W domu dziecka, w którym dochodziło do gwałtów, brakowało opiekunów
Co najmniej kilku etatów dla wychowawców i opiekunów brakowało w domu dziecka w Kłobucku, w którym mali wychowankowie byli gwałceni przez trzech starszych kolegów - wynika z kontroli przeprowadzonej w placówce przez urzędników wojewody śląskiego.
O wnioskach wynikających z kontroli poinformowała rzeczniczka wojewody Marta Malik. Inspektorzy urzędu sprawdzali przede wszystkim dokumentację domu dziecka pod kątem standardów opiekuńczo-wychowawczych. Jak podkreśliła rzeczniczka, sama dokumentacja funkcjonowania placówki i pracy z dziećmi prowadzona była bardzo dobrze.
Taka jak trzeba nie była jednak opieka nad wychowankami - zwłaszcza w nocy. Za mało było etatów dla wychowawców i opiekunów. Dyrektorka placówki wielokrotnie wnioskowała do swego organu prowadzącego - starostwa powiatowego w Kłobucku - o dodatkowych pracowników- podkreśliła rzeczniczka wojewody.
Z dokumentów wynika, że dwaj nowi wychowawcy pojawili się w domu dziecka w kwietniu, kolejni dwaj - w listopadzie. Urzędnicy uznali, że po ostatnim uzupełnieniu kadr zapewniono już wystarczającą opiekę nad wychowankami nocą, wciąż jednak zbyt mało opiekunów pracuje z dziećmi w ciągu dnia.
Kontrola wykazała ponadto, że podczas nocnych dyżurów opiekę nad dziećmi sprawowali tylko opiekunowie, wbrew przepisom nie było natomiast wychowawców. Uściśliła też, że do gwałtów nie mogło dochodzić - jak początkowo wskazywano - od sierpnia. W tym czasie wychowankowie domu byli bowiem na wakacjach lub u rodzin zastępczych.
Z kolei od września do listopada dom nie miał kierownictwa, bo dyrektorka przebywała na zwolnieniu lekarskim i nikt jej formalnie nie zastępował. Dopiero w ostatnich dniach obowiązki dyrektora placówki przejęła jedna z wychowawczyń. Ponadto dyrektorka pełniła swoją funkcję, mimo braku wymaganego wykształcenia z zakresu zarządzania placówkami tego typu.
Problem molestowania i gwałtów w kłobuckim domu dziecka wykryła 23 października pracująca tam wychowawczyni, gdy jeden z chłopców powiedział jej, że został zgwałcony przez 15-letniego wychowanka placówki. Wychowawczyni powiadomiła wtedy policję. Podczas rozmów wychowawców z dziećmi okazało się, że zarówno gwałtów, jak i ofiar było znacznie więcej.
Ofiarami zgwałceń i innych form molestowania seksualnego padło kilkunastu chłopców w wieku od 6 do 13 lat. Gwałcicielami byli wychowankowie domu dziecka - 17- 15- i 14- letni. Na starszych sprawcach, aresztowanych 17-latku i 15-latku, ciążą zarzut wielokrotnych zgwałceń, w tym dzieci poniżej piętnastego roku życia. 14-latek - decyzją sądu dla nieletnich - trafił do schroniska dla nieletnich.
Śledztwo w sprawie zajść w kłobuckim domu dziecka prowadzi częstochowska prokuratura. Jak zapowiedział jej rzecznik, Romuald Basiński, po zapoznaniu się przez śledczych z wynikami kontroli urzędu wojewódzkiego, zdecydują oni, czy wnioskować o dodatkową kontrolę - prowadzoną pod kątem potrzeb śledztwa.
Nie należy zapominać, że dominującym wątkiem śledztwa jest wyjaśnienie, jak w domu dziecka doszło do aktów przemocy seksualnej wobec dzieci. Tę sprawę mamy już niemal ukończoną; dalej będziemy pracować nad wątkiem błędów organizacyjnych w placówce, które mogły przyczynić się do zaistnienia gwałtów- podkreślił Basiński.
Zarówno pracownicy urzędu, jak i prokuratorzy zapewniają, że kontrole i śledztwo nie ingerują w spokój dzieci, które w tej sprawie mogą być przesłuchiwane tylko raz - przez sąd i w obecności psychologa. Chodzi o to, by zgodnie z zaleceniami psychologów umożliwić dzieciom odzyskanie poczucia stabilizacji i bezpieczeństwa. Z tego powodu inspektorzy i śledczy sprawdzają przede wszystkim dokumenty i rozmawiają z pracownikami.