W ostatniej zdecydowano, by nie dać samolotu prezydentowi?
Decyzja o nieprzyznaniu prezydentowi
rządowego samolotu zapadła niemal w ostatniej chwili, na około
godzinę przed wylotem premiera do Brukseli - twierdzi "Dziennik".
Nikt się nie chce jednak przyznać do jej podjęcia.
Tuż po formalnym posiedzeniu rządu, odbyła się kilkunastominutowa narada, w której obok premiera udział brali obaj wicepremierzy, minister finansów, a także ministrowie z kancelarii premiera. Nie było na niej mowy o odmowie samolotu prezydentowi.
To była formalnie moja decyzja - mówi szef Kancelarii Premiera Tomasz Arabski. Pytany, jak było faktycznie, odpowiada, że decyzja była wspólna.
Ta decyzja zapadła nie po to, żeby uniemożliwić prezydentowi wyjazd. Gdybyśmy chcieli to zrobić, to minister Arabski ogłosiłby ją na 20 minut przed planowanym wylotem prezydenta - mówi wicepremier Grzegorz Schetyna.