W strzelaninie pod Warszawą zginął policjant, 14 jest rannych
Jeden policjant zginął w nocy ze środy na czwartek w strzelaninie z bandytami w podwarszawskiej Magdalence. Czternastu funkcjonariuszy jest rannych. Przestępcy prawdopodobnie nie żyją. Policja wciąż sprawdza budynek, w którym bandyci pozostawili pułapki pirotechniczne.
"Około godziny 1 w nocy uzyskaliśmy informację, że w jednym z budynków w Magdalence koło Warszawy przebywają osoby poszukiwane przez policję - Igor P. oraz Robert C. Ukrywający się przestępcy byli członkami groźnej grupy bandyckiej, związanej ze sprawą zabójstwa policjanta w Parolach. Igor P. był ponadto poszukiwany międzynarodowym listem gończym" - powiedział rzecznik prasowy Komendy Stołecznej Policji Marek Kubicki.
Gdy na teren posesji weszli policyjni antyterroryści, zostali obrzuceni granatami i ostrzelani z broni automatycznej. "Nastąpiła wymiana ognia, a budynek, w którym znajdowali się bandyci, zaczął płonąć. Z jego wnętrza słychać było odgłosy eksplozji" - dodał Kubicki.
Okoliczni mieszkańcy opowiadają, że strzelanina, której odgłosy słyszeli w nocy, przebiegała fazami. "Przed godz. 2 padły pierwsze strzały, które trwały kilka minut. Potem było przez kilkadziesiąt minut cicho, a o godz. 3 znowu zaczęli i wtedy trwało to dłużej" - powiedziała mieszkanka pobliskiej posesji.
Granaty zabiły jednego policjanta. Czternastu funkcjonariuszy zostało rannych, w tym kilku ciężko. Policjanci trafili do kilku stołecznych szpitali. Lekarze nie udzielają informacji na temat stanu zdrowia rannych.
Wciąż nie wiadomo na pewno, co się stało z przestępcami. "Budynek płonie i na razie nikt tam nie wejdzie, aby sprawdzić, czy oni żyją. Ale dochodzące z wnętrza wybuchy pozwalają przypuszczać, że bandyci zginęli na miejscu" - powiedział rano jeden z obecnych przy budynku policjantów.
Potwierdził to szef stołecznej policji Ryszard Siewierski. W budynku - jak powiedział - "nie ma śladów życia". Siewierski poinformował jednak, że bandyci pozostawili pułapki pirotechniczne i miny. Są one rozbrajane przez antyterrorystów, którzy zamierzają je wysadzić.
Dostępu do posesji, na terenie której doszło do strzelaniny, bronią uzbrojeni w broń maszynową policjanci. Blokady ustawiono w takiej odległości, że nie widać nawet miejsca zdarzenia. Policjanci opowiadają, że budynek jest częściowo spalony, podziurawiony odłamkami, bez okien i drzwi garażowych. W pobliskiej szkole odwołano zajęcia.
Komendant stołecznej policji oraz minister spraw wewnętrznych i administracji przyznali, że policja nie spodziewała się tak silnego oporu bandytów. "Nikt nie spodziewał się, że bandyci będą tak zdeterminowani, że w ruch pójdą granaty" - powiedział minister Krzysztof Janik w Polskim Radiu.
Od marca ubiegłego roku, gdy bandyci zastrzelili w Parolach pod Warszawą policjanta, zatrzymano ponad 20 osób mających związek z tym zabójstwem. Kilkunastu bandytów chciało wtedy odbić z rąk policji skradzionego TIR-a, którego znaleźli funkcjonariusze. W aucie były telewizory warte około miliona złotych.
W policyjnych akcjach mających doprowadzić do zatrzymania osób powiązanych z bandą już wcześniej zostało rannych kilku policjantów. W styczniu funkcjonariusze w samoobronie zastrzelili dwóch bandytów na warszawskim Ursynowie.
Na wolności ciągle jest Jerzy Wojciech Brodowski vel Szuryga, pseudonim Juri lub Mutant, który miał strzelać z broni maszynowej do policjanta w Parolach. Szuryga to jeden z najbardziej poszukiwanych bandytów w kraju.(an)
[
]( http://wiadomosci.wp.pl/pisane-ci-pisanie-6039096887997569a ) Skomentuj tę sprawę! Czy policjanci są odpowiednio wyszkoleni i uzbrojeni, by stawić czoło coraz bardziej bezwzględnym bandytom? Co należy uczynić, aby walka z gangsterami była skuteczniejsza?
Redakcja wiadomości WP zaprasza Cię do współredagowania naszego serwisu - prześlij nam Twój komentarz dotyczący powyższego tematu.