ŚwiatW. Brytania: liberałowie przegrani, szkoccy nacjonaliści górą

W. Brytania: liberałowie przegrani, szkoccy nacjonaliści górą

Brytyjscy Liberalni Demokraci Nicka Clegga - koalicyjny partner konserwatystów - ponieśli duże straty wyborach lokalnych w Anglii i Szkocji - wynika z niepełnych rezultatów głosowania. O spektakularnym sukcesie mówią za to szkoccy nacjonaliści.

W ocenie komentatorów liberałowie zapłacili polityczną cenę za poparcie niepopularnych cięć wydatków budżetowych wprowadzonych przez rząd dla uzdrowienia finansów publicznych, które - jak twierdzą - koalicja przejęła w opłakanym stanie po rządach Partii Pracy.

Liberałowie stracili dużą liczbę mandatów radnych w lokalnych władzach samorządowych w północnej Anglii, zwłaszcza w Manchesterze, Liverpoolu i Sheffield, gdzie posłem jest Clegg. W wyborach do parlamentu w Szkocji utracili mandaty na rzecz szkockich nacjonalistów (SNP).

Szkoccy nacjonaliści jeszcze niedawno forsowali ideę niepodległości Szkocji, ale przykład Republiki Irlandii i krach szkockich banków RBS i HBOS w okresie globalnego kryzysu finansowego podziałał na nich otrzeźwiająco. Ich niepodległościowa retoryka jest teraz znacznie łagodniejsza, choć ich ambicją pozostaje przekształcenie SNP w narodową partię Szkocji.

Dodatkowym ciosem dla liberałów będzie, na co się zanosi, negatywny dla nich wynik referendum w sprawie zmiany ordynacji wyborczej w ogólnokrajowych wyborach do Izby Gmin. Liberałowie sądzą, że bez zmiany ordynacji nigdy nie zdołają przełamać monopolu konserwatystów i laburzystów w brytyjskim parlamencie.

Clegg przyznał, że jego partia "dostała baty" i kierownictwo ugrupowania musi wyciągnąć wnioski. Zapewnił, że koalicja z konserwatystami nie jest zagrożona. Jego zastępca Simon Hughes oświadczył, że liberałowie będą twardsi wobec koalicjanta w kwestiach reformy służby zdrowia i migracji.

Konserwatyści opowiadali się za utrzymaniem obecnej ordynacji, w której miejsce w jednomandatowych okręgach obsadza kandydat wyłaniany w drodze zwykłej większości. Rozbieżności w sprawie ordynacji są źródłem napięć w koalicji torysów z liberałami i powodem nieskrywanych pretensji liberałów do torysów, zwłaszcza do lidera Partii Konserwatywnej Davida Camerona.

Nie spełniły się natomiast nadzieje laburzystów na polityczne odbicie w Szkocji. Partia Pracy straciła mandaty nawet w Glasgow, mieście uważanym za jej ostoję. Laburzyści utracili władzę w Szkocji w 2007 r. na rzecz nacjonalistów, którzy utworzyli mniejszościowy rząd. Obecnie zapowiada się, że SNP będzie miała większość.

Z punktu widzenia Partii Pracy duże znaczenie ma wynik wyborów w Walii do 60-osobowego zgromadzenia parlamentarnego w Cardiff. Laburzyści liczą, że będą mogli utworzyć samodzielny rząd, ale nie ma pewności, czy zdołają zdobyć większość 31 mandatów. W poprzedniej kadencji byli zdani na koalicję z nacjonalistami z Walijskiej Partii Narodowej (Plaid Cymru).

W wyborach do 279 lokalnych samorządów Partia Pracy umocniła stan posiadania, ale konserwatyści nie przegrali aż tak bardzo, jak prognozowano.

Wynik wyborów do północnoirlandzkiego parlamentu w Belfaście (Stormont) zostanie ogłoszony w czasie weekendu, zaś wynik referendum w sprawie ordynacji wyborczej w piątek wieczorem.

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (5)