W Poznaniu jak w... "Kilerze"
Dla rodziny R. to dramat. Wczoraj w nocy
obudziła ich policja, która przekazała telefonogram od policjantów
z Dublina w Irlandii. Z treści dokumentu wynikało, że syn państwa
R. - Jakub - popełnił w stolicy Irlandii samobójstwo. Powodem były
ponoć kłopoty natury uczuciowej z jego dziewczyną, z którą razem
opuścili Polskę - pisze "Głos Wielkopolski".
Problem w tym, że - według polskiej policji - Jakub R. odbywa w kraju... karę półtora roku pozbawienia wolności za handlowanie narkotykami.
Teoretycznie karę w Areszcie Śledczym w Poznaniu odbywa Jakub R. Ojciec chłopaka przedstawił jednak prokuraturze oświadczenie, z którego wynika, że - za jego wiedzą i zgodą - do aresztu udał się nie Jakub, lecz łudząco do niego podobny młodszy brat, Zbigniew. Dyrekcja aresztu na razie nie chce zająć w tej sprawie stanowiska.
- Każdy może przyjść iápowiedzieć, że karę odbywa nie ten co powinien - słyszę. - To wszystko trzeba sprawdzić. Prawdą jest, że ojciec osadzonego powiadomił nas oárodzinnej manipulacji i zamianie, ale musimy sprawę zbadać.
Zwłoki Jakuba R. dotrą do Poznania w przyszłym tygodniu. Dopiero wtedy będzie można jednoznacznie ustalić, czy w areszcie karę odbywa Zbigniew, jak twierdzi jego rodzina, czy też jest to próba uwolnienia Jakuba.
Obaj bracia zajmowali się dystrybucją narkotyków, obaj też znali skutki ich zażywania. Za Jakubem R. wystosowano list gończy, gdyż nie stawił się do odbycia orzeczonej przez sąd kary. Trybunał nie uległ presji obrońców i nie wyraził zgody na kolejne odroczenie odbycia kary więzienia z przyczyn zdrowotnych. Jakub R. załatwił sobie pracę w Irlandii i poprosił brata o pomoc. Istniała bowiem szansa, że zanim go wezwą do prokuratury, zdąży odsiedzieć wyrok za brata. (PAP)