W Wielkiej Brytanii rośnie liczba ataków na Polaków
Napady, pobicia, zniszczenia mienia. Agresja wobec mieszkających na Wyspach Brytyjskich Polaków systematycznie rośnie. Obecnie liczba ataków na imigrantów znad Wisły jest dziesięciokrotnie większa niż dekadę temu.
Zabierają pracę, zaniżają zarobki, wyłudzają zasiłki – taki stereotyp Polaków, kreowany w ostatnich latach przez niektóre brytyjskie media, zbiera owoce. Swoją cegiełkę dołożyli do tego tutejsi politycy, przed ostatnimi wyborami za wszelką cenę szukający głosów poparcia wśród brytyjskiego elektoratu. Premier David Cameron i przywódcy innych największych ugrupowań nie wahali się wskazać palcem na Polaków, jako współwinnych problemów brytyjskiej gospodarki.
Wierzchołek góry lodowej
"Wracaj do Polski, wracaj do domu!” – usłyszał polski motocyklista zaatakowany w styczniu przed pubem we wschodnim Londynie. Kiedy odpalał motor został napadnięty przez grupę kilkunastu napastników, był kopany i bity pięściami. Trafił do szpitala, poważniejszych obrażeń uniknął dzięki kaskowi i grubemu kombinezonowi w który był ubrany. 39-letni Damian C. został zaatakowany bez powodu, tylko dlatego, że jest Polakiem.
To wydarzenie zogniskowało działania polonijnej społeczności. Miesiąc później przed siedzibą brytyjskiego premiera na Downing Street odbyła się demonstracja przeciwko dyskryminowaniu Polaków, a do Davida Camerona został skierowany list, podpisany przez liderów polonijnych organizacji, w którym jego sygnatariusze zaapelowali o zaprzestanie traktowania polskich imigrantów jak chłopców do bicia w przedwyborczej walce.
A problem zatacza coraz szersze kręgi. Według opublikowanych właśnie danych, w ciągu ostatniej dekady liczba napadów na Polaków w Wielkiej Brytanii wzrosła aż dziesięciokrotnie. Tylko w ubiegłym roku aresztowano w związku z tym 585 osób. Ale, jak podkreśla dziennik "The Guardian”, który dotarł do tych informacji, można przypuszczać, że to wierzchołek góry lodowej. Gazeta przyznaje, że zaledwie 26 posterunków policji, z 46 do których wysłano pytania, udzieliło na nie odpowiedzi. Najwięcej ataków, bo 97 odnotowano hrabstwie Hertfordshire. Następna w kolejności jest Irlandia Północna (85), a zaraz za nią hrabstwo Lancashire (53).
– Musimy się jednoczyć i dbać o swoje prawa, tak jak to robią inne nacje. Takich spraw nie można zamiatać pod dywan – mówi Łukasz Filim, przewodniczący Polish Professionals in London, organizacji zrzeszającej polskich profesjonalistów w brytyjskiej stolicy.
W kolorze krwi
Jeszcze niedawno uchodzili za ostoję tolerancji, ochoczo otworzyli swoje granice dla przybyszów z innych krajów. Jednak masowy napływ cudzoziemców zrobił swoje, obecnie prawie jedna trzecia Brytyjczyków przyznaje się do uprzedzeń na tle rasowym. Zdaniem agencji NatCen, która przeprowadziła badania w tej sprawie, rdzenni mieszkańcy Wysp coraz bardziej marzą o powrocie do jednolitych kulturowo i narodowościowo czasów.
W ten klimat wpisują się kwietniowe wydarzenia w Belfaście. W ciągu kilku dni miejscowe gangi napadły na trzech Polaków; jeden z nich po ciosie nożem trafił do szpitala. Celem ataków padło też siedem domów, w których mieszkają imigranci znad Wisły. Według relacji jednej z poszkodowanych kobiet napastnicy rzucali cegłówkami w okna jej posesji i wykrzykiwali antypolskie hasła. – Bałam się o rodzinę, to było straszne. Nie wiem, czy dalej powinniśmy tu mieszkać – opowiadała Maria G.
Podobnej agresji doświadczył mieszkający w hrabstwie Kent 51-letni Andrzej R. Polak, na co dzień pracujący jako menedżer handlowy, został zaatakowany w sklepie przez klienta, a niedługo potem nieznani sprawcy na ścianach jego domu wypisali substancją przypominającą krew wulgarne hasła.
Pod okiem kamery
Co 14 godzin. Z taką częstotliwością ofiarą przestępstwa na Wyspach pada imigrant znad Wisły. Ponadto wielu Polaków przyznaje, że doświadczyło różnych form wrogości i uprzedzeń. Policja twierdzi, że monitoruje sytuację i zachęca pokrzywdzonych do współdziałania z organami ścigania. – Nie ma przyzwolenia na szowinizm i rasizm – zapewnia nadinspektor Paul Giannasi ze Stowarzyszenia Komendantów Policji.
Problem dostrzegają również polscy dyplomaci. Ambasador RP w Londynie Witold Sobków po ostatnich incydentach w Belfaście zaapelował do władz miasta o podjęcie zdecydowanych kroków, by położyć tamę tego typu zdarzeniom.
– Koordynujemy działania z konsulem honorowym w Irlandii Północnej Jeromem Mullenem. Policja zapewniła nas o zwiększeniu liczby patroli i objęciu szerszym monitoringiem tych części Belfastu, które zostały zaliczone do miejsc szczególnie niebezpiecznych – mówi WP.PL konsul generalny w Edynburgu Dariusz Adler, podkreślając, że osoby pokrzywdzone powinny od razu zgłaszać wszelkie akty agresji na policję. – Bez społecznego wsparcia nie wyeliminujemy tego procederu – dodaje Adler.
Z Londynu dla WP.PL Piotr Gulbicki