W barze odcięty prąd i gaz. Pracownice bez wypłat
O tym barze było głośno w całej Polsce. Kilka tygodni po "Kuchennych Rewolucjach" umarła kierowniczka baru Agata w Gorzowie Wielkopolskim, a teraz właściciele baru zmagają się z ogromnymi długami. W lokalu odcięto prąd i gaz, a pracownicy nie dostają wynagrodzeń.
To miał być najsmaczniejszy bar mleczny w całej Polsce. Lokal zasłynął w 2021 roku w Kuchennych Rewolucjach. Pierwsze nieszczęście pracowników i właścicieli dopadło już podczas realizacji odcinka. Okazało się, że ekipa nie dostaje na czas wypłat, a pracownicy poskarżyli się Magdzie Gessler przed kamerami.
Jeszcze przed emisją odcinka w telewizji zmarła kierowniczka baru. Mieszkańcy Gorzowa, którzy do tej pory korzystali chętnie z baru, który ma ogromne tradycje w mieście, szybko odwrócili się od niego, oskarżając w sieci właścicieli o pośrednie przyczynienie się do śmierci Marzeny Koniuszy.
Mimo fatalnej opinii właściciele robili, co mogli, aby utrzymać bar. Jednak na początku marca drzwi do lokalu zostały zamknięte. Pojawiła się na nich informacja, że bar jest nieczynny do odwołania, a zapłacone obiady abonamentowe zostaną zrealizowane po ponownym otwarciu.
Pracownice bez wynagrodzenia od stycznia
O sprawie szeroko informuje lokalny portal gorzowianin.com, który dowiedział się, że kobiety pracujące w lokalu nie dostały wynagrodzenia. Dwie z nich nie dostały wypłaty za styczeń i luty, pozostała piątka za luty. Na domiar złego, w lokalu został odcięty prąd i gaz, więc nie ma mowy o żadnym gotowaniu.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Usłyszał za oknem dziwny hałas. Nie mógł uwierzyć własnym oczom
- Usłyszałyśmy od księgowego, że oni nam zalegają tylko jeden miesiąc z wypłatą. Ale my przecież przez ten jeden miesiąc nie mamy za co żyć, z czego opłacić rachunków i utrzymać naszej rodziny. Ze strony kierownictwa jest brak szacunku, lekceważenie nas i szantaż emocjonalny. Po prostu mamy tego dość - mówi w rozmowie z portalem pani Magdalena, jedna z pracownic baru Agata.
Inflacja dobiła bar
Według pracujących tam kobiet właściciele borykają się z problemami finansowymi przez ostatnie podwyżki cen prądu, gazu i czynszu. Opłata za sam prąd to 7 tys. zł, gaz za dwa miesiące to blisko 14 tys. zł, a czynsz to prawie 3 tys. zł. Dlatego też po opłaceniu części rachunków nie wystarczyło pieniędzy na wypłaty. Warto wspomnieć, że TKKF Stilon, który zarządza barem Agata, dostaje rządową dotację w wysokości 70 proc. do potraw "mącznych". To 10-15 tysięcy złotych miesięczne.
Właściciele baru chcą go otworzyć z powrotem w poniedziałek 27 marca. Część opłat za prąd została uregulowana, natomiast rachunek za gaz nie został jeszcze opłacony. Kobiety przyznają wprost, że dopóki nie dostaną całej wypłaty, nie wrócą do pracy.