Wałęsa na zjeździe Libertas: niech mnie nikt nie straszy
Były prezydent Lech Wałęsa podkreślił w Madrycie, że jest na spotkaniu z partią Libertas, aby pokazać, że w zjednoczonej Europie jest dla każdego miejsce, że nie można nikogo eliminować, odpychać. - Niech mnie nikt nie straszy, niech nikt mi nie mówi, co mam robić - podkreślił. Premier Donald Tusk krytycznie ocenił jego wystąpienie.
14.05.2009 | aktual.: 14.05.2009 16:21
Wałęsa zadeklarował też, że jeśli będzie potrzeba dyskusji o przyszłości Europy, to będzie bywał na spotkaniach Libertasu. Zapewnił jednak, że nie zgadza się z poglądem tego ugrupowania o odrzuceniu Traktatu Lizbońskiego, gdyż "chociaż mu się on nie podoba, to każdy samochód musi mieć swojego kierowcę".
Były prezydent wystąpił na Forum Europa w Madrycie w ramach cyklu konferencji Wybory Europejskie 2009 razem z Declanem Ganleyem, przywódcą partii Libertas, oraz Miguelem Duranem, kandydatem nr 1 na liście wyborczej do Parlamentu Europejskiego z ramienia koalicji platformy Libertas, centrolewicowej Ciudadanos i innych mniejszych partii. - Jestem tu, by mówić o wolności i demokracji, by mówić, że wspólnie Europę budujemy, że dla każdego jest miejsce, natomiast nie można mnie szufladkować do żadnej partii, bo jestem ani z tą partią, ani z innymi. Jestem wolnym człowiekiem, który szuka wszędzie najlepszych rozwiązań - podkreślał były prezydent.
Jednocześnie przyznał, że diagnozy Ganleya dotyczące Europy i świata są "naprawdę mu bliskie", natomiast różni się z jego ugrupowaniem chociażby tym, iż uważa, że Traktat Lizboński trzeba przyjąć. - Nie dlatego, że mi się podoba, mnie się bardzo nie podoba, tylko że można zmieniać z zewnątrz, ale można zmieniać od wewnątrz. Najgorzej by było, gdybyśmy nie mieli żadnych ustaleń, to tak jakby był samochód bez kierowcy - argumentował Wałęsa.
Zaznaczył też, że w Europie "musimy nauczyć się słuchać, nie odrzucać nikogo, a szczególnie rozmawiać z tymi, którzy mają inne zdanie". - Europa po upadku komunizmu jednoczy się i nikt tak do końca nie wie, jak ona ma być zjednoczona, jaki ma być system ekonomiczny, polityczny - mówił były prezydent. - Z tego co słyszę, na wybory do struktur europejskich pisze się tylko 20% społeczeństw, a 80% jest z boku. Więc te 20% wybierze siebie jednego dnia, a drugiego 80% na ulicy to pozmienia. Czy taką Europę chcemy budować? - zastanawiał się Wałęsa.
- Żadne pokolenie nie miało takiej szansy, jak nasze, na piękną Europę, na sprawiedliwą Europę, na bezpieczną Europę, tylko że musimy ją wspólnie budować - mówił były prezydent. Zaznaczył, że "nie można nikogo odpychać, bo wtedy będziemy na ulicach rozmawiać, barykady budować, a to nie ta epoka". - Dlatego należy pozwolić Libertasowi, Ganleyowi organizować spotkania, kontrolować tę oficjalną Europę, zgłaszać swoje pomysły - dodał Wałęsa.
- Ja w takim budowaniu, w takim rozumieniu demokracji będę wszędzie. Powiedziałem nawet kiedyś tak: "Z samym diabłem będę rozmawiał, by mu powiedzieć, że ja kocham pana Boga i mimo swojej przeszłości zawsze będę blisko pana Boga, nawet odrzucany. I niech mnie nikt nie próbuje straszyć, przeszkadzać, zabraniać" - podkreślił Wałęsa.
Życzył też sukcesu Libertasowi. - Ja się będę bacznie przyglądał i wszędzie, gdzie mnie poprosicie, będę bywał, by mówić Wam, że jest miejsce, bo w nas wszystkich jest i Europa i świat - oświadczył były prezydent. Wałęsa powiedział też, że chociaż nie zgadza się "z niektórymi aspektami programu koalicji Libertas - Ciudadanos", to jednak uważa, że "wszystkie głosy powinny być wysłuchane w Parlamencie Europejskim". Zapytany o aborcję, Wałęsa powiedział, że jest to "zabójstwo" i że nie zgodziłby się na podpisanie żadnej ustawy w sprawie swobodnego przerywania ciąży.
Uczestniczący w madryckiej konferencji Declan Ganley opowiedział się za Europą "silniejszą, bardziej wiarygodną i bardziej demokratyczną". Szef Libertas zaprzeczył, żeby platforma Libertas była antyeuropejska, choć przyznał, że "chciałby zmienić niektóre rzeczy, aby Europa była naprawdę zdolna do przewodzenia światu". Ganley skrytykował obecne funkcjonowanie Parlamentu Europejskiego, za "ustanawianie praw bez wiedzy obywateli" oraz Komisji Europejskiej, której "przewodniczący nie jest wybierany demokratycznie".
- Instytucje europejskie potrzebują więcej przejrzystości i demokracji; a tych cech brakuje Traktatowi Lizbońskiemu, który jest układem zabijającym demokrację - zaznaczył. - Platforma Libertas nie chce, aby podczas ponownej próby ratyfikacji Traktatu w Irlandii zadawano to samo pytanie, ale aby wprowadzono takie zmiany, które skłonią Irlandczyków do przyjęcia go - dodał Ganley.