"W debacie remis ze wskazaniem na b. prezydenta"
Politolog z Uniwersytetu Śląskiego dr Marek Migalski ocenia, że w debacie szefa PO Donalda Tuska z b. prezydentem Aleksandrem Kwaśniewskim był remis, ze wskazaniem jednak na polityka lewicy.
Galeria
[
]( http://wybory2007.wp.pl/galeriazdjecie.html?gid=9298670 )[
]( http://wybory2007.wp.pl/galeriazdjecie.html?gid=9298670 )
Debata Tusk-Kwaśniewski
Zdaniem Migalskiego, po telewizyjnym starciu lidera Platformy z szefem Komitetu Wyborczego Lewicy i Demokratów nic w kwestii niedzielnych wyborów nie jest jeszcze przesądzone - każdy wynik jest możliwy.
Jest to remis z delikatnym wskazaniem na Aleksandra Kwaśniewskiego - ocenił Migalski. Jego zdaniem, w pierwszej tercji debaty, poświęconej kwestiom ekonomicznym, lepiej zaprezentował się były prezydent.
Tam banałom Tuska o liberalnym, kapitalistycznym cudzie w Irlandii, Kwaśniewski przeciwstawił racjonalne argumenty o tym, że ten cud zbudowano przy solidarystycznej polityce i progresywnym podatku - zaznaczył Migalski.
Poza tym dwukrotnie ugodził celnie, zwłaszcza raz boleśnie, Donalda Tuska w kwestii tego, że nauczyć to on go może tego, jak się wygrywa wybory prezydenckie. Oprócz tego wyliczył, że wbrew temu, co sugerował Donald Tusk, to lider PO był w większej liczbie partii politycznych niż Aleksander Kwaśniewski - dodał politolog.
Druga część debaty, której tematem była polityka zagraniczna - w opinii Migalskiego - to zwycięstwo szefa PO. Kwaśniewski przegrał tę debatę. Tutaj bardziej wiarygodny był Tusk - ocenił politolog. Jak dodał, szef PO "bardzo ładnie wyzłośliwiał się" nad byłym prezydentem, mówiąc o tym, że jest on twarzą LiD, a nie mózgiem kampanii, a także stwierdzając, że stał się on przyczyną "kapitulacji" centrolewicy.
Według niego, lider Platformy zyskał też m.in. dzięki temu, że złapał Kwaśniewskiego na unikaniu odpowiedzi na jedno z pytań, a sam odpowiadając na 5 czy 6 pytań zadanych przez Krzysztofa Skowrońskiego, wybrał sobie jedną kwestię, podczas której udało mu się trzykrotnie uderzyć w PiS i w szefową MSZ Annę Fotygę. Na plus Tuskowi Migalski zapisał też stwierdzenie, że "jest on za rurociągiem, a nie tylko za jego ideą".
Wszystko to świadczy o tym, że lepiej wykorzystał tę szansę - podkreślił politolog.
W trzeciej tercji poniedziałkowej potyczki, dotyczącej spraw krajowych - w opinii Migalskiego - podobnie jak w pierwszej - korzystniej zaprezentował się były prezydent. Kwaśniewski w tej części skutecznie przekonywał, że Platforma jest "bliźniakiem" PiS. Wykazywał, że PO jest konserwatywna w kwestiach wartości i liberalna w kwestiach ekonomicznych, np. chcąc prywatyzować szpitale - ocenił.
Podsumowując całość debaty, Migalski wskazywał, że generalnie Tusk i Kwaśniewski próbowali sobie udowodnić, czyjej formacji bliżej do PiS. W tym bardziej wiarygodny był Kwaśniewski, bo też po jego stronie leży prawda. To jest rzeczywiście tak, że bliżej prawicowej, czy liberalno-konserwatywnej Platformie do prawicowego PiS, niż PiS do LiD - stwierdził politolog.
Jego zdaniem, debata z liderem PO pokazała, że "Kwaśniewski wrócił do gry". Gdyby na Kwaśniewskim dokonał się nokaut, gdyby Tusk był w tak świetnej formie jak z Kaczyńskim, byłoby po wyborach - uważa Migalski.
Po tej debacie wszystko jest jeszcze możliwe - dodał politolog. Jego zdaniem, być może teraz ta część elektoratu Lewicy i Demokratów, która po debacie Tusk-Kaczyński przeszła do PO, powróci do centrolewicy.
Ona zobaczyła jednak w Kwaśniewskim lidera, że to nie jest lider, który jest zdolny tylko do - albo pijackich eskapad i wybryków, albo wątpliwych moralnie i politycznie wywiadów dla "Vanity Fair" - ale zobaczyła równorzędnego partnera dla Donalda Tuska - ocenił Migalski.