Waldemar Kuczyński: Polska bez euro to liliput w unijnej suterenie!
Nie komentuję zmian w rządzie, bo nie mam o nich do powiedzenia nic, czego już nie powiedziano. Ważniejsze i ciekawsze jest to, co dzieje się wokół paktu fiskalnego. Chcę, by Polska go ratyfikowała i wstąpiła do strefy euro - pisze w felietonie dla WP.PL Waldemar Kuczyński.
21.02.2013 | aktual.: 21.02.2013 12:19
Mojego stosunku do Unii Europejskiej nie określają korzyści ekonomiczne, lecz geopolityczne. Tak się szczęśliwie składa, że jedne nie przeczą drugim. Polska zyskuje i będzie zyskiwała ekonomicznie na członkostwie w Unii. Jednocześnie tworzy ona dla nas najlepsze od wieków środowisko państwowego i narodowego bezpieczeństwa i pokoju.
Istnienie Unii Europejskiej i przynależność Polski do niej znosi konstelację obcęg, lub żarn rosyjsko-niemieckich. Znaleźliśmy się w nich, gdy oba te państwa wyrosły znacznie ponad Pierwszą Rzeczpospolitą. W Europie swobodnie działających państw narodowych te żarna zmiażdżyły nam państwo. Gdyby z Unią Europejską stało się coś złego, powstałoby ryzyko odtworzenia obcęg grożących naszej suwerenności. Żadne bowiem państwo w nowym układzie nie zachowałoby tego pokojowego oblicza, jakie ma będąc w Unii Europejskiej. Taka jest jej główna rola, stłumienie źródeł wrogości w Europie.
Wchodząc do Unii nie tracimy suwerenności, nikt nam jej nie odbiera. Dobrowolnie z innymi państwami cedujemy ją do suwerenności wspólnej, na którą mamy wpływ stosowny do naszej rangi. Dlatego w interesie Polski jest zagłębienie się w Unię i podążanie za główną linią jej ewolucji, bo to jest też warunkiem koniecznym uzyskania we Wspólnocie wysokiej pozycji. Otóż jest pewne, że Unią będzie strefa wspólnej waluty. Dzisiaj pod wpływem kryzysu, który nie jest kryzysem euro, ono się dobrze trzyma, lecz kilku ważnych państw tej strefy nastąpiło odklejenie wymiaru Unii, który wiąże się z wspólnym pieniądzem, od reszty.
W tym wymiarze jest 16 państw strefy euro, a aspiracje do niego - przez podpisanie paktu fiskalnego - zgłosiło siedem państw spoza strefy. Z boku zostały tylko Wielka Brytania i, chwilowo - jak sądzę - Czechy. Ten wymiar będzie coraz bardziej decydował o całej Unii. Pełne dołączenie do niego to jest nasza przyszłość. Najlepsza z wyobrażalnych w obecnym świecie. Nie róbmy z marszu ku euro apokalipsy narodowej, bo jeśli gdzieś ona jest, to w beznadziejnym opieraniu się temu co nieuchronne i dobre.
Polska dzięki mądrej polityce europejskiej prezydenta, premiera, ministrów; finansów, rozwoju regionalnego i spraw zagranicznych, ale także dzięki europosłom z różnych partii, wyrasta na ważnego członka Wspólnoty. To bardzo trudne, bo rola biorącego pieniądze z natury daje słabszą pozycję. Stawanie na drodze tego rośnięcia przez zamykanie Polsce drogi do Unii Euro oznaczało będzie spychanie naszego kraju do roli liliputa mieszkającego w unijnej suterenie. Taki będzie koniec polityki Jarosława Kaczyńskiego, jeśli nie daj Bóg Polacy daliby mu władzę. My nie jesteśmy Wielką Brytanią. Dobrze przygotowane wejście do Euro da nam tylko korzyści. Mamy sporo czasu, minimum jakieś pięć lat z zapewne więcej.
Leszek Balcerowicz ma rację. W naszej gospodarce są słabe punkty, które nieusunięte zastopują pościg za bogatą Europą. One, a nie przynależność do strefy euro, jak się straszy ludzi, całkowicie bezpodstawnie. Będzie tak szczególnie wtedy, gdy unijne pieniądze zaczną znikać. Te słabości wymagają usuwania już i niezależnie od naszych aspiracji unijnych. Ale usuwane i usunięte staną się najlepszym dla nich wsparciem.
Specjalnie dla WP.PL Waldemar Kuczyński