W obronie Murzynów, którzy pobili białego nastolatka
Kilka tysięcy demonstrantów protestowało w miasteczku Jena w stanie Luizjana przeciwko oskarżeniu sześciu młodych Afroamerykanów, którzy pobili białego nastolatka, o próbę jego zabójstwa i inne poważne przestępstwa.
20.09.2007 21:45
Demonstranci przyjechali z całego kraju, zmobilizowani wezwaniami w Internecie. Czołowi czarni działacze, jak pastorzy Jesse Jackson i Al Sharpton, podkreślali w przemówieniach, że zarzuty postawione murzyńskim nastolatkom stoją w jaskrawej dysproporcji do popełnionego czynu.
Sześciu sprawców pobiło w grudniu ub.r. białego ucznia miejscowej szkoły średniej Justina Barkera do utraty przytomności; podbili mu też oko. Chłopiec trafił do szpitala, ale po dwóch godzinach został z niego zwolniony i jeszcze tego samego dnia wieczorem uczestniczył w zajęciach szkolnych.
Biały prokurator okręgowy oskarżył jednego ze sprawców, Mychala Bella, o próbę zabójstwa, a pozostałych o napad - czyny zagrożone karami długoletniego więzienia. W czwartek miał być ogłoszony wyrok przeciw Bellowi, ale kilka dni wcześniej sąd apelacyjny uchylił zarzut wobec niego, argumentując, że w chwili popełnienia czynu był małoletni.
Incydent poprzedził okres napięcia na tle rasowym w Jenie, po tym gdy trzej biali uczniowie powiesili na drzewie pętle; była to aluzja do linczów dokonywanych w przeszłości na amerykańskim południu przez białych. Czarni mieszkańcy miasteczka domagali się usunięcia ze szkoły nastolatków, którzy to uczynili, władze jednak zawiesiły ich tylko na kilka dni w prawach ucznia, uznając, że dopuścili się "żartu".
Afroamerykańscy organizatorzy demonstracji w obronie "Jena 6" - jak nazywa się sprawców pobicia - uważają, że historia w miasteczku dowodzi, iż w USA stosuje się nierówne standardy prawne - inne dla czarnych i inne dla białych.
Tomasz Zalewski