Wałęsa i Celiński wiedzą kim był "Delegat"
Były prezydent Lech Wałęsa i były działacz
"Solidarności" Andrzej Celiński wiedzą, kto kryje się za
pseudonimem "Delegat". Zapowiadają jednak, że nie ujawnią tego
nazwiska. "Delegat", jak napisała "Rzeczpospolita", to
informator SB, który złożył dokładny raport z wizyty delegacji "S"
w Watykanie w styczniu 1981.
05.08.2006 | aktual.: 07.08.2006 09:16
Wałęsa i Celiński byli jednymi z uczestników wizyty przedstawicieli "Solidarności" u papieża Jana Pawła II. Inni uczestnicy tego wyjazdu - ks. prałat Henryk Jankowski oraz b. działaczka "S" Anna Walentynowicz nie wiedzą kim jest "Delegat". Do Rzymu pojechało wówczas 18 działaczy związku.
"Rz" w artykule pt. "Kontakt operacyjny 'Delegat'" ujawniła, że SB otrzymywała informacje od ludzi, którzy mieli bezpośredni dostęp do najwyższych hierarchów polskiego Kościoła, L. Wałęsy oraz najważniejszych spraw opozycji w latach 80. Jednym z nich był "Delegat".
W styczniu 1981 roku w Watykanie Jan Paweł II przyjął na audiencji delegację NSZZ "Solidarność" z Wałęsą na czele. Kilka dni po powrocie delegacji Ministerstwo Spraw Wewnętrznych dysponowało szczegółowym raportem.
L. Wałęsa nie chciał ujawnić, kto był kontaktem operacyjnym "Delegat". Poinformował, że to on dobierał skład delegacji, która w 1981 roku udała się do Watykanu. W_ tamtym czasie delegację ja dobierałem.(...). Prześliznął mi się mimo wszystko człowiek, który udawał dobrego patriotę, a był agentem_ - powiedział b. prezydent.
Niemal pewność, co do tego, kto jest "Delegatem" ma Andrzej Celiński. Zastrzegł jednak, że nie ujawni nazwiska tej osoby. Jak podkreślił, delegacja "S" była dość wąska więc krąg osób wchodzących w grę jest ograniczony. Według niego, nie ma dowodów na to, że "Delegat" jest osobą duchowną.
Także zdaniem ks. Jankowskiego, "Delegat" jest osobą świecką. Prałat zastrzegł jednak, że trudno jest mu powiedzieć, kto był tym agentem. Ks. Jankowski nie wykluczył, że agent "Delegat" sam się teraz ujawni.
Anna Walentynowicz nie wie, kto był "Delegatem", ale podkreśliła, że tajny współpracownik "Delegat" występuje w archiwach zgromadzonych na jej temat w gdańskim oddziale IPN.
Walentynowicz z teczkami bezpieki dotyczących jej osoby zapoznawała się ostatnio w lipcu. Czeka teraz na ujawnienie ponad 20 personaliów donosicieli SB, w tym także "Delegata".
Według byłego kapelana hutniczej "S", zwolennika ujawnienia prawdy o współpracownikach SB w Kościele ks. Tadeusza Isakowicza Zaleskiego, kontakt operacyjny "Delegat" - mógł być osobą duchowną.
W ocenie ks. Isakowicza-Zaleskiego, skoro opisaną w dzienniku sprawę prowadził Wydział IV SB, musi chodzić o osobę duchowną bądź osobę świecką związaną od wielu lat z kościołem. Zdaniem księdza, jest raczej niemożliwe, by w przypadku "Delegata" chodziło o nieświadomą współpracę.
Tego, kim jest "Delegat" domyśla się na podstawie dziennikarskich informacji historyk IPN Łukasz Kamiński. Według niego, materiał dowodowy dotyczący tego człowieka jest bardzo słaby.
Tak naprawdę, to jest jeden dokument, relacja z wizyty w Watykanie, oraz małe fragmenty dwóch innych dokumentów, planów działań wobec +S+. Widzę dwie możliwości rozwoju tej sprawy: albo ta osoba sama się ujawni, albo trzeba cierpliwie czekać na ujawnienie jakichś nowych dokumentów" - stwierdził naukowiec.
Kim jest "Delegat" nie wie członek kolegium IPN prof. Andrzej Paczkowski, który nie spodziewa się też, by sam się on ujawnił. Historyk podkreślił, że w jego dotychczasowej praktyce nie zdarzyło się, żeby taki informator sam się ujawnił, chyba że został zmuszony dowodami.
W ocenie publicysty Tomasza Terlikowskiego, należy się spodziewać kolejnych tekstów, które będą ujawniać tajnych współpracowników, a czasami tylko kontakty operacyjne zarówno wśród duchownych, jak i wśród ludzi świeckich. Zdaniem Terlikowskiego, powinno dojść do opublikowania wszystkich dokumentów dotyczących wszystkich tajnych współpracowników.