W TK brakuje ważnych dokumentów. Julia Przyłębska alarmuje i wskazuje na Rzeplińskiego
Miesiąc przed odejściem Andrzeja Rzeplińskiego ze stanowiska prezesa TK zniszczono ważne akta - wskazuje Julia Przyłębska. Chodzi między innymi o dokumenty kadrowe i finansowe. Łącznie zniszczono 15 metrów bieżących akt. Problemem są jednak daty. Dlaczego?
22.11.2017 | aktual.: 22.11.2017 15:03
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Audyt w Trybunale Konstytucyjnym wykazał, że pod koniec kadencji prezesa Andrzeja Rzeplińskiego niszczono w TK akta. - Poczyniliśmy dużo ustaleń. W niektórych obszarach nie mogliśmy dotrzeć do dokumentów. Postanowiłam więc prześledzić dokumentację - wyjaśniła powody audytu Julia Przyłębska.
Zobacz także
Dodała, że cała operacja odbyła się legalnie, za zgodą Archiwum Akt Nowych. O jakie dokumenty chodzi? Głównie te dotyczące finansów, kadr oraz zakresu postępowań zamówień publicznych. - To około 15 metrów bieżących dokumentów. To dość zastanawiające - przyznała Przyłębska w rozmowie z Wojciechem Biedroniem w telewizji wPolsce.pl.
"Są pewne problemy, zaczęłam dociekać, dlaczego brakuje dokumentacji"
Szefowa Trybunału Konstytucyjnego powiedziała, że "niewykluczone, że do odtworzenia niektórych dokumentów nie dojdzie". - Będziemy próbowali pośrednio dotrzeć do tego, jakie były powody ich niszczenia, czy były bardzo ważne. Prowadzimy inwentaryzację zasobów i tu też mam pewne problemy. Dotyczy to różnorodnych ruchomości. Są pewne problemy, stąd zaczęłam dociekać, dlaczego brakuje dokumentacji - wyjaśniła.
Julia Przyłębska dodała, że we wniosku, który trafił do Archiwum Akt Nowych, był ustalony zakres lat od 1997 do 2013 roku. Okazuje się jednak, że zniszczono dokumenty z okresu od 2004 do 2013 roku.
Prezes TK współpracowała z tajnymi służbami? Będzie doniesienie do prokuratury
Julia Przyłębska zawiadomiła również prokuraturę o dwóch tekstach, które opisują powiązania jej i jej zastępcy z tajnymi służbami. Prezes Trybunału Konstytucyjnego doniesie śledczym na dziennikarza "Gazety Wyborczej" Wojciecha Czuchnowskiego oraz dziennikarkę "Faktu" Annę Czubę.
Po publikacji tekstu "GW" oświadczenie wydał minister-koordynator służb specjalnych. Zaprzeczył w nim, by Julia Przyłębska była współpracownicą tajnych służb. Mariusz Kamiński nie zająknął się jednak w sprawie Mariusza Muszyńskiego. Ewentualne postępowanie będzie więc okazją do zweryfikowania informacji na jego temat.