W polskiej dzielnicy Nowego Jorku ruszyła akcja "Greenpoint dla Polaków"
W polskiej dzielnicy Nowego Jorku ruszyła akcja "Greenpoint dla Polaków”. Jej inicjatorzy chcą wywrzeć presję na Radzie Miasta, by chroniła jej polski charakter.
27.09.2013 | aktual.: 27.09.2013 11:09
Głównym organizatorem akcji jest przewodniczący Rady Dzielnicy Greenpoint Krzysztof Olechowski, Polak urodzony w Anglii, który wraz z rodzicami wyemigrował do USA, gdy miał 5 lat. Wspiera go grupa polonijnych przedsiębiorców, zrzeszonych w organizacji Pulaski Association of Business & Professional Men.
Olechowski i biznesmeni przygotowali petycję do władz Nowego Jorku, w której apelują o uwzględnianie opinii Polaków, w procesie podejmowania decyzji o zmianach urbanistycznych zachodzących na Greenpoincie. Chodzi również o to, by zahamować trwającą w ostatnich latach wyprowadzkę Polaków mieszkających w tej dzielnicy, którzy przenoszą się w inne, najczęściej tańsze miejsca.
"Żądamy aby lokalni politycy, władze miejskie oraz firmy deweloperskie dali priorytet polskim imigrantom, którzy zostali zmuszeni do przesiedlenia lub są na granicy wyprowadzenia się z Greenpointu, na mieszkania w nowych budynkach dla niskozarabiających. Żądamy, aby kwota mieszkań dla polskich imigrantów była zgodna z procentową ilością populacji polskiego pochodzenia w tej dzielnicy. Żądamy, aby w procesie zachodzących przemian, wzięto naszą polską grupę etniczną pod uwagę i aby nasze kulturowe dziedzictwo, i charakter były częścią przyszłego kształtu Greenpointu” – napisali autorzy petycji, która ma być złożona w Radzie Miejskiej Nowego Jorku podczas przesłuchań na temat planów zabudowy wybrzeża polskiej dzielnicy.
- Głównym celem jest utrzymanie polskiego charakteru Greenpointu. Będzie tak, jeśli uda się nam utrzymać funkcjonowanie polskich sklepów i firm polonijnych, jeżeli na Greenpoincie wciąż będą się odbywały polskie imprezy, jeśli wreszcie ludzie nie będą czuli się zmuszeni do sprzedawania nieruchomości i wyprowadzki – tłumaczy Krzysztof Olechowski.
15 września, podczas pikniku zorganizowanego przez parafię św. Stanisława Kostki, która znajduje się na Greenpoincie, odbyła się akcja zbierania podpisów. Słoneczna pogoda sprawiła, że wiele osób zatrzymywało się przeczytać petycję. Wielu z nich podpisywało. Wśród Polaków mieszkających w Nowym Jorku nie ma jednak zgody co do tego, czy akcja Krzysztofa Olechowskiego ma szanse powodzenia i czy jest właściwie przygotowana.
Polacy podzieleni ws. Greenpointu
- Petycja jest pozbawiona, szczegółów, ogólnikowa i nie trafia w sedno sprawy – mówi znany polonijny działacz, organizator występów zespołów artystycznych z Polski w USA Janusz Sporek. - Problem polega na tym, że dzielnica się zmienia, bo polscy przedsiębiorcy i ogólnie Polacy sami się stąd wyprowadzają. Czując mamonę, sprzedają domy Amerykanom, dla których jest tu wciąż dużo taniej niż na Manhattanie i przenoszą się w inne miejsca – obrazowo tłumaczy Sporek.
Inni Polacy zwracają uwagę, że fatalna jest już sama nazwa akcji – "Greenpoint dla Polaków”. -To się kojarzy bardzo niedobrze, hasło brzmi zupełnie jak Polska dla Polaków, a nie chcielibyśmy chyba, żeby kojarzono nas z szowinizmem – podkreśla Wojtek, mieszkający w Nowym Jorku od blisko 10 lat.
Życzliwie do akcji Olechowskiego podszedł polonijny "Nowy Dziennik”, gazeta ukazująca się w Nowym Jorku od ponad 40 lat. Redakcja wydrukowała treść petycji w języku polskim i angielskim, wzywając jednocześnie do debaty o tym, w jaki sposób zachować polskość Greenpointu.
- Najważniejsze w tej sprawie jest to, żeby nie utknąć na jałowych sporach o treść petycji i personalnych animozjach, które bardzo często przeszkadzają różnym polskim inicjatywom. Być może nazwa akcji jest niefortunna, być może treść powinna być nieco inaczej sformułowana, nie traćmy jednak z pola widzenia głównego celu – zachowania polskości Greenpointu. Wydaje się nam, że to jest warte poparcia – mówi przedstawiciel redakcji.
"Problem w tym, że skuteczność petycji będzie w dużej mierze zależała właśnie do jej treści. Lokalne media nowojorskie, które również poinformowały o akcji już zwracają uwagę, że żądanie by więcej mieszkań o czynszach subsydiowanych było przeznaczanych dla Polaków jest niezgodne z amerykańskim prawem. W sprawach mieszkaniowych kwestie rasowe, narodowościowe, światopoglądowe, czy religijne nie mogą być brane pod uwagę. O przyznaniu mieszkania z czynszem dotowanym przez miasto, może decydować wyłącznie kryterium zarobków” – zwraca uwagę popularny portal informacyjny DNA Info.
Przed złożeniem w Radzie Miasta, petycja Krzysztofa Olechowskiego ma być wkrótce dostępna na stronie www.change.org. Będą prowadzone także dalsze zbiórki podpisów. Greenpoint, na którym wciąż mieszka bardzo wielu Polaków, a język polski jest niemal powszechny na ulicach, w sklepach i restauracjach, od kilku lat gwałtownie się zmienia. Zlikwidowanych zostało sporo sklepów i polskich agencji. Pod koniec września przestanie istnieć sala bankietowa „Polonaise Terrace”, którą można określić jako ikonę Greenpointu. Lokal, w którym odbywało się tradycyjnie wiele polskich imprez, wesel, czy poczęstunków po chrzcinach został sprzedany. Nie wiadomo, co powstanie w jego miejsce, mówi się o nowym wieżowcu.
Znany kiedyś na Greenpoincie polski przedsiębiorca Mieszko Kalita, także zamknął swój sklep spożywczy i przeniósł się na Florydę. - To nie jest już to co kiedyś, jest tutaj teraz dużo młodych Amerykanów, którym podoba się to, że z Greenpointu jest blisko na Manhattan, jest jeszcze stosunkowo tanio, a dzielnica ma nietypowy klimat – mówi Ania, mieszkająca w polskiej dzielnicy od przeszło 20 lat. - Mnie to jednak nie przeszkadza – dodaje Polka.
Z Nowego Jorku dla WP.PL Tomasz Bagnowski