W niewoli Państwa Islamskiego - dwie nastolatki z Iraku opowiedziały, co przeżyły
Jazydzi to jedna z irackich grup etniczno-religijnych, które wyjątkowo mocno ucierpiały w wyniku ofensywy dżihadystów Państwa Islamskiego (IS) na północy kraju. Serwis Global Post dotarł do dwóch jazydzkich dziewczyn, którym udało się uciec z niewoli sunnickich ekstremistów: 15-letniej Sary, oddanej "w prezencie" starszemu, brutalnemu mężczyźnie, i 19-letnie Leili, młodej matki, która była świadkiem egzekucji własnego męża.
Sara wyznała w rozmowie z Global Post, że wielokrotnie myślała o samobójstwie, będąc w niewoli. Przy życiu trzymała ją jednak nadzieja, że jeszcze kiedyś zobaczy swoich bliskich, zwłaszcza brata. Nie wiedziała, że młody Jazyda już wtedy nie żył.
Czytaj również: Ludobójstwo nr 73 - dramatyczny los jazydów w Iraku.
15-latka i jej rodzina (matka, młoda ciężarna bratowa oraz brat) próbowali uciec przed atakiem Państwa Islamskiego i na początku sierpnia schronili się w gospodarstwie w górach regionu Sindżar. Było tam wielu jazydzkich uciekinierów. Ale ostatecznie także ich dosięgnęła ofensywa sunnickich rebeliantów, którzy stłoczyli starsze kobiety (w tym matkę Sary) w jednym z pokoi, a młodszym kazali wsiąść do pickupów. 15-latka i jej bratowa zostały wywiezione do Mosulu. Natomiast jej brat, podobnie jak inni mężczyźni - rozstrzelany.
Do Mosulu, drugiego największego miasta w Iraku, które znajduje się obecnie pod kontrolą dżihadystów, trafiła też 19-Leila. Jej rodzina szukała schronienia przed IS, gdy zatrzymali ją dżihadyści. Rebelianci zabili męża nastolatki na jej oczach, a ją samą i rocznego synka wywieźli.
Choć Sara i Leila się nie poznały, ich historie są podobne. Były trzymane w budynkach z wieloma innymi kobietami i dziewczynkami. Rebelianci chcieli, by przeszły na islam. Co jakiś czas mężczyźni wybierali z grupy kobiety - niektóre wracały, inne nie. Jak podaje amerykański serwis, powtarzają się historie o gwałtach i przymusowych małżeństwach. Porwane kobiety były sprzedawane lub oddawane w "prezencie".
Tak właśnie 15-letnia Sara trafiła do Falludży. Więził ją starszy mężczyzna. Była bita, głodzona, poniżana. Kazano jej oglądać nagrania z brutalnych egzekucji jazydów. - Pytali nas: znasz go? Śmiali się - wyznała Global Post nastolatka.
Dziewczynce i inne więzionej nastolatce udało się w końcu uciec, gdy przetrzymujący je mężczyzna wyszedł z domu na piątkowe modły. Pomogła im napotkana rodzina, która wysłała je taksówką do Bagdadu. Stamtąd Sara, dzięki pomocy kolejnej osoby, dostała się do Ibrilu, gdzie czekali na nią matka i ojciec. Mimo to dziewczynka znów myśli o samobójstwie. Uciekła też Leila z małym dzieckiem - w nocy, gdy rebelianci spali. I jej schronienia udzielił przypadkowy człowiek.
Jak podaje Global Post, jedna z jazydzkich organizacji stworzyła listę 12 tysięcy nazwisk zaginionych Jazydów, którzy prawdopodobnie zostali schwytani lub zginęli podczas ataków rebeliantów Państwa Islamskiego.
Państwo Islamskiego przejęło kontrolę na północnych terenach Iraku w wyniku błyskawicznej ofensywy przeprowadzonej w czerwcu tego roku. Bojownicy sprawują też władzę, opartą na najostrzejszej wersji prawa koranicznego, w niektórych miastach Syrii.
Źródła: Global Post, WP.PL.