PolskaW Zielonej Górze zapanował spokój

W Zielonej Górze zapanował spokój

Noc z poniedziałku na wtorek przebiegła w Zielonej Górze bez zdarzeń chuligańskich - poinformował komendant główny policji gen. Andrzej Matejuk. Ocenił, że zwiększone siły policyjne nie będą w mieście długo potrzebne, choć zastrzegł, że funkcjonariusze są gotowi do ewentualnej interwencji.

04.10.2011 | aktual.: 04.10.2011 10:21

- Dzisiejsza noc potwierdza, że mieszkańcy, kibice, zachowują się bardzo spokojnie. Tutaj należą się ogromne słowa podziękowania m.in. mieszkańcom i kibicom, że nie podchodzą do tego tragicznego zdarzenia ambicjonalnie. Duża w tym zasługa władz klubu - powiedział w TVN24 Matejuk.

Pytany, jak długo zwiększone siły policyjne będą pilnowały porządku w mieście, Matejuk odpowiedział: "Myślę, że niedługo".

Jak poinformował, straty policji po poniedziałkowych zamieszkach oszacowano na ok. 123 tys. zł. Szacunki te nie obejmują szkód, jakie odnieśli mieszkańcy Zielonej Góry. - W takim wypadku zawsze będziemy żądać, aby te osoby, które brały udział w tych zamieszkach chuligańskich, również ponosiły odpowiedzialność finansową - powiedział Matejuk.

Poinformował też, że nie ma w tej chwili ostatecznej ekspertyzy, z jaką prędkością jechał nieoznakowany radiowóz, który potrącił kibica. Jednak wszystko wskazuje na to - jak dodał - że prędkość ta była niewielka. - Kierowcy, którzy jechali za tym samochodem, zeznają, że były utrudnione warunki, że każdy z nich się posuwał, a nie jechał. Dużo było puszek na drodze - powiedział Matejuk.

Podkreślił, że z zeznań świadków, którzy nie są policjantami, wynika, że policjant, który kierował autem, które potrąciło kibica, natychmiast podjął reanimację. Jak mówił Matejuk, ów funkcjonariusz był bardzo dobrze wyszkolony w zakresie udzielania pierwszej pomocy.

Matejuk powiedział też, że organy ścigania badają informację, że chuligani utrudniali policjantom reanimację potrąconego. - Tę informację bardzo konkretnie sprawdzamy. Również szukamy w tym zakresie świadków. Było wyraźnie to już widać, kiedy przyjechała ekipa prokuratorska, że nie można było zabezpieczyć właściwie miejsca zdarzenia. Najpierw trzeba było usunąć wszystkie osoby postronne, ale w tym wypadku chuliganów, których nie interesowało zabezpieczenie śladów, tylko przeprowadzili gwałtowny atak na policjantów - mówił szef KGP.

100 policjantów czuwało nad śpiącą Zieloną Górą

- Na ulicach Zielonej Góry jest więcej patroli policyjnych niż zwykle. W nocy służbę pełniło ok. stu funkcjonariuszy - poinformował rzecznik lubuskiej policji Sławomir Konieczny. Miejscowych policjantów wspierają ich koledzy z Poznania i Legnicy.

Istniała obawa, że po śmierci kibica żużlowego potrąconego przez nieoznakowany policyjny radiowóz, co wywołało zamieszki w nocy z niedzieli na poniedziałek, może dojść do kolejnych incydentów z udziałem kibiców. W celu zapewnienia porządku publicznego do Zielonej Góry skierowano dodatkowe siły policyjne. W poniedziałek do miasta dojechali funkcjonariusze prewencji z Poznania i Legnicy, którzy w nocy pomagali lubuskim policjantom patrolującym ulice miasta.

- Policjanci przygotowani byli na różne scenariusze wydarzeń, jednak nie odnotowali żadnych negatywnych zajść, nawiązujących do poprzednich incydentów - powiedział Konieczny.

- Pełna obsada patroli gotowa jest do błyskawicznego działania. Analizowane są wszystkie sygnały mogące wskazywać na ewentualne zagrożenia. Jest ich jednak coraz mniej - dodał Konieczny.

Rzecznik zapowiedział, że w Zielonej Górze przez kilka dni będzie na ulicach więcej policjantów, by zapewnić mieszkańcom bezpieczeństwo i przeciwdziałać sytuacjom mogącym zakłócić porządek publiczny.

Tragiczna noc

Do zamieszek w Zielonej Górze doszło w nocy z niedzieli na poniedziałek po fecie z okazji zdobycia przez tamtejszą drużynę żużlową mistrzostwa Polski. Ogniskiem zapalnym stał się wypadek, do którego doszło na Al. Konstytucji 3 Maja. Zaginął w nim 23-letni kibic.

Ze wstępnych ustaleń prokuratury wynika, że ok. godz. 2.10 jeden z kibiców przebiegał przez wielopasmową, rozdzieloną pasem zieleni ulicę. Wpadł wprost pod nieoznakowany radiowóz. Policjant kierujący furgonetką był trzeźwy.

Śmierć 23-latka spowodowała, że tłum kibiców zaatakował policjantów. Podczas zamieszek funkcjonariusze zostali obrzuceni m.in. kamieniami. Zniszczone zostały nie tylko policyjne radiowozy, ale także inne auta, wybijane były witryny sklepów, zdemolowana została pobliska stacja benzynowa. W trakcie opanowywania tłumu policja użyła m.in. armatki wodnej, gazów łzawiących i broni gładkolufowej.

Zielonogórska Prokuratura Rejonowa prowadzi dwa śledztwa dotyczące tych wydarzeń. Pierwsze związane jest z tragicznym wypadkiem drogowym, drugie dotyczy czynnego udziału w zbiegowisku publicznym, podczas którego doszło do czynnej napaści na funkcjonariuszy i aktów niszczenia mienia.

Dotychczas zatrzymano 9 osób, a prokuratura zapowiedziała, że dziś będą stawiane pierwsze zarzuty.

Ze wstępnych ustaleń prokuratorów wynika, ze potrącenie kibica było nieszczęśliwym wypadkiem, a policyjny samochód jechał z prędkością niższą od obowiązującej na tym odcinku ulicy. Rzecznik Prokuratury Okręgowej w Zielonej Górze zaznaczył jednak, że ostatecznie prędkość pojazdu w chwili wypadku określi biegły.

W starciach z kibicami rannych zostało 16 policjantów, najciężej dwie policjantki. Jedna z nich została kopnięta w twarz i ma obrażenia szczęki. Po opatrzeniu mogła wrócić do domu, ale czeka ją długie leczenie.

Druga przebywa w szpitalu. Początkowo podejrzewano, że ma pękniętą czaszkę, ale badania wykazały, że kość jest cała. Kobieta doznała jednak poważnego wstrząśnienia mózgu.

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (5)