W koreańskim metrze zginęło 125 osób
W czasie wtorkowego pożaru w metrze w południowokoreańskim mieście Tegu zginęło 125 osób - podały w środę władze miejskie. Nadal jednak aż 314 ludzi uznaje się za zaginionych - powiedział przedstawiciel władz Tegu. Obrażeń i zatrucia doznało 138 osób.
19.02.2003 | aktual.: 19.02.2003 11:00
Burmistrz miasta, które znajduje się w południowo-wschodniej części Korei Południowej, poinformował we wtorek, że podejrzanym o spowodowanie pożaru jest 57-letni mężczyzna, prawdopodobnie niezrównoważony psychicznie. Zidentyfikowano go jako Kim De Hwana. Jest przesłuchiwany przez policję, która do tej pory nie ustaliła jednak motywu jego działania.
Jak powiedział jeden ze świadków, sprawca podpalił łatwopalną substancję, znajdującą się w kartonie po mleku, a następnie wrzucił ją do wagonu. Ogień objął najpierw wagony tego pociągu, a następnie drugiego, który chwilę później wjechał na stację. W obu sześciowagonowych pociągach było łącznie 400-600 osób. Do wydarzenia doszło w czasie porannego szczytu.
Policja sugerowała, że powodem śmierci wielu pasażerów był brak powietrza. Świadkowie mówią też, że ludzie nie byli w stanie wydostać się z zadymionych lub płonących wagonów z powodu blokady automatycznie zamykających się drzwi.
To drugi tragiczny wypadek w historii metra w Tegu, które ma tylko jedną linię. W 1995 roku doszło w nim do eksplozji gazu, w wyniku czego zginęło ponad 100 osób, a 100 zostało rannych.
Najtragiczniejszy wypadek w metrze wydarzył się w 1995 roku w stolicy Azerbejdżanu, Baku. W wyniku pożaru zginęły wówczas 292 osoby, a 168 zostało rannych.(iza)