"W TVP sytuacja jest gorsza niż przed aferą Rywina"
W telewizji publicznej jeżeli chodzi o informacje sytuacja jest gorsza niż przed aferą Rywina. Programów informacyjnych, które byłyby tak instrumentalizowane w kampanii wyborczej nie było nawet wtedy, kiedy w Krajowej Radzie Radiofonii i Telewizji walczyłem z tym systemem pana prezesa Kwiatkowskiego - powiedział w programie "Gość Radia Zet" Marek Jurek, kandydat Prawicy Rzeczpospolitej na prezydenta.
14.06.2010 | aktual.: 15.06.2010 10:02
: A gościem Radia Zet jest Marek Jurek kandydat do urzędu prezydenta, Prawica Rzeczpospolitej, wita Monika Olejnik, dzień dobry. Dzień dobry pani, dzień dobry państwu. Oglądał pan debatę, kto wygrał? Nie jestem komentatorem, to są kontrkandydaci, uważam, że jest wielkim błędem telewizji publicznej urządzenie takiej selekcji kandydatów. Apelowałem o to żeby odbyły się debaty losowo dobranych grup, dlatego że w pierwszej turze na przykład, ciekawa byłaby debata Bronisława Komorowskiego z Andrzejem Olechowskim dlatego, że to jest ten sam elektorat, to nawet badania pokazują, albo debata pana Napieralskiego z Andrzejem Lepperem czy z panem Ziętkiem. A pana, rozumiem z Jarosławem Kaczyńskim, bo to jest ten sam elektorat. Myślę, że też byłoby ciekawe. No tak, tylko że ten elektorat wybiera Jarosława Kaczyńskiego, a na pana tak cienko patrzy, panie marszałku. Jedna szósta wyborców Jarosława Kaczyńskiego rozważa głosowanie na mnie i w moim przekonaniu jest wielkim błędem, nawet w perspektywie zwycięstwa wyborczego
Jarosława Kaczyńskiego, pozostawianie go z jedną partią i z koniecznością współpracy z SLD, dlatego że jest rzeczą jasną, że ta wczorajsza debata w telewizji publicznej to była promocja kandydata SLD. Dlatego doszło do tej debaty, że... ...że jest układ w telewizji? Jarosław Kaczyński uniknął debaty bezpośredniej z Bronisławem Komorowskim, natomiast wtedy, kiedy pan Napieralski zgłosił tą rewindykację, że chciałby wystąpić w tej debacie, to od razu zostało podjęte i rzeczywiście pod ścianą został postawiony kontrkandydat i ta debata się odbyła. Praktycznie była to promocja pana Napieralskiego, ja dzisiaj słuchałem wywiadów porannych, także już politycy SLD występują jako ten, ta trzecia siła, która potwierdziła swoją rangę, a Adam Bielan ogłasza zwycięstwo Grzegorza Napieralskiego w debacie. Ale ktoś musiał wygrać tę debatę, według pana nikt nie wygrał? Nie, ale wzmacnianie, wzmacnianie Uważa pan, że to jest ukłon Adama Bielana w stosunku do SLD, nie Adama Bielana i PiS? Takie mam wrażenie, dlatego że
słyszałem w tych preferowanych sondażach kandydatów, więc oni się nie wypowiadają, natomiast rzeczywiście cała ta debata była wzmacnianiem SLD, to było stworzenie możliwości wypowiedzi na tle głównych kandydatów Grzegorzowi Napieralskiemu, który tej możliwości bez wpływów PiS i SLD w telewizji publicznej i bez poparcia Jarosława Kaczyńskiego by nie miał. A to jest bardzo niebezpieczna gra, myślę, że wszyscy wyborcy prawicy stoimy w podobnym punkcie, jak w '90 r., to znaczy konsekwencje tych wyborów mogą być albo takie jak nasze nadzieje 20 lat temu, albo rozczarowanie może być takie, jak zwycięstwo Lecha Wałęsy, który miał być tym dekomunizatorem. Ale to jest tak, że prezydent powinien być prezydentem wszystkich Polaków, więc skąd według pana układanie się SLD z PiS. No dlatego nie powinno być takiego wykluczenia w telewizji publicznej. Tymczasem jest takie funkcjonalne wzmacnianie lewej nogi w walce z Platformą. Czyli uważa pan, że telewizja instrumentalnie jest wykorzystywana przez polityków PiS i SLD. W
telewizji publicznej, pani redaktor, ja mówię w tej chwili o programach informacyjnych dlatego, że jeżeli chodzi o publicystykę to jest jednak sporo rzeczy, które jeszcze pozostały po Bronisławie Wildsteinie i po Janie Dworaku, natomiast jeżeli chodzi o informacje to sytuacja jest gorsza niż przed aferą Rywina. Programów informacyjnych, które byłyby tak instrumentalizowane w kampanii wyborczej nie było nawet wtedy, kiedy w Krajowej Radzie walczyłem z tym systemem pana prezesa Kwiatkowskiego wtedy. Ale w tych programach informacyjnych jest nacisk na kogo? No proszę obejrzeć, to widać, promocja Grzegorza Napieralskiego... A Jarosława Kaczyńskiego nie? Migawki o kandydatach trzecich i wielkie bloki, wielkie bloki o dwóch głównych kandydatach, z których jeden jest pokazywany z sympatią, a drugi złośliwie. Czyli PiS oddał programy informacyjne Grzegorzowi Napieralskiemu, tak? No, proszę obejrzeć. Ja mówię sytuacja w programach informacyjnych, przecież to można zbadać pokazując czas antenowy, albo dokonując
analizy treści, jest gorsza niż 10 lat temu, to znaczy przed aferą Rywina. Ale poza wszystkim Napieralski jest bardzo pracowitym politykiem. A nie, to pogratulować, bardzo energicznie walczy o pozycję trzeciej siły w polskiej polityce. I zdobywa, zdobywa dużo punktów. Ja chcę wykorzystać ten ostatni tydzień żeby walczyć o to trzecie miejsce i uświadomić wyborcom, że tak naprawdę stawką pierwszej tury wyborów jest to, co widzieliśmy wczoraj, to znaczy kto będzie trzeci. I kto będzie trzeci ten będzie partnerem dla PiS i PO w polityce, która będzie przez wiele lat po 4 lipca tego roku. A wyobraża sobie pan Jarosława Kaczyńskiego w sojuszu z SLD? Znaczy Jarosław Kaczyński mówił ostatnio, że on sam sobie tego nie wyobraża, ale swoich młodszych kolegów sobie wyobraża. A jaka będzie prezydentura Jarosława Kaczyńskiego, jeżeliby wygrał wybory? To zależy też od wyników pierwszej tury, od ogólnego układu politycznego, ale w moim przekonaniu dzisiaj, grozi nam to, że jeżeli ta polityka wzmacniania lewej nogi będzie
kontynuowana, to może być to dla wyborców prawicy rozczarowanie podobne do wygranej Lecha Wałęsy. To znaczy po, w tej chwili, znaczy. Jak ja słyszę Jarosława Kaczyńskiego, który mówi, że chce prowadzić konstruktywną politykę zagraniczną, że ma nadzieję na wpływ Unii Europejskiej na poprawę stosunków z Rosją, to słyszę zupełnie coś innego niż na przykład czytając Wojciecha Wencla, poetę, który popiera Jarosława Kaczyńskiego, który mówi, że on nas przygotuje do nieuniknionego konfliktu z Rosją. Więc wyborcy Jarosława Kaczyńskiego mają... A pan by chciał, przepraszam, konfliktu z Rosją? Nie, ja bym nie chciał. To dlaczego pan się, oczekuje pan, że Jarosław Kaczyński ruszy z szabelką na Rosję, jak wygra wybory, chyba byśmy też nie chcieli. Pani redaktor nawet gdyby groził nam nieunikniony konflikt z Patagonią, z królestwem Patagonii, to chciałbym żeby przyszedł na przykład za 20 lat, a nie w najbliższym czasie i żeby był nieunikniony. Ja mówię o tym, że wyborcy Jarosława Kaczyńskiego mogą mieć nadzieje dobre, na
to, że będzie prezydentem popierającym cywilizację życia, prawa rodziny, to o czym nic nie mówi... A wczoraj powiedział, że in vitro to ostateczność, a on jako katolik ma własne zdanie i co to właściwie... No tak, no teraz jest taka, właśnie nie wiem dlatego, że słyszałem rano Adama Bielana, który mówił o tej formule jako katolik, a jednocześnie wzywał Bronisława Komorowskiego do jak najszybszego przeprowadzenia ustawy in vitro w tym sejmie, żeby mieć spokój. No tak, ale prezydent katolik nie powinien podpisać ustawy o in vitro. Znaczy in vitro jest procedurą, która nieuchronnie niesie zagrożenie dla innych osób, oprócz tej, która się urodzi. Nie, nie, ale mówię o tym, że Kościół powiedział, że ... No prezydent, prezydent Rzeczypospolitej powinien bronić praw ludzkich, w tym ludzkiego życia. A Jarosław Kaczyński będzie bronił praw ludzkich, według pana? Ja widzę w tej chwili, że różnica w tych sprawach między Jarosławem Kaczyńskim a Bronisławem Komorowskim jest taka, jak między Joanną Kluzik-Rostkowską a
panią Kidawą-Błońską, to jest mniej więcej taka skala różnicy. Ale Jarosław Kaczyński mówił w wywiadach, że on jest katolikiem i jest przeciwny tej metodzie. Dobrze, tylko w polityce generalnie problemem jest to, że ludzie nie zawsze robią to co myślą, znają swoje obowiązki, nie zawsze je wykonują, a przede wszystkim w polityce, demokratycznej polityce zabiegają o taki czy inny elektorat. A proszę powiedzieć, a dlaczego Krajowa Rada pozwala żeby telewizja była wykorzystywana instrumentalnie przez polityków? Nie wiem, ja nie widzę takiego wysokiego poziomu w samodzielności w polityce Krajowej Rady w tej chwili. W '95 r., kiedy ja objąłem przewodnictwo Krajowej Rady podjąłem zobowiązanie, miałem tutaj również stanowisko prezesa telewizji publicznej, z którym odbyłem rozmowę w tej sprawie, że kampania prezydencka będzie wzorowo bezstronna i myślę, że taka była wtedy, 15 lat temu. To jest element kampanii, Marta Kaczyńska w "Show", w "Gali", w "Vivie"? Pani Marta Kaczyńska jest sierotą, osobą niewiele starszą od
moich córek i nie będę komentował jej działań, głęboko jej współczuję. Myślę, że jest w bardzo trudnej sytuacji dlatego, że z jednej strony pewnie chciałaby mieć spokój, drugiej strony jest obiektem nacisków mediów, które pewnie chciałyby ją pokazywać, to jest bardzo trudna sytuacja dla każdej osoby w tej nowej cywilizacji gdzie wszystko jest na pokaz, gdzie żyjemy jak w akwarium tak naprawdę. Wszystko jest na sprzedaż. Więc mówię, więc nie chcę, wszystko jest na pokaz. No jeżeli jakaś osoba na przykład powie, że nie zajmie stanowiska w jakiejś sprawie to też może być odbierane jako niechęć podzielenia się swoimi uczuciami w tej tragicznej sytuacji, więc ja na pewno nie będę. Ja patrzę z dobrą wiarą i z głębokim współczuciem przede wszystkim na panią Martę Kaczyńską. I nie odbiera pan tego, jako elementu kampanii wyborczej Jarosława Kaczyńskiego. Nie chcę myśleć w tych kategoriach i na pewno nie będę w ogóle się w wdawał w tego rodzaju spekulacje. Myślę, że jest osobą w bardzo trudnej sytuacji, poddaną
bardzo wielu, poddaną wielorakiej presji sytuacji, no czasami w takiej sytuacji człowiek czasami chciałby się w ogóle schować i z domu nie wychodzić, z drugiej strony wielu ludzi, również tych ludzi, którzy żywią przywiązanie do pamięci prezydenta Kaczyńskiego pewnie chciałoby ją widzieć, no więc jest w trudnej sytuacji i w ogóle nie chcę spekulować na temat tego, co w tej sytuacji robiłby kto inny, czy moje córki na przykład. Czy Kościół powinien włączyć się w kampanię wyborczą? Przypominać o zasadach dlatego, że w demokracji, a szczególnie w demokracji republikańskiej takiej jakiej byśmy chcieli, potrzebni są ludzie, którzy przypominają wyborcom o tym, o odpowiedzialności jaka się wiąże z aktem wyborczym, bo to jest w końcu akt delegowania władzy, sam w sobie... Tak, ale wskazywanie na nazwisko. Ja jestem przeciwny wskazywaniu partii, kandydatów, a szczególnie jestem przeciwny dyskwalifikowaniu innych kandydatów, ale owszem, no zdecydowanego mówienia o zasadach, po to żeby wyborcy dokonali... Arcybiskup
Michalik wskazał na pana, cieszy się pan? Nie po nazwisku, znaczy ja, wiele, wiele osób odczytuje to jako... Ale chyba chodzi o pana. ...wyraz zaufania moralnego ze strony abp. Michalika do mnie, jeżeli tak jest to by mi to bardzo, jeżeli to zaufanie by zachodziło, to mnie to cieszy, ale wskazania imiennego nie było, a tym bardziej nie słyszałem żadnej wypowiedzi abp. Michalika dyskwalifikującej innych kandydatów. Więc mówię, jeżeli mam zaufanie no to tylko mnie to cieszy po prostu. No, ale jest dyskwalifikujące, jeżeli mówi, że popiera tylko tę osobę, która cały czas jest za ochroną życia, no wiadomo, że tylko pan się mieści w tych ramach, bo inni kandydaci nie. Pani redaktor, ja bym chciał żeby wszyscy mieścili się w tych ramach, łącznie - od lewa do prawa i cała moja działalność zmierza do tego żeby, nie żeby zasady, których bronię dzieliły mnie od innych tylko żeby były przyjmowane przez innych. To jest rzeczywiście trudniejsza droga jak wykorzystywania w ogóle swojego orędzia do tego żeby się odróżniać,
no ale skuteczniejsza dla zasad, których się broni. Dobrze, jakim kandydatem byłby Bronisław Komorowski, znaczy prezydentem. Prezydentem, no ja bardzo negatywnie oceniam obecny rząd, to jest cała seria zaniechań, przede wszystkim to jest taki dryf polityczny. Mam czasami wrażenie, że rząd Donalda Tuska bardziej zastanawia się, jak umiejętnie czegoś nie zrobić, niż jak robić. No czasami to jest w sytuacjach zupełnie dramatycznych. Po katastrofie smoleńskiej było zaniechanie śledztwa, w trakcie powodzi nie wprowadzono stanu klęski żywiołowej, prawdopodobnie dlatego, że rząd nie chciał brać na siebie odpowiedzialności, która spoczywa w tej chwili na samorządach, lepiej zrzucić na kogo innego odpowiedzialność. Ale jakiej odpowiedzialności? Za ochronę przeciwpowodziową, tą bieżącą. Ale rząd się włączył w działania, powodzianie dostają pieniądze, będą tereny, na których będą mogli się wybudować, jeżeli nie będą mogli mieszkać... Trudno żeby tego, pani redaktor, trudno żeby tego nie robił. : Ale to czego nie zrobił
rząd w tej sprawie, proszę powiedzieć. Ja mówię o pełnowymiarowej, stan klęski to jest przede wszystkim pełna odpowiedzialność za koordynację działań wszystkich służb na danym terenie zalanym. W tej chwili to spoczywa na samorządowcach. Jeżeli jest stan klęski wchodzi przedstawiciel premiera, a w praktyce przedstawiciel wojewody, on musi skoordynować wszystkie służby, jest lepsze zabezpieczenie terenu, lepsze zabezpieczenie mienia... Ale już mówił minister Graś, że nie dochodzi do rabunków na tych terenach, że te tereny są chronione, no naprawdę. Całe szczęście, no ale pani redaktor, no... : Rozumiem, pan uważa, że... Oboje, oboje w różnych pozycjach pracowaliśmy w mediach, pani cały czas, ja okresowo, ale też w regulacjach audiowizualnych znacznie dłużej i wszyscy wiemy, że świadomość społeczna jest faktem, nie jest ważne to na przykład, czy ludzie chodząc po ulicy są napadani, tylko to czy się boją. Ja naprawdę na terenach popowodziowych rozmawiałem z bardzo wieloma ludźmi, którzy nie chcieli opuszczać
swoich domów i co gorsza, no widziałem na przykład karetki pogotowia dyżurujące, żeby w każdej chwili odebrać osoby chore stamtąd. Ale czy wyobraża pan sobie straż pożarną, która na siłę wyciąga ludzi, no panie marszałku, a do tego by się sprowadziło... Nie, pani redaktor, nie o to chodzi, chodzi o wielokrotnie wyższą skuteczność i większe zaufanie ludzi do działań władzy, jeżeli na przykład otrzymują stałe informacje przez media, regularnie podawane komunikaty. Ale media podają komunikaty. Bo wtedy władza ma do tego prawa, że mogą spokojnie opuścić domy, bo ktoś bierze odpowiedzialność za ich mienie. Media podają komunikaty, to nie jest tak. To po pierwsze. A druga rzecz no to, a druga rzecz to w sytuacji stanu klęski rząd mógłby dowolnie dokonywać przesunięć budżetowych, nawet nie byłoby nowelizacji, potrzeby nowelizacji budżetu żeby wykorzystać ewentualne nadwyżki, którymi rząd dysponuje. Więc to jest dzisiaj dyskusja historyczna, natomiast ja uważam, że działania, bo miałem odpowiedzieć, jakim
prezydentem byłby Bronisław Komorowski, obawiam się, że ta polityka liberalna obecnego rządu to jest jak mówię, to jest polityka unikania decyzji, unikania działań, unikania odpowiedzialności, dryf polityczny po prostu. Czyli takim byłby prezydentem, takim nijakim, tak. No tego się przede wszystkim, tego się przede wszystkim obawiam. I na koniec, czy powinniśmy wyjść szybko z Afganistanu? Powinniśmy z Afganistanu tą misję zakończyć w sposób zorganizowany. To jest misja sojusznicza i powinniśmy w ramach działań sojuszniczych, aczkolwiek ja uważam, że powinniśmy do tego zmierzać, że skoro prezydent Obama powiedział, że w przyszłym roku powinna zacząć się ewakuacja wojsk sojuszniczych, to powinniśmy od sprzymierzeńców amerykańskich oczekiwać tego, że ustalimy kalendarz tego wyjścia i będziemy to realizować. Z tym, że to powinien być taki wzorcowy przykład naszej polityki w ramach przymierza i tego, jak oddziałujemy na politykę organizacji, na wspólne przedsięwzięcie, w którym bierzemy udział. "Nasz Dziennik"
dzisiaj pisze, na pierwszej stronie wielki tytuł: "Komorowski chce wyjść z NATO". No to taki żart na żart, marszałek się przejęzyczył, no chce wyjść, wyjść razem z NATO z Afganistanu, no myślę, wczoraj słyszałem, że - nie, no z wyjątkiem pana Grzegorza Napieralskiego, który jeżeli go dobrze zrozumiałem to bierze pod uwagę, albo wręcz chce, wyjścia jednostronnego, to znaczy bez oglądania się na sprzymierzeńców Tak, tak, od listopada, on od listopada tak chciał. Pozostali kandydaci uważają, że powinniśmy zrobić to w sposób zorganizowany wspólnie z sojusznikami. Tak, ja przypominam sobie, że był zdziwiony tą wypowiedzią Jerzy Szmajdziński, który miał być kandydatem, ale niestety zginął. Wypowiedzią pana Grzegorza... Tak, tak. Nie, no pan Grzegorz Napieralski pokazuje, że nie do końca potrafi brać odpowiedzialność nie tylko za kontynuację polityki państwa, ale nawet własnego obozu politycznego dlatego, że i to, co wczoraj mówił o Rosji. No mówi, że powinniśmy naprawić stosunki, no przede wszystkim powinniśmy
oczekiwać, działać, być otwarci na zmianę polityki rosyjskiej, przecież ona zepsuła się wobec Polski w okresie rządów Aleksandra Kwaśniewskiego, Leszka Millera i Marka Belki. Pan Napieralski zachowuje się tak, jakby naprawdę już nie tylko nie miał historii politycznej własnego obozu przez te 20 lat, ale nawet własnej historii parlamentarnej, no to nie jest poważne. No, ale on jest młody, ma 36 lat. No, ale był chyba posłem wtedy już. Nie wiem, dziękuję bardzo, gościem Radia Zet był marszałek Marek Jurek, dziękuję.