W poniedziałek poznamy pierwszych laureatów Nobla 2006
W poniedziałek poznamy pierwszych tegorocznych laureatów Nagrody Nobla - z medycyny i fizjologii. We wtorek i środę Szwedzka Akademia ogłosi zwycięzców w dwóch innych dziedzinach naukowych - fizyce i chemii.
01.10.2006 | aktual.: 01.10.2006 11:59
Amerykanie badający ludzki genomem, Craig Venter i Francis Collins, zasługują na tegorocznego Nobla z medycyny i fizjologii - uważa członek Komitetu Nauk Fizjologicznych PAN prof. Ludwik Malendowicz. Zdaniem innego profesora z PAN, Waldemara L. Olszewskiego, Nobel nie zostanie przyznany za badania nowoczesne.
Oceniani przez prof. Malendowicza jako kandydaci do Nobla Craig Venter i Francis Collins w 2000 roku - na specjalnej konferencji w Białym Domu, z udziałem ówczesnego prezydenta USA Billa Clintona - ogłosili, że udało im się poznać wszystkie geny składające się na DNA człowieka.
Dane przedstawione przez tych dwóch badaczy stworzyły podstawy dla terapii genowych oraz dla różnego rodzaju badań z zakresu biologii molekularnej. Do chorób, których leczenie ułatwić może znacznie terapia genowa, należy między innymi cukrzyca - powiedział prof. Malendowicz, który jest także pracownikiem Katedry Histologii i Embriologii Akademii Medycznej w Poznaniu.
Określenie wszystkich genów człowieka było epokowym osiągnięciem. Venter jest naukowcem kontrowersyjnym, jednak to, co zrobił wspólnie z Collinsem jest godne podziwu - ocenił profesor.
Venter, biolog, założył w 1998 roku prywatną firmę Celera Genomics. Firma, działająca w Rockville w stanie Maryland, zyskała sławę z powodu prac nad ludzkim genomem. W 1992 roku Venter utworzył także w USA Instytut Nauk Genetycznych (The Institute for Genomic Research).
Collins, chemik i lekarz, od 1993 roku nadzoruje w USA konkurencyjny rządowy Program Sekwencjonowania Genomu Ludzkiego (Human Genome Project - HGP). Badania Collinsa umożliwiły zidentyfikowanie u ludzi genów odpowiedzialnych za dwie ciężkie choroby - pląsawicę Huntingtona i mukowiscydozę.
Według mediów Venter i Collins bardzo się nie lubią. Współpracę w badaniach nad ludzkim genomem podjęli na polecenie ówczesnego prezydenta USA Billa Clintona.
Craig Venter nie cieszy się sympatią amerykańskiego środowiska naukowego, które zarzuca mu brak skrupułów i prowadzenie badań naukowych dla czystego zysku. Nie znosi go m.in. laureat nagrody Nobla James Watson, odkrywca struktury DNA.
Nagroda Nobla w dziedzinie medycyny i fizjologii nie zostanie przyznana za badania nowoczesne, lecz za odkrycia sprzed wielu lat - uważa z kolei prof. Waldemar L. Olszewski z Instytutu Medycyny Doświadczalnej i Klinicznej PAN w Warszawie.
Za nowe trendy, nawet częściowo już udowodnione, nie przyznaje się Nobla - powiedział prof. Olszewski. Zamiast tego wielokrotnie sięga się do lamusa po stare rzeczy - dodaje.
Medycyna, która odważa się przełamywać bariery i testować rzeczy nowe raczej nie jest nagradzana. Zwykle nagradzane są rzeczy podstawowe, nierzadko dość dalekie od medycyny, związane na przykład z biologią molekularną - uważa naukowiec.
Prof. Olszewski przyznał, że uczeni nie są w stanie wytypować noblisty przed przyznaniem mu nagrody, a nazwisko laureata Nobla jest często ogromnym zaskoczeniem dla środowiska badaczy. Między innymi dlatego, że honorowane są badania bardzo podstawowe.
W zeszłym roku nikt - nawet gdyby zapytać tysiąc lekarzy z całego świata - nie powiedziałby, że Nobel zostanie przyznany za odkrycie bakterii Helicobacter pylori- uważa prof. Olszewski. Profesor dodał, że często niezwykle zaskoczeni Noblem są sami laureaci.
Pamiętam sytuację z 1990 roku, kiedy Nobla w dziedzinie medycyny i fizjologii dostał mój znajomy, Amerykanin Joseph E. Murray - opowiada prof. Olszewski. Murray był tak zaskoczony Noblem, że w ogóle w niego nie wierzył. Kiedy powiedziano mu o nagrodzie, zapytał: "Oszaleliście?!" - dodaje.
Ubiegłoroczna nagroda Nobla z medycyny i fizjologii przypadła w udziale dwóm Australijczykom, Barry'emu J. Marshallowi i J. Robinowi Warrenowi za odkrycie bakterii Helicobacter pylori i jej roli w rozwoju choroby wrzodowej żołądka i dwunastnicy. Nagrody w dziedzinie medycyny i fizjologii miały gratyfikować istotne dla ludzkości badania. Z perspektywy lat widać, że nie wszystkie odkrycia medyczne nagrodzone Noblem były tak ważne, jak sądzono.
W 1926 Nagrodę Nobla otrzymał duński patolog Johannes Fibiger (1867-1928). Jego zasługą było odkrycie przyczyn raka, które on nazwał "krętkami nowotworowymi" - Spiroptera carcinoma. Późniejsze badania nie wykazały jednak, by coś takiego w ogóle istniało.
Kolejny (1927) laureat, Austriak Julius Wagner von Jauregg (1857- 1940) wymyślił sposób na łagodzenie objawów późnej kiły. Ta trudno wówczas uleczalna choroba weneryczna w zaawansowanych stadiach atakuje narządy, w tym mózg, prowadząc do zmian w psychice, paraliżu postępowego i wiądu rdzenia. Okazało się, że podwyższona temperatura ciała hamuje postęp choroby. Wagner von Jauregg zakażał więc pacjentów malarią, w której gorączka powtarza się co trzy dni. Na szczęście penicylina, odkrycie innego laureata ( Nobel 1945), sir Alexandra Fleminga, wyeliminowała takie metody walki z kiłą.
W 1948 uhonorowano odkrywcę owadobójczych właściwości DDT, Szwajcara Paula Hermanna Mullera(1899-1965). Wtedy pestycydy wydawały się kluczem do rozwiązania problemu głodu i przenoszonych przez owady chorób zakaźnych. Jednak wkrótce owady uodporniły się na działanie DDT, a ta trwała substancja, choć od dawna wycofana z użycia, do dziś krąży w przyrodzie i wywiera szkodliwy wpływ na zwierzęta i ludzi.
Rok 1949 przyniósł Nagrodę Nobla Antonio Egasowi Monizowi (1874- 1955),portugalskiemu neurologowi, twórcy "psychochirurgii". W 1936 jako pierwszy wykonał on leukotomię - przeciął pacjentce włókna nerwowe przewodzące impulsy z płatów czołowych mózgu, by usunąć objawy pobudzenia, depresję i stany lękowe. Watts i Freeman w USA zmodyfikowali metodę, niszcząc tkankę mózgową narzędziem wprowadzonym przez otwór w czaszce i wprowadzili termin "lobotomia". Ponieważ była wielokrotnie tańsza niż utrzymanie chorego w szpitalu psychiatrycznym, metoda ta zrobiła karierę na całym świecie. Operowano dziesiątki tysięcy chorych, niekiedy wykorzystując ją do "unieszkodliwienia" osób kłopotliwych dla otoczenia lub niewygodnych politycznie.
W Japonii poddawano lobotomii nawet dzieci słabo radzące sobie w szkole. Operacja, jak określił to pewien dziennikarz, zamieniała ludzi w "pogodne automaty". Metodę zarzucono, gdy w latach 50. pojawiły się silnie działające leki przeciwpsychotyczne i przeciwdepresyjne. Ponadto okazało się, że lobotomia nie była skuteczniejsza w terapii rzeczywiście chorych psychicznie osób niż pozostawienie pacjenta w spokoju - część chorych zdrowieje sama.