W Warszawie zaczęła się wojna gangów
W Warszawie zaczęła się wojna gangów. Od kuli zginął już Paweł N. syn „Dziada”, domniemanego szefa „Wołomina”. Z więzień wychodzi stara gwardia, a wraz z nią wraca duch walki. Starzy chcą pieniędzy - donosi "Super Express".
30.08.2007 07:00
Ludzie związani z dawnym „Pruszkowem”, a dziś współpracujący z policją mówią, że wszystko zaczęło się, odkąd w czerwcu z więzienia wyszedł Marek Cz. (44 l.) ps. Rympałek, jeden z szefów „Pruszkowa”. Związał się z bezwzględnym bandziorem Rafałem Skatulskim (32 l.) ps. Szkatuła i byłym szefem „Mokotowa” Zbigniewem C. ps. Dax. Ten ostatni siedzi w więzieniu, ale nadal podejmuje ważne decyzje. Zdaniem naszych informatorów to „Rympałek” stoi za zastrzeleniem Pawła N. ps. Mrówa, syna Henryka N. „Dziada”.
Dlaczego? „Mrówa” był ostatnio nazywany w półświatku Kancikiem (od kantowania), bo swojej firmy deweloperskiej nie prowadził uczciwie, a poza tym na boku zajął się narkotykami na dużą skalę. A „Mokotów” nie chciał konkurencji. Policja bada dwa tropy: albo „Mrówa” odmówił płacenia haraczu od narkotyków, albo od deweloperki.
Obrońca Henryka N. złożył już prośbę o przepustkę na pogrzeb syna. Wniosek nie został rozpoznany, ponieważ termin pogrzebu nie jest jeszcze wyznaczony- powiedział nam sędzia Andrzej Łyś, rzecznik prasowy Sądu Okręgowego w Radomiu. Pewne jest, że „Dziad” nie daruje śmierci syna.
Gangi współpracują ze sobą, gdy chodzi o pieniądze. Ale gdy wejdą sobie w drogę, zabijają się nawzajem. Spotykają się w miejscach odosobnionych. Pieniądze inwestują legalnie, głównie w nieruchomościach, gastronomii i rozrywce - mówi podinsp. Mariusz Sokołowski (33 l.), rzecznik Komendy Głównej Policji.
Ubierają się elegancko, ale nie rzucają się w oczy. Jeżdżą autami dostawczymi, a nie mercedesami czy BMW. Jeśli jednak dojdzie do próby sił, gangsterzy wyjdą z cienia. To tylko kwestia czasu.