"W tym sądzie jest bomba!" - dzwonił, by ratować kolegę
31-latek z Chorzowa, który przez prawie cztery miesiące fałszywymi alarmami bombowymi paraliżował pracę kilku śląskich sądów, wpadł w ręce policji. Podejrzany kilkakrotnie powodował ewakuację sądów, gdzie akurat trwały rozprawy z udziałem jego kompana.
23.12.2009 11:20
Dotychczas mężczyzna usłyszał zarzuty wywołania pięciu fałszywych alarmów w Chorzowie, Rudzie Śląskiej i Tarnowskich Górach, co traktowane jest jako groźba i próba wywarcia wpływu na działalność sądu. Policjanci przypuszczają jednak, że 31-latek dopuścił się podobnych przestępstw także w innych sądach.
Podejrzany nie został aresztowany, decyzją prokuratora jest pod dozorem policji. Grozi mu pięć lat więzienia. Policjanci przekonują, że technika, którą dysponują, pozwala na wykrycie sprawców fałszywych alarmów bombowych, nawet jeżeli wymaga to dłuższego czasu. Ostrzegają też, że sprawcy nie mogą liczyć na pobłażliwość.