W czasie protestu medyków była atakowana za "egzotyczne wakacje". Dr Pikulska znów jedzie do Afryki
Portal tvp.info atakował ją, że jeździ na egzotyczne wakacje, jednocześnie domagając się podwyżki pensji. Wczasy dr Katarzyny Pikulskiej okazały się charytatywnymi misjami, na których leczyła ubogie dzieci. Teraz lekarka po raz kolejny wyjeżdża do Afryki, by ratować maluchy w jednym ze żłobków. - Musiałam wziąć kredyt na wyjazd - mówi w rozmowie z Wirtualną Polską.
Poprzednie wyjazdy na misję charytatywną ściągnęły na panią kłopoty. Portal tvp.info pisał, że strajkuje pani i walczy o wyższą pensję, a stać panią na drogie wakacje. Na "dowód" pokazano zdjęcia właśnie z misji. A teraz znów pani wyjeżdża…
Jedziemy z koleżanką, która na co dzień zawodowo zajmuje się opieką nad małymi dziećmi, do Afryki, do Beninu. to ona zorganizowała ten wyjazd. Wylatuje 10 grudnia, ja osiem dni później. Będziemy pracować w żłobku, w planach jest budowa przychodni. We współpracy z tamtejszym szpitalem będziemy zajmować się dziećmi z dziewięciu pobliskich wsi, w rejonie największego miasta regionu - Kotonu.
Brała pani udział w proteście medyków, walcząc o wyższą pensję oraz zwiększenie nakładów na ochronę zdrowia. Skąd ma pani środki na wyjazd?
Musiałam wziąć kredyt.
Ile kosztuje wyjazd na misję?
Za bilet w obie strony zapłaciłam 3900 zł. Do tego wiza, leki na malarię i koszt pobytu - w sumie ok. 5 tys. zł. Do tego dojdą wydatki na miejscu.
Po co pani wyjeżdża, skoro mało zarabia i jeszcze musi brać kredyt na misję?
Od dziecka marzyłam, by leczyć, pomagać ludziom. Chyba w podstawówce wpadłam na pomysł, że mogłabym pracować jak Lekarze bez Granic. Dlatego poszłam na studia medyczne, a teraz, jak tylko mogę, wyjeżdżam leczyć potrzebujących w różne zakątki świata.
Kolega zorganizował dla pani i koleżanki publiczną zbiórkę, by wam pomóc.
Tak, to Tomek Rynkiewicz, ten, który był hejtowany za to, że rzekomo objada się kawiorem. Fundusze ze zbiórki pójdą na leki i niezbędny sprzęt. Chcemy zabrać ze sobą antybiotyki, których bardzo brakuje w Afryce, opatrunki, igły, rękawiczki, środki odkażające, no i zabawki dla dzieci, które rozdamy jako prezenty świąteczne. Jeden ze szpitali już dał mi narzędzia, które miał wyrzucić. Są w dobrym stanie, bardzo mi się przydadzą.
Z jakimi chorobami zmagają się dzieci w Afryce?
Chorują przede wszystkim na malarię. Mają dużo urazów. Choroby zakaźne, zapalenie płuc. W Afryce bardzo brakuje leków, dlatego choroba, która u nas wydaje się lekka, tam jest śmiertelnym zagrożeniem. Dużo dzieci umiera z powodu zapalenia płuc. Często pacjenci mają mały uraz, ale do lekarza docierają już z kością na wierzchu, bo idą po pomoc kilka dni z odległego miejsca.
Mówi pani o chorobach zakaźnych. Nie obawia się pani zarażenia?
Jestem już na wszystko zaszczepiona. Robiłam to przy okazji wyjazdu na misję do Tanzanii i Iraku. Musze tylko przyjmować na bieżąco leki na malarię.
Przy okazji pani wyjazdu portal tvp.info opublikował tekst na ten temat. Czytała go pani?
Tak. Byliśmy z kolegami bardzo zaskoczeni, że napisali rzetelny tekst. Jestem w pozytywnym szoku.
Po tym, jak napisali, że jeździ pani na egzotyczne wakacje, a pani kolega je kawior, oczekiwała pani od TVP przeprosin na antenie. Póki co zawieszono tylko autora tekstu.
Cały czas czekam na przeprosiny. Nie tylko ja, ale wszyscy rezydenci. Ja i Tomek, który miał się opychać kawiorem zostaliśmy symbolem tego, co chcieli zrobić całemu pokoleniu młodych lekarzy. Próbowali zdyskredytować wszystkich rezydentów za pomocą nieprawdziwych informacji na nasz temat.
Wierzy pani, że wasza sytuacja się poprawi, pensje wzrosną?
Nasza wiara jest coraz mniejsza, dlatego dużo osób myśli o wyjeździe na stałe do pracy za granicą. Coraz silniejsze jest przeświadczenie, że sami się musimy zatroszczyć o nasz los. Ale jest w nas jeszcze trochę wiary, dlatego walczymy. Cieszymy się, że udało nam się przebić z protestem do opinii publicznej.