"W Polsce nie uniknęliby kary". Eksperci o brutalnych działaniach francuskiej policji
Masakrowanie emerytów pałkami, ciągnięcie kobiet za włosy po ulicy i kopanie niepełnosprawnych. Filmiki zawierające tak brutalne interwencje francuskiej policji od kilku tygodni zalewają media. - W Polsce byłoby to niedopuszczalne - mówią eksperci.
Protest "żółtych kamizelek" we Francji już dawno wymknął się spod kontroli. Manifestanci spalili setki samochodów i rozkradli dziesiątki sklepów. W internecie krążą zdjęcia ludzi z powybijanymi oczami. Jednemu z mężczyzn, który chciał odrzucić policyjny granat, eksplozja urwała dłoń. Zastrzeżenia wielu osób budzi jednak również agresywna postawa policji.
- CRS (Compagnies Républicaines de Sécurité - red.) to służby prewencji znane z tego, że jeżeli wchodzą do działania, to robią to w bardzo zdecydowany sposób - wyjaśnia w rozmowie z Wirtualną Polską były funkcjonariusz i rzecznik Komendanta Głównego Policji dr Mariusz Sokołowski.
Tłumaczy, że to właśnie ta formacja odpowiada za większość interwencji, które mogą być uznane za szokujące i brutalne. - Natomiast jeżeli oni zostają wysłani do działania, to znaczy, że daną sytuację uznano za wyjątkową i ekstremalną. Zawsze byli tymi pododdziałami policji, które miały budzić olbrzymi respekt, a wręcz obawę - podkreśla.
Ekspert zaznacza jednak, że interwencje takie jak ciągnięcie kobiet za włosy po ulicy czy atakowanie osób niepełnosprawnych, byłyby w Polsce niedopuszczalne.
- Mieliby natychmiast postępowania dotyczące przekroczenia uprawnień. Po którymś z Marszy Niepodległości internet obiegło nagranie funkcjonariusza kopiącego jednego z demonstrantów. Nie było tłumaczenia i musiał zostać ukarany, mimo że ten protestujący zaatakował wcześniej innego policjanta - przypomina Sokołowski.
"Prymitywne szykanowanie obywateli"
- Dla mnie niektóre relacje z interwencji francuskiej policji to zwykły bandytyzm - ocenia w rozmowie z Wirtualną Polską Jacek Wrona, kryminolog, ekspert ds. bezpieczeństwa, były funkcjonariusz Centralnego Biura Śledczego.
Wrona przywołuje jedno z nagrań, które pokazywało pacyfikację francuskiego liceum. - Protestującym uczniom kazano klęczeć przed szkołą z rękami zaplecionymi za głową. To nie jest prewencja, tylko prymitywne szykanowanie obywateli - mówi. - Widziałem też nagranie, gdzie zaatakowano przypadkową grupę ludzi stojących w kolejce po hamburgery. To szokujące - dodaje.
Były funkcjonariusz podkreśla, że francuskie służby od lat są znane z brutalnych rozwiązań. Wspomina w tym miejscu m.in. akcję podłożenia przez służby specjalne bomby na statku Greenpeace'u, który zatonął w 1985 roku. - W przeszłości brutalnie pacyfikowali protestujących w Algierii czy w Czadzie. Cały czas rozpamiętują chyba czasy, gdy byli potęgą, myśląc, że nie muszą się liczyć z opinią międzynarodową - stwierdza Wrona.
Jako przykład takiego zachowania podaje dyplomatyczne starcie ze Stanami Zjednoczonymi. Prezydent USA Donald Trump nazwał ostatnie zamieszki i aresztowanie jednego dnia ponad 1700 obywateli Francji "bardzo smutnym dniem". "Nie jesteśmy stroną amerykańskich debat, więc proszę pozwolić naszemu narodowi żyć po swojemu" - odpowiedział mu natychmiast w bardzo zdecydowany sposób szef MSZ Francji Jean-Yves Le Drian.
"Okradają sklepy i niszczą samochody"
Jacek Wrona podkreśla, że w Polsce też dochodzi do zamieszek, ale skala jest nieporównywalna. - Tam podczas manifestacji ludzie wykradają ze sklepów telefony, telewizory czy skutery. U nas jest to nie do pomyślenia - podkreśla.
Jego zdaniem, zarówno manifestanci jak i służby bezpieczeństwa są u nas znacznie mniej skłonne do brutalnych starć. - Ludzie nie palą samochodów, a policja używa minimum swoich uprawnień. Nawet gdy Obywatele RP wtargnęli do budynków państwowych, mieliśmy do czynienia co najwyżej z wynoszeniem i wypychaniem. Nikt nie używał wobec nich gazu i pałek w takim stopniu, jak dzieje się to teraz we Francji - ocenia.
Były funkcjonariusz CBŚ zauważa też, że obecny komendant główny policji Jarosław Szymczyk przez zdecydowaną większość swojej służby pracował w pionach prewencji. - On nie czuje kryminalistyki i kwestii operacyjnych, a w pracy oddziałów zwartych jest fachowcem. To widać przy okazji wszystkich ostatnich zamieszek czy demonstracji, gdzie polska policja zachowuje się bardzo dobrze - uważa Wrona.