W samo południe sędziowie odwieszą togi. Oficjalnie to nie protest
W czwartek w południe w całej Polsce odbędzie się akcja protestacyjna sędziów. To sprzeciw wobec planowanej reformie sądownictwa.
Oficjalnie sędziowie mówią, że to nie jest strajk, bo nie mają oni prawa do strajkowania. O godz. 12 nastąpi półgodzinna przerwa. Sędziowie w tym czasie udadzą na zebrania, na których zajmą się "utworzeniem forum współpracy przedstawicieli samorządu sędziowskiego".
W ubiegłym tygodniu prezes Stowarzyszenia Sędziów "Themis" sędzia Irena Kamińska przypomniała, że zebrania przedstawicieli sędziów sądów apelacyjnych i sądów okręgów są obecnie jedynym ogólnokrajowym organem samorządu sędziowskiego. - Sędziowie mają prawo do tworzenia własnego samorządu. W związku z tym stowarzyszenia sędziowskie postanowiły przyjąć na siebie to zobowiązanie i obowiązek stworzenia takiego forum - mówiła.
- W obiegu medialnym funkcjonuje takie stwierdzenie, że 20 kwietnia dojdzie do protestu sędziów. Chcę stanowczo powiedzieć, że to nie jest protest sędziów - mówiła Kamińska.
Dodała, że sędziowie "mają obowiązek reagowania na problemy, które się pojawiają i dotyczą wymiaru sprawiedliwości i które mogą stanowić zagrożenie dla niezawisłości sędziów i niezależności sądów".
Wiceminister pisze do sędziów
Wiceminister sprawiedliwości Łukasz Piebiak w piśmie skierowanym w środę do sędziów zaapelował, by zapowiedziane zebrania odbyły się w sposób, który nie będzie uciążliwy dla obywateli - w szczególności "dla osób mających tego dnia wyznaczoną wokandę, świadków, interesantów sądowych czy pracowników sądów". "Proszę wziąć pod uwagę zwłaszcza interes tych, którzy dojeżdżają na sprawy sądowe z odległych miejscowości" - zaznaczył.
Sędzia Kamińska zaznaczyła, że mogą nastąpić 40-minutowe przerwy w rozpatrywaniu spraw przez sędziów. Dlatego poprosiła obywateli o wyrozumiałość, argumentując, że chodzi o obronę ich praw do rzetelnego procesu.
- Nie chcemy absolutnie podejmować żadnych działań nielegalnych, chcemy po prostu mieć możliwość komunikowania się - podkreślała.
Jednak - jak zaznaczył w środę Piebiak - "z treści proponowanych porządków zebrań, a także zarządzeń prezesów sądów", które do niego dotarły "wynika, że należy się liczyć nawet z dwugodzinną przerwą w pracy".
- Pisanie przez wiceministra o dwugodzinnych spotkaniach jest absolutnym nieporozumieniem. My mówiliśmy o pół godziny, maksymalnie 40 minutach - zaznaczył rzecznik prasowy Krajowej Rady Sądownictwa sędzia Waldemar Żurek. Dodał, że "przede wszystkim chodzi o to, aby sędziowie w sposób dobrowolny uczestniczyli w samorządności. Na pewno nie chodzi o to, aby kogokolwiek do czegokolwiek zmuszać".
PiS reformuje sądownictwo
Spotkania sędziów mają być odpowiedzią na planowaną reformę sądownictwa. Rząd chce m.in. zlikwidować obecną Krajową Radę Sądownictwa i zastąpić ją nową, którą będą wybierać politycy. Obecnie sędziów do KRS delegują zgromadzenia ogólne poszczególnych szczebli sądów powszechnych, administracyjnych i wojskowych.
KRS i środowiska sędziów sprzeciwiają się zmianom. Argumentują, że oznaczają one podporządkowanie sądów politykom i koniec niezależności sądownictwa.
Źródło: WP / PAP