W tym kraju wierzą, że tragedia smoleńska to nie przypadek
W Gruzji wciąż panuje przekonanie, że katastrofa smoleńska nie była przypadkowa. Każda informacja z Warszawy lub z Moskwy o błędach pilotów, kontrolerów lotów i złych warunkach pogodowych przyjmowana jest z niedowierzaniem.
Gruzini ze zdziwieniem przyjęli raport komisji ministra Jerzego Millera, zadając sobie pytanie dlaczego Polska skłania się ku wersji wcześniej prezentowanej przez rosyjski Międzypaństwowy Komitet Lotniczy.
Wszechobecne w Gruzji nastroje antyrosyjskie skłaniają mieszkańców tego kraju do posądzania strony rosyjskiej o sprowokowanie smoleńskiej katastrofy, w której zginął prezydent Lech Kaczyński i 95 osób. - Można różnie myśleć. O realnych i całkiem niewiarygodnych przyczynach tej katastrofy, ale częściej myślimy o tych złych - mówią mieszkańcy Tbilisi.
Gruzini z wielkim szacunkiem odnoszą się do Polski i Polaków. Prezydent tego kraju Michaił Saakaszwili żartuje, że "gdyby był ranking państw pretendujących do miana najbardziej propolskich, to na pewno wygrałaby Gruzja”. Dlatego też po smoleńskiej katastrofie w wielu miastach Gruzji ulice nazwano imionami polskiej pary prezydenckiej - Lecha i Marii Kaczyńskich, a miejscowe media z uwagą obserwują doniesienia w sprawie dochodzeń mających wyjaśnić przyczyny smoleńskiej tragedii.