Wadliwy pedał gazu mógł spowodować tragedię
Pewien Amerykanin przeżył chwile grozy, gdy przy ogromnej prędkości w jego samochodzie zaciął się pedał gazu. Dzięki pomocy policjantów udało się uniknąć tragedii.
09.03.2010 13:00
James Sikes jechał kalifornijską autostradą swoją Toyotą Prius z napędem hybrydowym. W pewnym momencie zdał sobie sprawę, że maksymalnie dociśnięty pedał gazu zaciął się. Hamulce nie działały, auto nabierało prędkości. 61-letni kierowca zachował jednak zimną krew i zadzwonił z telefonu komórkowego na policję.
Już po kilku minutach Toyotę otoczyła eskorta radiowozów. Przez megafony nakazywano innym kierowcom, by usunęli się z drogi. Policjanci poradzili zdesperowanemu Sikes'owi, by docisnął do oporu hamulce i jednocześnie użył hamulca ręcznego. Skierowali go też na wzniesienie, dzięki czemu udało się zmniejszyć prędkość samochodu. Przy 80 kilometrach na godzinę Amerykanin wyłączył silnik i jego samochód zatrzymał się. Policjanci od razu zaparkowali radiowozy przed autem, by znów nie ruszyło. Toyota zapewnia, że zbada incydent.
Po nagłośnieniu problemów z blokującym się pedałem gazu w Toyotach liczba skarg na niekontrolowane przyspieszenie w samochodach tej marki zaczęła szybko rosnąć. Do amerykańskiej Agencji Bezpieczeństwa Transportu dotarło już 3300 raportów o usterkach. W wypadkach spowodowanych nagłym przyspieszeniem mogło zginąć 58 osób.