PolitykaW Sejmie trwa dyskusja na temat projektu ustawy PiS o Sądzie Najwyższym. Strzembosz: będziemy mieli partyjny sąd

W Sejmie trwa dyskusja na temat projektu ustawy PiS o Sądzie Najwyższym. Strzembosz: będziemy mieli partyjny sąd

W Sejmie trwa zorganizowana przez Platformę Obywatelską dyskusja na temat projektu ustawy o Sądzie Najwyższym. Biorą w niej udział eksperci i przedstawiciele ugrupowań opozycyjnych.

W Sejmie trwa dyskusja na temat projektu ustawy PiS o Sądzie Najwyższym. Strzembosz: będziemy mieli partyjny sąd
Źródło zdjęć: © PAP | Radek Pietruszka
Violetta Baran

Czuję się w tej sytuacji jak w swoistym matriksie, w swoistej nierzeczywistości - stwierdził prof. Andrzej Rzepliński, rozpoczynając swoje przemówienie. - Muszę postawic pytanie: czy Polska będzie należeć do obywateli, czy stanie się zabetonowanym państwem jednej partii? - dodał.

Rzepliński stwierdził, że zgłoszona przez PiS ustawa o Sądzie najwyższym jest niekonstytucyjna i prezydent nie powinien jej w tym kształcie podpisywać. - Apeluję do prezydenta, panie prezydencie, niech pan nie robi tego Polsce - stwierdził były prezes Trybunału Konstytucyjnego.

Zaproszeni eksperci mają wygłosić 5-minutowe wystąpienia, po których pytania będą mogli zadawać reprezentanci klubów.

Transmisję na żywo prowadzi na swoim profilu na Facebooku Platforma Obywatelska.

- 49 posłów podpisanych pod projektem ustawy o SN wzięło na siebie ciężar wielokrotnego złamania Konstytucji - mówiła Małgorzata Gersdorf, pierwsza prezes Sądu Najwyższego. Jak podkreślała, takiego Sądu Najwyższego, jak w projektowanej ustawie, nie ma w konstytucji.

- Biologia oczyściła wszystkich nas i trzeba patrzeć na pesele - mówiła pierwsza prezes SN. - To pokrętne twierdzenie, że naszymi nauczycielami były osoby urodzone czy funkcjonujące w PRL, wobec tego my jesteśmy nosicielami tych idei. Gdyby tak było, całe moje pokolenie nie byłoby w „Solidarności”, bo całe pokolenie było uczone w tamtym okresie - dodała.

Zwrociła także uwagę, że Jarosław Kaczyński miał rozmaitych nauczycieli, a jego główny promotor pracy doktorskiej był bardzo powiązany z komunistyczną władzą. -Mój zresztą też, ale to wcale nie był zły człowiek - mówiła Gersdorf.

Były pierwszy prezes SN Adam Strzembosz stwierdził, że po 1989 roku nastąpiła praktycznie stuprocentowa wymiana sędziów. - Nawet tych najlepszych z najlepszych, na skutek biologii - stwierdził. - Ci, którzy jeszcze są, są chwałą polskiego sądownictwa - dodał.

Jego zdaniem wprowadzenie w życie projektów ustaw o reformie sprawiedliwości autorstwa PiS sprawi, że "będziemy mieli partyjny Sąd". - Chociaż sędziowie formalnie nie będą do partii należeć - uznał Adam Strzembosz.

Zdaniem kolejnego mówcy, sędziego Dariusza Zawistowskiego, przewodniczącego Krajowej Rady Sądownictwa przyjęcie projektu PiS ustawy o SN, oznacza poddanie Sądu Najwyższego ministrowi sprawiedliwości. - Ten projekt oznacza, że obywatelom odbiera się prawo dostępu do Sądu Najwyższego - stwierdził Zawistowski.

Reforma oznacza zmianę na lepsze, tu nie ma tego ani krzty, w żadnej z trzech ustaw - stwierdził prezes Stowarzyszenia Sędziów Polskich "Iustitia" Krystian Markiewicz, nawiązując do dwóch uchwalonych ustaw - o KRS i ustroju sądów powszechnych oraz do projketu ustawy o SN dopiero złożonym do laski Marszałkowskiej.

Markiewicz odniósł sie także do podnoszonej przez PiS potrzeby dekomunizacji środowiska sędziowskiego. - Zostałem powołany na urząd sędziego przez prezydenta Lecha Kaczyńskiego, mam 40 lat, nie znajduję w sobie pokładów komunizmu i nie widzę potrzeby mojej dekomunizacji - mówił.

- Niezależność nie jest przywilejem, tylko konstrukcją prawną, która nie broni sędziów, tylko obywatela - musi mieć gwarancję, że będzie miał do czynienia z niezależnym prawnikiem i niezawisłym sędzią - zwrócił uwagę prezes Krajowej Rady Radców Prawnych Maciej Bobrowicz.

- Ten projekt nie spełnia proobywatelskich oczekiwań związanych z potrzebą reformy wymiaru sprawiedliwości, jest procesem wyłącznie politycznym - ocenił projekt ustawy o SN Jacek Trela, prezes Naczelnej Rady Adwokackiej.

Konsultacje, debata, wysłuchanie publiczne czy "samowolka i demolka"?

Złożony przez PiS projekt ustawy o Sądzie Najwyższym został przedstawiony jako projekt poselski, a więc taki, który nie wymaga konsultacji społecznych. Dlatego Platforma zdecydowała się zorganizować debatę z ekspertami, która umożliwi dyskusję nad proponowanymi przepisami - nazwano ją wysłuchaniem publicznym, choć faktycznie - w myśl zapisów regulaminu Sejmu - nim nie jest. By ten rodzaj debaty publicznej mógł się odbyć potrzebna jest uchwała komisji sejmowej, która zajmuje się konsultowanym projektem. W tym przypadku takiej uchwały nie ma. Co więcej, projket ustawy nie trafił jeszcze pod obrady Sejmu, nie został skierowany do żadnej komisji.

Organizację wysłuchania zapowiedział w piątek lider PO Grzegorz Schetyna. Miało się ono odbyć z udziałem autorytetów prawniczych, b. sędziów Trybunału Konstytucyjnego i Sądu Najwyższego, by mogli oni - jak powiedział Schetyna - "przekazać opinii publicznej zagrożenie dla każdego Polaka" płynące z projektowanych przepisów i pokazać "jak Polska zostanie uderzona przez najgorsze z możliwych prawo".

To nie wysłuchanie publiczne, to jest samowolka i demolka opozycji, wysłuchanie jest wtedy, kiedy wyrazi na nie zgodę Sejm albo komisja - tak rzeczniczka PiS Beata Mazurek skomentowała w rozmowie z dziennikarzami spotkanie ekspertów z poslami na temat projektu PiS o Sądzie Najwyższym.

Kancelaria Sejmu: zaproszeni goście zostaną wpuszczeni

Długo nie było jednak wiadomo, czy Platformie uda się wprowadzić gości do Sejmu, bo marszałek Marek Kuchciński ograniczył wstęp na teren parlamentu. Wejść do budynków Sejmu mogą jedynie osoby mające stałe przepustki.

Wicemarszałek Sejmu, posłanka PO Małgorzata Kidawa-Błońska złożyła w Kancelarii Sejmu wniosek o zgodę na wprowadzenie 7 gości, autorytetów prawniczych, byłych sędziów TK i SN: Andrzeja Rzeplińskiego, Małgorzaty Gersdorf, Dariusza Zawistowskiego, Adama Strzembosza, Krystiana Markiewicza, Macieja Bobrowicza i Jacka Treli.

- Wszyscy zaproszeni goście przyjęli zaproszenie - poinformowała posłanka Kidawa-Błońska, informując również, że zaproszenie na wysłuchanie publiczne otrzymali przedstawiciele wszystkich klubów.

Były minister sprawiedliwości Borys Budka zaznaczył, że rzeczą niezrozumiałą jest, dlaczego Sejm został na ten tydzień zamknięty dla osób, które chciałyby brać udział w pracach parlamentu. - Niezrozumiała decyzją marszałka Sejmu nie może spowodować tego, by Polacy zostali odcięci od informacji, stąd zapraszamy przedstawicieli mediów do tego, by relacjonować od godz. 12 to wysłuchanie - powiedział.

Dziennikarze dopytywali, czy - w związku z nowym rozporządzeniem marszałka Sejmu - uda się wprowadzić zaproszonych gości.

- Większość zaproszonych gości ma stałe przepustki. Jedynie prof. Adam Strzembosz i prof. Andrzej Rzepliński takich nie mają - wyjaśniła wicemarszałek Sejmu. Dopytywana, czy marszałek Sejmu zrobił wyjątek i zgodził się na wejście tych dwóch osób na teren Sejmu, odparła pytaniem na pytanie: - A jaki miałby być powód, by tych dwóch ekspertów nie wpuścić?

Informację o zgodzie na wpuszczenie zaproszonych przez PO gości potwierdziła Kancelaria Sejmu na swoim koncie na Twitterze.

"Osoby zaproszone przez KP PO na spotkanie o godz.12:00 (wysłuchanie publiczne dot.ustawy o Sądzie Najwyższym) będą wpuszczone do Sejmu" - napisano tuż po zakończeniu konferencji PO na profilu Kancelarii.

Tymczasem reporterzy donoszą od rana, że galeria sejmowa jest zamknięta. Na razie nie wiadomo, dlaczego tak się stało.

pisposejm
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (692)