W domu opieki w Radości nie ma już pensjonariuszy
W domu opieki w Radości nie ma już żadnych pensjonariuszy, wszyscy zostali przewiezieni do innych placówek na terenie Mazowsza - poinformował rzecznik wojewody mazowieckiego Maciej Wewiór. W domu tym - według mediów - personel znęcał się nad pensjonariuszami.
10.12.2007 | aktual.: 10.12.2007 16:26
W tej chwili placówka ta praktycznie nie istnieje, wszyscy pensjonariusze zostali stamtąd zabrani do domów pomocy społecznej w Warszawie i na Mazowszu, pojawił się też problem z personelem - większość pracowników odeszła z pracy - powiedział Wewiór.
Dodał, że jeszcze w tym tygodniu lub na początku przyszłego wojewoda mazowiecki Jacek Kozłowski zamierza spotkać się prokuratorem prowadzącym postępowanie w tej sprawie, żeby skoordynować i omówić możliwości działań, dotyczących zarówno tej placówki, jak i innych, działających bez zezwoleń.
Jak wyjaśnił, w domach opieki podległych wojewodzie kontrole prowadzone są regularnie, zarówno planowe, jak i doraźne, jednak w przypadku placówek nie posiadających zezwoleń, dopiero gdy są sygnały o nieprawidłowościach, można wszcząć jakieś kroki. Wojewoda chciałby ustalić z prokuratorem, jakie ma możliwości prawne kontrolowania takich domów - powiedział Wewiór.
Poinformował także, że wojewoda zadeklarował chęć współpracy z minister pracy i polityki społecznej w kwestii zmiany przepisów dotyczących sprawowania kontroli nad domami opieki.
Jak poinformował wiceprezydent Warszawy Włodzimierz Paszyński, dla podopiecznych domu należącego do fundacji "Betania" władze miasta wygospodarowały miejsca w domach pomocy społecznej podległych miastu. Zapewnił, że pensjonariusze będą tam mieli zapewnioną fachową opiekę wykwalifikowanych pielęgniarek i pracowników socjalnych. Dodał, że są to ośrodki o "bardzo przyzwoitym standardzie" i pensjonariusze będą mogli w nich zostać tak długo, jak to będzie konieczne.
O tym, że miało dochodzić do znęcania się nad pensjonariuszami domu opieki w Radości, poinformował środowy dziennik "Polska". Gazeta powołała się na filmy nakręcone telefonem komórkowym i wypowiedzi Łukasza K., który przez dwa miesiące odpracowywał w placówce zastępczą służbę wojskową. Według gazety, na filmach widać, jak stare, schorowane kobiety są bite po twarzy, wyzywane w sposób wyjątkowo wulgarny i maltretowane. W środę prokuratura wszczęła śledztwo w tej sprawie.