniu obecni byli: gen. Wojciech Jaruzelski, szef URM gen. Michał Janiszewski, płk Kołodziejczak i mjr Wiesław Górnicki.