W Drobinie aż huczy. "Wiedzieliśmy o ekscesach na plebanii"
Sprawa śmierci w domu wikariusza w Drobinie wywołała wiele dyskusji. Mieszkańcy miasteczka wspominają, że na plebanii często dochodziło do imprez. - Od dawna wąska grupa ludzi wiedziała o ekscesach na plebanii. Zjeżdżali się tam, urządzali imprezki i pili alkohol - mówi jeden z nich.
W sobotę 7 września w pokoju wikariusza znaleziono ciało 30-letniego człowieka. - Przyczyną śmierci mężczyzny znalezionego w mieszkaniu na plebanii w Drobinie była niewydolność oddechowo-krążeniowa - przekazała Wirtualnej Polsce prokuratura.
Na miejsce przyjechał biskup płocki i zawiesił wikariusza. Duchowny otrzymał też polecenie opuszczenia parafii do czasu wyjaśnienia sprawy. Nie wiadomo, gdzie teraz przebywa.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Michał K. zostaje w areszcie. Wiceminister ocenił decyzję sądu
"Ekscesy na plebanii"
Sprawą od blisko tygodnia żyją mieszkańcy niewielkiego Drobina. Parafianie w rozmowie z "Faktem" wspominają, że w domu księży często odbywały się pijackie spotkania. Przyznają jednak, że zdarzeniami z ostatnich dni są zaskoczeni.
- Słyszeliśmy, że coś tam się dzieje, ale żeby aż tak? To nie do pomyślenia - mówi jedna z kobiet.
- Od dawna wąska grupa ludzi wiedziała o ekscesach na plebanii. Zjeżdżali się tam, urządzali imprezki i pili alkohol. Ale większość w to nie wierzyła. Ksiądz przecież powinien być wzorem. No to wyszło szydło z worka - mówi "Faktowi" jeden z mieszkańców. - Oni myśleli, że nikt nie widzi i pod osłoną nocy mogą robić, co chcą. Ale w małej miejscowości nic nie pozostaje w ukryciu - dodaje jedna z mieszkanek.
Jednocześnie niektórzy, starsi mieszkańcy stają murem za duchownym. Wspominają, że był dobrym człowiekiem i organizował liczne wydarzenia np. dla młodzieży. - Nie wierzę w to, co mówią i piszą w mediach. Mam swoje zdanie na ten temat - mówi mieszkanka.
Czytaj więcej:
Źródło: "Fakt"