W bydgoskim lesie znaleziono 300 ciał. Część z nich ma obcięte głowy
W bydgoskim lesie znaleziono około 300 ciał zakopanych kilkadziesiąt lat temu. Część z nich pozbawiona jest głów. Archeolodzy i historycy starają się wyjaśnić makabryczne znalezisko.
Pracownia badań historycznych i archeologicznych "Pomost" już po raz drugi będzie zajmować się ekshumacją ciał odnalezionych w bydgoskim lesie. W połowie ubiegłego roku stowarzyszenie wykopało z ziemi ponad 200 ciał. Nie wiadomo do kogo należą zwłoki, ale w tym miejscu zaraz po wojnie prowadzony był obóz pracy "Zimne Wody" dla niemieckiej ludności.
"Sprawa jest cały czas przez nas badana, aby dokładnie ustalić narodowość pochowanych tam osób. Na pewno nie byli to jeńcy wojenni. Wśród szczatków były kobiety, a także osoby starsze" – informuje "Pomost" na łamach ekspresu bydgoskiego.
Stowarzyszenie po raz drugi podjęło pracę przy wykopywaniu szczątek ludzkich na początku ubiegłego tygodnia. To właśnie wtedy archeolodzy dokonali przerażającego odkrycia – większość szkieletów jest pozbawiona głów. Niektóre z nich nie mają też rąk.
Dziennikarze dotarli do mieszkańca Bydgoszczy, który twierdzi, że wie co się stało. Starszy mężczyzna, który od dziecka mieszkał w pobliżu bydgoskiego lasu, opowiedział, że pamięta jak kilkadziesiąt lat temu zobaczył ogromną stertę ludzkich czaszek. Budowano wówczas biegnący wzdłuż lasu ciepłociąg. "Przypuszczam więc, że szczątki są uszkodzone przez koparki drążące wykop pod rury. Czaszki zakopano wtedy w innym miejscu" wspomina pan Roman.
Proszony o ekspertyzę historyk Jarosław Butkiewicz uważa, że oznalezione szczątki nie należą do Niemców. Na terenie obozu "Zimnie Wody" działał szpital i ambulatorium. Zdaniem profesora szczątki należą prawdopodobnie do osób, które z różnych powodów zmarły w czasie wojny i tam je grzebano. Zwraca też uwagę, że ciał nie chowano chaotycznie, ale równo układano jedno obok drugiego. Znaleziono nawet szkielet dziecka przy matce. Butkiewicz wyklucza scenariusz masakry dokonanej przez Rosjan.