W Szkocji zaczęła się "brudna kampania" przed referendum
Początek "brudnej kampanii" przed czwartkowym referendum w Szkocji - piszą na pierwszych stronach swoich środowych wydań największe szkockie i angielskie dzienniki dodając, że w sondażach przewagę utrzymują zwolennicy unii z Londynem.
O skłóconym i podzielonym narodzie szkockim informuje na 24 godzinny przed referendum dziennik "Independent". Jak podaje, bitwa o przyszłość Szkocji przeszła w fazę najbardziej wrogiej walki politycznej, w której dozwolone są niemal wszystkie chwyty.
Gazeta przytacza na pierwszej stronie wypowiedź lidera brytyjskiej Partii Pracy Eda Milibanda, który stwierdził po tym, jak we wtorek został poturbowany i zmuszony siłą od opuszczenia centrum handlowego w Edynburgu, że obecna kampania ujawniła także swoje "brzydkie strony".
"Independent" pisze także o licznych oskarżeniach wobec nacjonalistów, którym co raz więcej środowisk zarzuca prowadzenie w ostatnich dniach przed referendum "kampanii kłamstw". Dziennik informuje, że w środę lider szkockich nacjonalistów wystosuje do wszystkich Szkotów list otwarty, w którym zaapeluje o udział w referendum i by uczynili co w ich mocy, żeby w piątek obudzić się już w lepszym kraju.
Z kolei "Daily Mail" swoją pierwszą stronę poświęca incydentom do jakich dochodzi tuż przed referendum. Dziennik opisuje, jak szkoccy nacjonaliści zastraszają wyborców, którzy są przeciwni odłączeniu się kraju od Zjednoczonego Królestwa. Zwolennicy unii z Londynem nazywani są przez szkockich nacjonalistów zdrajcami, a ich domy w ostatnich dniach obrzucone zostały kamieniami i jajami.
Gazeta opisuje również incydent z udziałem Milibanda, który musiał ratować się ucieczką, po tym jak został wyzwany m.in. od "kłamców" i "oszustów". W ocenie dziennika, ostatnie dni przed referendum niepodległościowym obnażyły "ciemną stronę" kampanii i partii Alexa Salmonda.
Jeden z największych szkockich dzienników "Scotsman" na pierwszej stronie publikuje ostatni przed referendum sondaż, w którym poparcie dla kampanii "Yes Scotland" wzrosło do 48 proc. Poparcie dla pozostania w Wielkiej Brytanii wynosi 52 proc. Jak informuje gazeta, przy uwzględnieniu 14 proc. wyborców wciąż niezdecydowanych, za niepodległością Szkocji opowiada się 41 proc. respondentów jego sondażu, a przeciw - 45 proc.
Zdaniem szefa kampanii "Yes Scotland" Blaira Jenkinsa - którego wypowiedź przytacza "Scotsman" - wyniki sondażu są niezwykle zachęcające, bowiem zmniejszenie o 6 punktów procentowych różnicy w porównaniu do poprzedniego sondażu pokazuje, że "kampania na tak" tuż przed dniem referendum zbliża się do kulminacyjnego momentu.
Z kolei dyrektor konkurencyjnej kampanii "Better Together" Blair McDougall w swoim komentarzu podkreślił, że głosowanie będzie kluczowe i decydujące dla przyszłości Szkocji i całej Wielkiej Brytanii. Jak zaznaczył, w czwartek przy urnach wyborczych nie będzie miejsca na emocjonalne głosowanie w proteście przeciw czemukolwiek, bowiem jeżeli Szkoci zagłosują za oderwaniem się od Zjednoczonego Królestwa nie będzie już powrotu z tej drogi. Kraj zapłaci za tę decyzję wysoką cenę, gdyż - zdaniem McDougalla - zwiększą się cięcia wydatków, wzrosną ceny i pogłębi się bezrobocie.
Także szkocki dziennik "Herald" całą pierwszą stronę poświęca analizie ostatnich trzech sondaży, z których wynika, że przewaga zwolenników pozostania Szkocji w unii z Londynem pomimo, że topnieje to wciąż się utrzymuje. Gazeta przytacza apel premiera rządu szkockiego Alexa Salmonda, który wezwał Szkotów, by nie pozwolili, aby niepodległość kraju "wyśliznęła się z rąk". Jak podkreślił, nowe sondaże pokazują wyraźnie, że wyścig, którego zwieńczeniem będzie czwartkowe referendum jest wciąż otwarty.
"W tym referendum chodzi o wzięcie odpowiedzialności za przyszłość kraju w swoje ręce. Nie pozwólmy, aby ta możliwość wyśliznęła nam się z rąk. Nie pozwólmy na to" - apeluje na łamach dziennika Salmond.
Angielski dziennik "The Times" na pierwszej stronie najwięcej uwagi poświęca najnowszym sondażom, które potwierdzają przewagę zwolenników "Better Together". Gazeta przytacza wypowiedź brytyjskiego premiera Davida Camerona, który po raz pierwszy publicznie dał do zrozumienia, że jeżeli Szkocja oddzieli się od Wielkiej Brytanii to zrezygnuje z funkcji szefa rządu. Według dziennika ostatni dzień kampanii z pewnością Cameron będzie chciał wykorzystać do ostatniej minuty, aby przekonać Szkotów do pozostanie w unii z Londynem.