"W czyich rękach tyś jest - Merkel, może pani Steinbach?"
Około trzystu głosów oddano do wczesnego przedpołudnia w kolejnym sondażowym prareferendum ws. przywrócenia autonomii Górnego Śląska. Zorganizował je w Pszczynie w woj. śląskim Ruch Autonomii Śląska (RAŚ). - W czyich rękach tyś jest - Merkel, może Fundacja Adenauera, a może pani Steinbach? - pytała przewodniczącego RAŚ Jerzego Gorzelika jedna z kobiet.
21.08.2011 | aktual.: 21.08.2011 15:53
Zgodnie z intencją RAŚ, w ciągu najbliższych 10 lat powinno dojść do zmiany polskiej konstytucji oraz wiążącego referendum w sprawie autonomii polskich regionów. Celem organizacji jest doprowadzenie do niej legalną drogą w 2020 r.
Prareferendum odbywa się podczas kulminacji obchodów Dni Pszczyny, przy pięknej pogodzie. Wieczorem na pszczyńskim rynku wystąpi Kayah, wczesnym popołudniem jako gość specjalny stoisko RAŚ odwiedził reżyser i poseł Kazimierz Kutz.
Głosujący w Pszczynie odpowiadają na jedno pytanie: "Czy jesteś za przywróceniem Górnemu Śląskowi autonomii, którą posiadał w Polsce w okresie międzywojennym?". Na karteczkach są do wyboru odpowiedzi: "tak" lub "nie". Oddać swój głos może każdy - osobno będą liczeni mieszkańcy powiatu pszczyńskiego oraz wszyscy pozostali.
W powiecie pszczyńskim mieszka ponad 84 tys. osób z prawem do głosowania. Prareferendum rozpoczęło się o godz. 9.00, a zakończy o godz. 22.00. Żeby wziąć udział w głosowaniu, trzeba wylegitymować się i podać swoje dane. Wyniki mają być znane ok. północy.
Jak przekonywał na pszczyńskim rynku przewodniczący RAŚ i członek zarządu woj. śląskiego Jerzy Gorzelik, tamtejsze głosowanie ma przede wszystkim wymiar edukacyjny i promocyjny - chodzi m.in. o upowszechnianie demokratycznej instytucji referendum. - Nie wyobrażam sobie innej sytuacji niż ta, kiedy autonomia naszego regionu zyskuje akceptację w przyszłości w wiążącym referendum. Z pewnością nie można takiego rozwiązania, niezależnie jak dobre by ono było dla regionu, narzucać mieszkańcom, jeśliby tego nie chcieli - mówił lider Ruchu.
Przyznał, że aby osiągnąć oczekiwany przez RAŚ wynik w ogólnopolskim referendum, w regionie "musi rosnąć mobilizacja", co - jak ocenił - postępuje. Potrzebne jest jednak także wyjście poza granice Śląska i przekonanie mieszkańców innych części Polski. - Będziemy to robić i to jest zadanie na najbliższe miesiące i lata - wskazał.
Wypowiedzi Gorzelika przerywał b. radny sejmiku woj. śląskiego i b. działacz Solidarności w tyskiej fabryce Fiata Rajmund Pollak, pytając "dlaczego toleruje się tu antypolskie działania" i "dlaczego są tu okrzyki antypolskie".
Inna kobieta zarzuciła Gorzelikowi, że "zdradził ojczyznę" i wołała, "by najpierw nauczył się gwary śląskiej". - W czyich rękach tyś jest - Merkel, może Fundacja Adenauera, a może pani Steinbach? - pytała. Lider RAŚ poprosił ją o rozmowę po zakończeniu spotkania z dziennikarzami. - Takie rzeczy pokazują, że wprawdzie przeciwnicy są w mniejszości w naszym regionie, ale także są - i niektórzy wydają się być zdeterminowani - uznał.
Pytany czy jest przygotowany na ataki tego typu powiedział, że kiedy zaczynał działalność w Ruchu piętnaście lat temu miał świadomość, że im bliżej będzie celu, tym bardziej gwałtowne będą ataki. - Przytoczone tu argumenty świadczą, że przeciwnicy w środkach nie przebierają, ale środki te raczej nie są skuteczne - ocenił.
Przypomniał też, co mówił już wielokrotnie - że jest tzw. krojcokiem, czyli część jego przodków nie pochodzi ze Śląska, a jego żona z pochodzenia jest łodzianką. - Coś niewyobrażalnego - wykazywać się takim brakiem czystości krwi. Przy takim poziomie debaty jestem spokojny o realizację planu Autonomia 2020 - podsumował lider RAŚ.
Pszczyńskie głosowanie jest drugim takim w regionie. Pierwsze, zorganizowane na początku lipca w Lędzinach i Imielinie w pow. bieruńsko-lędzińskim, miało niewielką frekwencję - tłumaczoną przez działaczy Ruchu m.in. ulewnym deszczem. Zagłosowało wtedy ponad 1,3 tys. osób; ideę autonomii poparło ponad 98%. W Lędzinach głosy oddało 4% uprawnionych mieszkańców, a w Imielinie do urn poszło ich ok. 10%.