PolskaW sobotę rezygnacja Millera i wybór nowego szefa Sojuszu

W sobotę rezygnacja Millera i wybór nowego szefa Sojuszu

Wybór nowego przewodniczącego SLD to główny cel sobotniej krajowej konwencji Sojuszu. Niewykluczone, że w szranki o schedę po Leszku Millerze stanie aż siedmioro kandydatów. Być może dojdzie też do zmian na stanowiskach wiceszefów Sojuszu.

05.03.2004 | aktual.: 05.03.2004 20:14

Na nieformalnej wciąż liście kandydatów figurują: Jolanta Banach, Andrzej Celiński, Marek Dyduch, Krzysztof Janik, Wiesław Ciesielski, Józef Oleksy i Jacek Piechota. Kto faktycznie będzie kandydował, rozstrzygnie się w sobotę.

Nie można też wykluczyć, że Sojusz nie wybierze nowego lidera do czasu wyborów do Parlamentu Europejskiego, lub powierzy tę funkcję któremuś z kandydatów tylko na kilka miesięcy. Coraz bardziej realny wydaje się bowiem scenariusz, że w czerwcu odbędzie się nadzwyczajny kongres Sojuszu.

Od kilku dni politycy SLD mówią o możliwych trzech scenariuszach rozwoju wydarzeń podczas sobotniej konwencji.

Pierwszy z nich zakłada, że delegaci wybiorą następcę Millera, który stanie się nową twarzą partii. Według drugiego - nowo wybrany przewodniczący będzie kierował partią tylko do czasu zwołania nadzwyczajnego Kongresu Krajowego SLD po wyborach do Parlamentu Europejskiego. Jest też pomysł, który zakłada, że partia wstrzymuje się z wyborem nowego lidera do czerwcowego kongresu Sojuszu.

Politycy SLD różnią się w ocenie, który ze scenariuszy jest najbardziej realny. Jolanta Banach uważa, że pomysł, aby wstrzymać się z wyborem nowego szefa partii do czerwca jest "bardzo pożądany i być może zostanie rozważony na konwencji".

Również według szefa podkarpackiego SLD Krzysztofa Martensa, wariant z wyborem przewodniczącego tylko na kilka miesięcy jest bardzo prawdopodobny. Jego zdaniem, od początku trwa gra, aby wybrać na nowego lidera kogoś z drugiego szeregu; jeśli po kilku miesiącach osoba taka się nie sprawdzi jako szef, "trzeba będzie wrócić do doświadczonych, znanych i sprawdzonych towarzyszy".

Szef klubu SLD Krzysztof Janik uważa, że taki scenariusz jest "wyssany z brudnego palca". "Pewnie pojawi się wniosek o zwołanie nadzwyczajnego kongresu partii, ale nie wiązałbym go ze sprawami kadrowymi. Partia musi mieć swojego szefa i już" - dodał.

Pytany, na ile realne jest to, że nowo wybrany lider będzie sprawował tę funkcję tylko tymczasowo, powiedział: "Każdy z nas pełni funkcję przejściowo".

Sekretarz generalny SLD Marek Dyduch sądzi, że zwoływanie nadzwyczajnego kongresu i odwlekanie wyboru nowego szefa jest bez sensu. Jego zdaniem, utrzymywałoby to tylko stan tymczasowości w partii i świadczyłoby o przyznawaniu się do własnej słabości.

"Nadzwyczajny kongres mógłby być zwołany tylko w dwóch przypadkach - bardzo słabego wyniku w wyborach do PE albo po lub przed samymi wyborami w 2005 roku" - wyjaśnił.

Także wicepremier Józef Oleksy jest zdania, że wstrzymanie się z wyborem nowego lidera byłoby "jakąś chorobliwą protezą".

W piątek chęć startu w walce o fotel przewodniczącego partii zadeklarowało czterech kandydatów - Dyduch, Celiński, Banach i Ciesielski. Jest bardzo prawdopodobne, że wystartuje Janik. Niewykluczone, że podczas konwencji zgłoszone zostaną także kandydatury Oleksego i Piechoty.

Jeszcze w czwartek Dyduch zapewniał, że będzie kandydował tylko wówczas, jeśli do walki nie stanie Janik. W piątek zniecierpliwiony niezdecydowaniem szefa klubu postanowił, że wystartuje w wyborach bez względu na to, czy Janik będzie ubiegał się o fotel przewodniczącego.

Z kolei Janik, który wcześniej mówił, że nie będzie kandydował, podczas piątkowego spotkania Zarządu Krajowego dał do zrozumienia, że jednak wystartuje. Według nieoficjalnych informacji krążących w kuluarach, przejęciu przez Janika sterów w SLD nieprzychylny jest prezydent Aleksander Kwaśniewski.

Przez długi czas decyzji nie podejmowała także Jolanta Banach. Jak dowiedziała się PAP nieoficjalnie, jednym z powodów było to, że niektórzy posłowie SLD przestrzegali ją, że szefem zostałaby tylko na kilka miesięcy, do wyborów do Parlamentu Europejskiego; potem - jak mówili - "pójdzie w odstawkę".

Oleksy ostateczną decyzję ma podjąć w dniu konwencji. Zaznacza, że ewentualny start w wyborach traktowałby tylko jako scenariusz awaryjny. Definitywnie z listy kandydatów na szefa partii wycofali się już ministrowie Jerzy Szmajdziński i Wojciech Olejniczak.

W ostatniej chwili do walki o schedę po Leszku Millerze dołączyli wiceministrowie - finansów Wiesław Ciesielski i gospodarki Jacek Piechota.

Martens nie ma wątpliwości, że tak naprawdę nie jest ważne, kto wygra, ale - po co wygra. Jeśli SLD planuje wariant ofensywny to powinien wybrać "nową twarz". Wymienił Banach i Celińskiego. Jak dodał, ten wariant kadrowy wiązałby się także z rekonstrukcją rządu i wymianą premiera.

"Jeżeli zdecydujemy się na wariant pesymistyczny, pasywny, to wtedy istotne jest, żeby to była dobra kontynuacja. Wtedy mamy przed sobą dwie możliwości. Albo przewodniczący złapie złotą rybkę, która wysłucha jego trzech życzeń - by spadło bezrobocie, wzrosło poparcie dla SLD i nastąpiła udana akcesja do UE, albo - w przeciwnym razie trzeba będzie zacząć rozważania o budowie nowej lewicy" - powiedział Martens.

W Sojuszu ścierają się różne poglądy na temat tego, w jakim kierunku partia powinna pójść. Najbardziej wyraźne wydają się być dwie opcje. Z jednej strony są zwolennicy obecnej ekipy rządzącej i utrzymywania się partii na scenie politycznej m.in. dzięki cichemu wsparciu Samoobrony, z drugiej - ci, którzy chcą zerwania z tradycyjną linią polityczną i skierowania partii bardziej w kierunku centrum tak, by móc współpracować z Platformą Obywatelską.

Wiele wskazuje na to, że na ewentualnym, nadzwyczajnym kongresie SLD może dojść do starcia między zwolennikami obu tych opcji.

W opinii obserwatorów, wariant zakładający współpracę z PO wymaga jednak zaangażowania się prezydenta Aleksandra Kwaśniewskiego w tworzenie z SLD partii lewicowej, nowocześniejszej, starającej się uwolnić od odium ugrupowania postkomunistycznego, bardziej skłonnej do współpracy z ugrupowaniami liberalnymi.

Nie jest wykluczone, że na sobotniej konwencji pojawią się głosy dotyczące zmiany na stanowisku premiera. Politycy Sojuszu obawiają się, że sama zmiana lidera nie wystarczy do "odbicia się partii".

Pomysł, że zmiana premiera może mieć wpływ na sytuację Sojuszu, pojawił wraz ze spadkiem notowań SLD. Mówiono wówczas, że Leszek Miller mógłby odejść po wyborach do Parlamentu Europejskiego. Wśród potencjalnych jego następców wymieniano ministra spraw zagranicznych Włodzimierza Cimoszewicza, ministra obrony narodowej Jerzego Szmajdzińskiego oraz wicepremierów - Józefa Oleksego i Jerzego Hausnera.

Ostatnio pomysł ten stracił na popularności wśród polityków SLD. Zaczynają podnosić się głosy, że byłoby to zbyt ryzykowne w obecnej sytuacji parlamentarnej. Poza tym działacze Sojuszu zdają sobie sprawę, że mogłoby to skomplikować sytuację w Polsce w pierwszych miesiącach naszego członkostwa w UE.

Dyduch jest przekonany, iż "skoro Leszek Miller zapowiedział, że zamierza nadal kierować rządem, to partia to uszanuje bez względu na głosy, jakie się pojawią". Według niego, na konwencji będzie tyle samo głosów, by premier został i by odszedł.

Niewykluczone, że na konwencji dojdzie też do zmiany niektórych osób ze ścisłego kierownictwa SLD. Jednym z punktów obrad będzie głosowanie nad absolutorium dla obecnego zarządu partii i być może niektórzy jego członkowie go nie otrzymają.

Według informacji PAP, kłopoty z uzyskaniem wymaganego poparcia mogą mieć zwłaszcza Aleksandra Jakubowska, Jerzy Szmajdziński i Józef Oleksy.

Możliwe też, że Oleksy dobrowolnie zrezygnuje z pełnienia funkcji wiceszefa partii, do czego był namawiany podczas wtorkowego posiedzenia zarządu krajowego SLD. Politycy Sojuszu mieli mu sugerować, że skupia w swoich rękach zbyt wiele funkcji (wicepremiera, szefa MSWiA, "barona" mazowieckiego SLD i wiceszefa partii), co - ich zdaniem - negatywnie odbija się na jakości pełnionych przez niego obowiązków.

Sobotnia konwencja, która początkowo miała być poświęcona tylko tematyce europejskiej, ma także zatwierdzić zasady wyłaniania kandydatów do PE i kryteria, jakie powinni spełniać. Delegaci przyjmą też deklarację intencji programowych do PE. W sobotę rozstrzygnie się ponadto, w jakim kształcie SLD powinien pójść do tych wyborów - czy w szerokiej koalicji, czy tylko pod barwami SLD i UP. Delegaci mają upoważnić Radę Krajową, by ostateczną decyzję w tej sprawie podjęła jeszcze w marcu.

To, że tematykę konwencji zdominuje głownie wybór nowego lidera i dyskusja o stanie partii, okazało się w połowie lutego, gdy Leszek Miller powiedział, że 6 marca zrezygnuje z przewodniczenia Sojuszowi.

Miller wymienił wówczas trzy powody, dla których podjął taką decyzję: kampania wyborcza do Parlamentu Europejskiego, której nie mógłby poświęcić wystarczająco dużo czasu jako szef partii, sytuacja w SLD, która wymaga "większej ofensywności ze strony partii i walki z wewnętrznymi patologiami" oraz zrealizowanie przez rząd planu Hausnera, Te kwestie - według premiera - wymagają maksymalnej koncentracji i ograniczałyby jego aktywność wewnątrz SLD.

Premier zaprzeczył, jakoby powodem jego decyzji były coraz gorsze sondaże Sojuszu lub naciski wewnątrzpartyjne.

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)