W sylwestra wysadzono go w powietrze. Piękny pałac uratowano w ostatniej chwili
Najpierw go podpalono, a potem wysadzono w powietrze. Potem przez lata mieszkańcy Bytomia obserwowali, jak pozostałości po pałacu sypią się w wyniku szkód górniczych. Na szczęście dawną posiadłość rodu Tiele-Wincklerów, zlokalizowaną w dzielnicy Miechowice, udało się uratować w ostatniej chwili.
Ta inwestycja kosztowała prawie 12 milionów złotych. Gdyby nie środki z Europejskiego Funduszu Rozwoju Regionalnego, byłoby bardzo trudno ją zrealizować. Bytom pozyskał prawie 6 milionów złotych z Unii Europejskiej i można było rozpocząć prace. Efekt? Pałac Tiele-Wincklerów jest dziś jedną z wizytówek Bytomia. To relikt przeszłości, który świetnie pokazuje burzliwe losy tego górnośląskiego miasta.
Wyzwolenie po radziecku i wybuchowy sylwester
Pałac Tiele-Wincklerów znajduje się w bytomskiej dzielnicy Miechowice. Przez dziesiątki lat była to imponująca budowla, która należała do śląsko-meklemburskiego rodu szlacheckiego. Trzeba jednak mieć na uwadze, że zachowało się z niej zaledwie 10 procent i tylko ten fragment możemy dziś podziwiać. Reszta zniknęła z powierzchni ziemi niedługo po II wojnie światowej, ale o tym za chwilę.
- Historia pałacu sięga początku XIX wieku, a dokładnie 1812 roku, kiedy wieś Miechowice kupił Ignacy Domes. Nowy właściciel zdecydował się w obecnym miejscu wybudować w latach 1812-1817 klasycystyczny pałac, który po przebudowie stał się środkową częścią neogotyckiego pałacu, zwanego potocznie - z racji swojego wyglądu - zamkiem. Przebudowa trwała blisko dziewięć lat od 1850 do 1859 roku. Pałac w posiadaniu rodziny Tiele-Wincklerów pozostał aż do 1925 roku, kiedy odsprzedali go spółce akcyjnej Preussengrube AG. Przebudowany przez Franciszka Wincklera i Huberta von Tiele-Wincklera pałac przetrwał do 27 stycznia 1945 roku. Postacią silnie związaną z historią miechowickiego pałacu jest córka Waleski von Winckler i Huberta von Tiele - Ewa von Tiele Winckler znana jako Matka Ewa - mówi nam rzeczniczka Urzędu Miasta w Bytomiu Małgorzata Węgiel-Wnuk.
Wraz z nadchodzącym końcem II wojny światowej do wielu śląskich miast wkroczyli żołnierze Armii Czerwonej. Oficjalnie przybyli, by wyzwolić miasta, które do tej pory należały do Niemiec. Bytom jednak na własnej skórze odczuł, jak wyglądało "wyzwolenie" w praktyce. Radzieccy żołnierze plądrowali, co się da, a także niszczyli zabytkowe budowle, które były pamiątką po niemieckich poprzednikach.
Bytomski pałac 27 stycznia 1945 roku został rozgrabiony, a następnie podpalony. Mury jednak przetrwały, ale nie na długo. W 1954 roku udało się zrobić to, co za pierwszym razem nie wyszło. Tym razem w posiadłości Tiele-Wincklerów saperzy Ludowego Wojska Polskiego rozstawili ładunki wybuchowe. Detonacja nastąpiła w sylwestra, aby hucznie zrównać z ziemią niemiecką przeszłość Bytomia. Prawie się udało, bo zachowała się oficyna, która przez kolejnych kilkadziesiąt lat popadała w jeszcze większą ruinę.
Wszystko mogło w każdej chwili runąć
Wiele wskazywało na to, że dzieła zniszczenia dopełni górnictwo. Pod Miechowicami przez dziesiątki lat wydobywano węgiel. W starszej części dzielnicy wiele budynków zniknęło z powierzchni ziemi z powodu szkód górniczych. Pałacowa oficyna także się sypała. Nie można było się do niej zbliżać, bo w każdej chwili mogła runąć. Na szczęście udało się pozyskać fundusze europejskie. Prawdopodobnie w ostatniej chwili.
- Budynek był w stanie ruiny, dlatego wyzwaniem dla wykonawcy był właściwie każdy etap inwestycji - począwszy od robót konstrukcyjnych, po przywrócenie mediów aż po remont pomieszczeń i nadanie im nowych funkcji, a także zagospodarowanie całej przestrzeni wokół pałacu leżącego na terenie zabytkowego parku - tłumaczy Węgiel-Wnuk.
Wiadomo było, że inwestycja będzie dla wykonawcy ogromnym wyzwaniem. Poza murami nie było w zasadzie nic więcej. Trzeba było zatem nie tylko remontować, ale także budować. Na szczęście dbano o to, aby jak najwierniej odwzorować wszystkie detale oficyny, w której w przeszłości rezydował bogaty ród.
- Fragment pałacu został odbudowany. Wykonano roboty konstrukcyjne, murowe i żelbetowe, prace tynkarskie, roboty związane z montażem płytek w pomieszczeniach sanitarnych, jak również prace przy schodach w wieży wodnej, stolarkę okienną i drzwiową, a także prace związane z instalacją wodną, kanalizacyjną, elektryczną oraz wentylacyjną. Zachowane zostało sklepienie kolebkowe w piwnicy, wykonana została posadzka z płyt gresowych na tarasie czy wykończenie detali architektonicznych. Ponadto wyeksponowany został obrys pałacu na rumowisku, istniejące mury zostały podmurowane oraz zabezpieczone pod względem konserwatorskim, zmieniony został układ placów i ścieżek wokół oficyny pałacu i rumowiska - wyjaśnia rzeczniczka bytomskiego magistratu.
Pałac znowu tętni życiem
Pałac Tiele-Wincklerów, a także okalający go teren, to miejsca, które były świadkami burzliwych losów Bytomia. Dlatego też od początku nad pracami czuwał konserwator zabytków oraz archeolodzy. W trakcie realizacji inwestycji udało się dokonać kilku ciekawych odkryć.
- Podczas prac natrafiono na detale architektoniczne - pinakiel (pionowe elementy dekoracyjne w postaci smukłej kamiennej wieżyczki), a także fragmenty gzymsów, filarów, balustrad, portali, ram okiennych, rynien oraz ażurowych zwieńczeń. Odkryto też część kaplicy pałacowej oraz krypty, która została odgruzowana i zabezpieczona przed dalszą degradacją oraz oddzielona od reszty budynku, a także oświetlona. Pozostałości kaplicy, tj. oryginalne mury ceglane, zostały pozostawione jako trwała ruina, zabezpieczone, wyrównane i otynkowane - wymienia nasza rozmówczyni.
W 2020 roku wszystkie prace zostały zakończone. Dziś pałac, ale także zrewitalizowane tereny wokół niego, są jedną z największych atrakcji Bytomia. To miasto straciło już wiele zabytkowych budowli przez wojnę, radzieckich "wyzwolicieli", czy szkody górnicze. Cieszy, że w tym przypadku udało się zachować przynajmniej część przeszłości.
- Odrestaurowana część pałacu jest nie tylko atrakcją turystyczną i obiektem kulturalnym, ale przede wszystkim pomostem łączącym współczesność z historią naszego miasta. Zespół pałacowo-parkowy Tiele-Wincklerów został 30 czerwca 1995 roku wpisany do rejestru zabytków województwa śląskiego. W skład zespołu pałacowo-parkowego, oprócz oficyny pałacu i pozostałości pałacu Tiele-Wincklerów, wchodzą również: park i zespół dendrologiczny - mówi Małgorzata Węgiel-Wnuk.
A jaką dziś funkcję pełni pałac Tiele-Wincklerów? To miejsce, które tętni życiem, a zarządza nim Bytomskie Centrum Kultury. Regularnie odbywają się tam przeróżne imprezy, które przyciągają mieszkańców Bytomia. Także turyści są mile widziani.
- Pałac w Miechowicach jest ośrodkiem kultury zarządzanym przez Bytomskie Centrum Kultury. Misją placówki jest rozpowszechnianie idei edukacji kulturowej, kreatywnego i nieszablonowego poznawania świata za pomocą sztuki i kultury, praca na rzecz lokalnej społeczności i wzajemnego zrozumienia. Dlatego w bogatej ofercie pałacu nie brak wystaw, występów teatralnych, koncertów i warsztatów dla uczestników w różnym wieku. Pałac w Miechowicach otwarty jest dla zwiedzających w każdy poniedziałek i czwartek w godzinach od 16.00 do 18.00 oraz podczas wszystkich organizowanych tam wydarzeń kulturalnych. Grupy zorganizowane mogą umówić się telefonicznie na oprowadzenie po Pałacu. Koszt zwiedzania to 2 zł - wyjaśnia rzeczniczka UM w Bytomiu.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo