W Polsce nie można wezwać pomocy - 112 nie funkcjonuje
Mimo przyznania 500 mln zł z unijnych funduszy i sześciu lat prac Polska nie potrafi zbudować systemu powiadamiania ratunkowego, czyli sprawnie funkcjonującego numeru 112, pisze "Dziennik Gazeta Prawna".
Grozi nam kompromitacja podczas Euro 2012, alarmuje Najwyższa Izba Kontroli.
Ustalenia inspektorów NIK są miażdżące dla pięciu szefów MSWiA: od Ludwika Dorna, który rozpoczął urzędowanie w listopadzie 2005 r., po obecnego ministra Jerzego Millera. Ich "nieusystematyzowane, niespójne działania" zostały negatywnie ocenione "pod kątem legalności, rzetelności i celowości działania".
Każdy kolejny minister przekreślał dorobek poprzednika i zaczynał prace na nowo. Nie inaczej jest i teraz. Dwa lata temu Grzegorz Schetyna zdecydował, że centra powiadamiania ratunkowego będą budowane w oparciu o straż pożarną. Tymczasem min. Miller wrócił do koncepcji z czasów PiS, by CPR-y powstały pod nadzorem wojewodów.
W efekcie w kraju działa zaledwie atrapa systemu, a miarą tego czym dysponujemy jest usługa lokalizacji dzwoniącej osoby. Podczas badań błąd sięgał nawet... 100 kilometrów.