"W Chinach nie było kilkuset zgonów z powodu ptasiej grypy"
Mówienie, że w Chinach było kilkaset zgonów z
powodu ptasiej grypy jest nieuczciwe - podkreślają
pekińskie media. Odnoszą się one do artykułów, które znaleźć można
na stronach portali internetowych czasopisma naukowego "New
Scientist" oraz "WorldNet Daily".
26.11.2005 | aktual.: 26.11.2005 07:21
Autorzy publikacji powołują się na niedawne wypowiedzi, złożone w Niemczech przez japońskiego wirusologa Masato Tashiro. Jego zdaniem, wirus H5N1 zabił w Chinach 300 osób i na dodatek było tam kilka przypadków przeniesienia zarazków z człowieka na człowieka.
Te pogłoski są całkowicie pozbawione podstaw - cytuje agencja Xinhua rzecznika resortu zdrowia, Mao Qun'ana. Pekin do tej pory oficjalnie potwierdził, że na ptasią grypę zachorowały w Chinach trzy osoby. Dwie zmarły w prowincji Anhui na wschodzie kraju, jedna wyzdrowiała - w prowincji Hunan.
Na geograficznie rozrzuconych terenach, gdzie na skutek ataku śmiercionośnego wirusa masowo padało ptactwo hodowlane, dodatkowo wybito dziesiątki tysięcy sztuk drobiu. Ostatnio najwięcej nowych ognisk choroby odnotowuje się w regionie autonomicznym Xinjiang (Sinkiang), na północnym zachodzie, zamieszkałym w większości przez ludność muzułmańską.
Odizolowano ludzi, którzy mogli mieć kontakt z chorymi lub padłymi ptakami; wszyscy przebywać mają pod ścisłą obserwacją lekarską.
Mao przypomniał, że Chiny zobowiązały się bezzwłocznie informować o podejrzanych zjawiskach chorobowych własną opinię publiczną, Światową Organizację Zdrowia (WHO), Hongkong, Makau oraz Tajwan i "dotrzymują danego słowa".
W piątek WHO zdementowała w Genewie pogłoski, że Chiny ukrywają prawdę o sytuacji zdrowotnej w kraju i nie ujawniają wszystkich zaistniałych przypadków ptasiej grypy.
Henryk Suchar