PolskaW Łodzi wyrastają nowe biurowce, podczas gdy w starych hula wiatr

W Łodzi wyrastają nowe biurowce, podczas gdy w starych hula wiatr

Za dwa miesiące otwiera się największy łódzki biurowiec - Bussines University Park przy ul. Wólczańskiej.

W Łodzi wyrastają nowe biurowce, podczas gdy w starych hula wiatr
Źródło zdjęć: © WP.PL

04.03.2010 | aktual.: 04.03.2010 15:08

Znany deweloper Hines rozpoczyna też budowę biurowca przy ul. Sterlinga. W stolicy województwa gwałtownie przybędzie powierzchni na wynajem. Tymczasem już dziś biurowce stoją pustawe. Ich właściciele zaciskają pasa, proponują też, by miasto dało im ulgi podatkowe...

Warszawski deweloper Globe Trade Center, który buduje biurowiec przy ul. Wólczańskiej, nie ma jeszcze podpisanej żadnej umowy z najemcami.

- Rozmowy są finalizowane, to kwestia kilku tygodni. Jest szansa, że wynajmiemy ponad połowę powierzchni - mówi nam Przemysław Polak z agencji public relations, obsługującej GTC.

Przy czym należy uściślić - połowę z połowy. Cały gmach będzie miał 37 tysięcy metrów kwadratowych na wynajem. To połowa tego, czym cała Łódź dysponowała w 2008 roku. Wiosną oddana do użytku będzie jednak tylko połowa biurowca. Druga część - być może pod koniec roku, jeśli będzie zainteresowanie najemców.

A z tym może być dość ciężko. Z jednej strony, deweloperom optymizm nie schodzi z ust. Z drugiej strony, w mieście jest już 40 tys. mkw. niewynajętej powierzchni. W Warszawie tych metrów jest wprawdzie 300 tys., ale tam to ledwie 10 procent całego potencjału. U nas - grubo ponad 20 proc.

Łódzka firma Virako szeroko reklamowała swój gmach Forum 76 (u zbiegu al. Piłsudskiego i ul. Kopcińskiego). W czerwcu minie rok od otwarcia, biurowiec jest wynajęty tylko w 40 procentach (m.in. przez Deloite, BZ WBK i Millennium)
. Krzysztof Witkowski, prezes Virako, mówi, że za trzy tygodnie będzie miał już 60 procent i przekonuje, że w kryzysie to dobry wynik.

- W 2008 roku Łódź miała 80 tysięcy metrów powierzchni biurowej, potem w ciągu roku ta liczba podwoiła się. Żaden rynek nie jest w stanie wchłonąć takiej liczby biur natychmiast - mówi Witkowski, który wciąż przekonuje, że Łódź ma ogromny potencjał. - Już widać dużo większe zainteresowanie, od początku roku odbyliśmy więcej rozmów niż w całym 2009 roku.

Ceny biur w Łodzi w ciągu ostatnich dwóch lat spadły z pułapu 16-18 euro do 12-14 euro miesięcznie - i na skutek kryzysu, i w efekcie rywalizacji o klienta. Ale nie jest to sytuacja wyjątkowa, podobnie dzieje się w całej Polsce. Nawet w Warszawie można znaleźć biuro po 11 euro za metr.

Właściciel wiedzą - żeby wynająć, trzeba spuścić z tonu. Stanisław Marzec, właściciel Synergii, innego biurowca stojącego przy ul Wólczańskiej, wynajął już 90 procent powierzchni (są tu m.in. PZU, PGE i Aviva). Ale musiał zaproponować niższe czynsze niż planował - tylko 45 zł (około 11 euro). Marzec przyznaje: - Wynajęcie 90 procent nie było łatwe. Udało się dzięki szczególnym zabiegom. Jesteśmy małą firmą, mamy dobry bezpośredni kontakt z najemcami - mówi Marzec.

Puste powierzchnie uderzają po kieszeni. Oświetlenie elewacji, ochrona, sprzątanie - wszystkie te koszty rozkładają się na metry kwadratowe. Za te niewynajęte musi z własnej kieszenie zapłacić właściciel budynku.

- Ale największy problem to podatek od nieruchomości - 18 złotych za metr. Mimo że powierzchnie nie zarabiają, trzeba go płacić. Skoro miasto chce, żeby nowoczesne biura ściągały inwestorów, może warto byłoby zastanowić się nad jakąś ulgą - mówi K. Witkowski z Virako.

Specjaliści mówią, że powody niepowodzeń są trzy. Pierwszy to oczywiście kryzys. Firmy tną koszty, odwlekają decyzje o przeprowadzce do nowych biur, te tracą potencjalnych klientów.

Powód drugi - deweloperzy, planując inwestycje w mieście, do końca utrzymują ją w tajemnicy. Nie mają więc dokładnego rozeznania rynku. Gdy wszyscy zaczną budować w jednym momencie, nagle robi się gęsto.

Powód trzeci - rynek działa z opóźnieniem. Chętnych do budowy przybywa, gdy zaczyna się mówić o koniunkturze. Ale okresy prosperity trwają krótko, a budowa biurowca zajmuje około dwóch lat. Gdy się skończy, może już być za późno.

Wielu w takiej sytuacji wstrzymuje się w pół drogi - jak choćby kielecki deweloper Echo, który zawiesił budowę biurowca przy al. Piłsudskiego. Symptomatyczny jest też przypadek Hiltona, który ostatecznie ma stanąć w w Łodzi, ale niższy o 60 metrów - w części biurowej.

Źródło artykułu:WP Wiadomości
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)