W USA śmiertelnie postrzelono członka ekipy filmowej serialu "Prawo i porządek"
31-letni mężczyzna, członek ekipy serialu telewizyjnego "Prawo i porządek: Zorganizowana przestępczość", został śmiertelnie postrzelony w Nowym Jorku. Do zdarzenia doszło w pobliżu miejsca, gdzie miały być tego dnia kręcone kolejne zdjęcia.
Mężczyzna związany z produkcją serialu "Prawo i porządek: Zorganizowana przestępczość" zajmował się ochroną i parkowaniem samochodów.
Według policji, Johnny Pizarro został znaleziony z licznymi ranami postrzałowymi we wtorek rano na ulicy na Brooklynie. Ekipa przygotowywała się właśnie do następnych zdjęć. Jak podają media, do zdarzenia doszło w miejscu lub w pobliżu, gdzie miały być tego dnia kręcone kolejne ujęcia.
Ze wstępnych ustaleń śledczych wynika, że 31-latek siedział w samochodzie, gdy samotny napastnik zbliżył się do pojazdu, otworzył drzwi i strzelił mu w głowę i szyję.
Zobacz też: Dodatek od rządu w dobie kryzysu węglowego? "To wygląda śmiesznie"
Mężczyzna zmarł w szpitalu
Nieprzytomnego mężczyznę przewieziono do szpitala na Brooklynie, gdzie jednak zmarł.
Policja padała, że do tej pory nikogo nie zatrzymała w związku z tym zabójstwem i nie ustaliła jak na razie jego motywu. Poinformowała jedynie, że widziano niskiego, chudego mężczyznę w czarnej bluzie z kapturem i ciemnych spodniach, uciekającego z miejsca, w którym doszło do strzelaniny.
- Spacerowałem z psami, gdy zobaczyłem policyjne taśmy. Pomyślałem: o, to pewnie film, ale to była prawdziwa strzelanina" - powiedział 60-letni Janus Czuj, który mieszka w okolicy, gdzie doszło do zabójstwa.
Telewizja NBC wstrzymała we wtorek prace nad serialem.