W sprawie o odzyskanie polskiego dziecka niemiecki sąd powoła biegłego
W sporze o polskie dziecko odebrane matce przez Urząd ds. Młodzieży (Jugendamt) sąd rejonowy w Bad Hersfeld w Hesji postanowił powołać biegłego, który ma ocenić, czy rodzice zdolni są do wychowania potomstwa
18.12.2013 | aktual.: 18.12.2013 20:25
- Walczymy o to, by sąd powołał polskiego biegłego - powiedział adwokat Markus Matuschczyk. Jego zdaniem tylko ekspert znający polską mentalność jest w stanie prawidłowo ocenić predyspozycje wychowawcze rodziców.
- Zaproponowaliśmy osoby znajdujące się na liście konsulatu RP - wyjaśnił prawnik. Według jego oceny decyzja powinna zapaść w ciągu najbliższych dwóch tygodni. - Jeżeli sąd nie zgodzi się na biegłego polskiego, będziemy głośno protestować - zapowiedział Matuschczyk.
Jak podało Polskie Stowarzyszenie Rodzice przeciw Dyskryminacji Dzieci w Niemczech, funkcjonariusze policji na wniosek Jugendamtu odebrali na początku września 29-letniej matce syna na drugi dzień po urodzeniu. Mały Łukasz został oddany rodzinie zastępczej. Kontakt z rodzicami odbywa się w formie godzinnych spotkań pod nadzorem pracownika Jugendamtu trzy razy w tygodniu.
Zdaniem Jugendamtu ojciec dziecka pozbawiony jest instynktu opiekuńczego, natomiast matka nie poradziła sobie dotychczas z przeżyciami z przeszłości. Według adwokata jej pierwszy mąż, obywatel Niemiec, stosował wobec niej przemoc fizyczną i został z tego powodu skazany na karę pozbawienia wolności. Ich troje dzieci zostało umieszczonych w rodzinach zastępczych. Łukasz jest jej synem z drugiego małżeństwa z 28-letnim Polakiem.
W innej podobnej sprawie sąd w Berlinie odrzucił w zeszłym tygodniu wniosek o oddanie trójki dzieci polskiemu małżeństwu. Policja w czerwcu odwiozła chłopców w wieku 1,5 roku, 3 i 5 lat do ośrodka opiekuńczego w Berlinie po zatargu Polaków z sąsiadami. Również w tym przypadku rodzice mogą widywać dzieci tylko dwa razy w tygodniu w obecności niemieckiego urzędnika i tłumacza.
- To szokująca decyzja - powiedział Matuschczyk. Jugendamt utrzymuje, że rodzice są nieodpowiedzialni i agresywni. Zdaniem urzędników istnieje obawa, że mogą być agresywni także wobec dzieci. Adwokat zapowiedział odwołanie.
W roku ubiegłym Jugendamty podjęły decyzję o odebraniu rodzicom 40 tys. dzieci, najczęściej ze względu na problemy wychowawcze. Większość interwencji dotyczyła rodzin niemieckich.
Działalność niemieckich Jugendamtów jest krytykowana przez część polityków w Polsce oraz polskie media ze względu na kontrowersyjne przypadki odbierania dzieci małżeństwom polsko-niemieckim lub polskim.
Komisja petycji Parlamentu Europejskiego przyjęła w zeszłym roku krytyczny raport w sprawie Jugendamtów. Komisja badała skargi rodziców z różnych państw UE, którzy zarzucali Jugendamtom utrudnianie lub wręcz uniemożliwianie im kontaktu z dzieckiem w przypadkach, gdy sąd orzekł dostęp rodzicielski pod nadzorem.
W Polsce głośne były sprawy rozwiedzionych Polaków mieszkających w Niemczech, którzy skarżyli się, że niemieckie instytucje uniemożliwiały im posługiwanie się językiem polskim w czasie nadzorowanych spotkań z dziećmi. Podobne problemy zgłaszali też rodzice z Francji i Włoch.
Zdaniem polskiego MSZ skala ingerencji zagranicznych służb socjalnych w sprawy związane z opieką nad dziećmi obywateli polskich nie odbiega zasadniczo od poziomu ingerencji tych służb w stosunku do innych grup imigranckich, ale także w porównaniu do obywateli państw pobytu. MSZ ocenia, że jest ona stosunkowo niewielka w odniesieniu do skali emigracji z Polski oraz rosnącej liczby urodzin dzieci.
Jugendamty powstały w latach 20. XX wieku jako instytucja opiekująca się trudną młodzieżą, zdeprawowaną w wyniku wojny. Po dojściu do władzy w 1933 roku naziści włączyli sieć tych placówek do swojego systemu wychowawczego.
Obecnie działalność urzędów do spraw młodzieży znajduje się w gestii niemieckich krajów związkowych (landów). W przypadkach zaniedbania dzieci przez opiekunów lub znęcania się nad nimi, co nierzadko kończy się śmiercią nieletnich, Jugendamty krytykowane są za opieszałość i brak zdecydowania; z drugiej strony zarzuca się im ingerowanie w życie rodzin i naruszanie prywatności.