HistoriaVolker Ullrich: Adolf Hitler nie był psychopatą

Volker Ullrich: Adolf Hitler nie był psychopatą

- Najgorsze, co można zrobić, to uznać, że ktoś, kto dopuszczał się potwornych zbrodni, musiał być potworem w życiu prywatnym. Oczywiście najłatwiej byłoby uznać, że Hitler był psychopatą, który realizował swoje chore popędy na wielką skalę w polityce. Prawda jest jednak taka, że Hitler nie był psychopatą - mówi niemiecki historyk i dziennikarz Volker Ullrich. Przypomina również, że Führer był multimilionerem i nie płacił podatków.

Volker Ullrich: Adolf Hitler nie był psychopatą
Źródło zdjęć: © Bundesarchiv/Wikimedia Commons | Adolf Hitler w 1933 r.

Adam Tycner: O Hitlerze napisano już niezliczoną ilość książek. Czy można napisać o nim jeszcze coś nowego?

Volker Ullrich: Ostatnią całościową biografię Hitlera napisał prof. Ian Kershaw. Ukazała się ona 15 lat temu, czyli już dość dawno. Kershaw pisał jednak głównie o niemieckim społeczeństwie. Skupił się na socjologicznych mechanizmach, które sprawiły, że ludzie uwierzyli w narodowy socjalizm, i które wyniosły Hitlera do władzy. Nie interesował się natomiast zbytnio osobowością samego Hitlera i ta część jego biografii wypadła dość blado. A przecież jeśli chcemy zrozumieć cywilizacyjny upadek, który dokonał się w Niemczech w latach 1933-1945, to nie wystarczy do tego wiedza na temat nastrojów społecznych i funkcjonowania NSDAP. Trzeba również poznać osobowość samego Hitlera. Dlatego to właśnie na niej skupiłem się w mojej biografii.

Czy to znaczy, że nasze dotychczasowe wyobrażenia o osobowości i charakterze Hitlera były fałszywe?

W dużej mierze tak. Problem polega na tym, że narodowosocjalistyczna propaganda wciąż działa w tym sensie, że nasze wyobrażenie o Hitlerze jest takie, jakie sam Hitler chciał, żeby było. Wciąż nabieramy się na jego maskaradę, wciąż nie przejrzeliśmy jego autokreacyjnych zabiegów, bo jego dotychczasowi biografowie dawali się na to wszystko nabrać.

Może pan podać jakiś przykład?

Oczywiście. Wszyscy znani historycy Hitlera - od Alana Bullocka przez Joachima Festa do Iana Kershawa - wychodzili z założenia, że jego życie prywatne nie było zbyt ciekawe, a nawet że w ogóle nie miał życia prywatnego. Po prostu brali za dobrą monetę wyobrażenia o Hitlerze, które on sam i jego otoczenie rozpowszechniali w społeczeństwie w celach propagandowych. W myśl tego wyobrażenia Führer był w pełni oddany "misji" i nie miał ani chwili dla siebie. Dzień i noc pracował na rzecz poprawy losu narodu niemieckiego. W rzeczywistości tak nie było.

Jakim Hitler był w takim razie człowiekiem w życiu prywatnym?

Ustalenie tego to bardzo trudne zadanie. Nawet dla najbliższego otoczenia jego charakter pozostawał często nieodgadnioną zagadką. To był człowiek o wielu obliczach, o zmiennym usposobieniu, utalentowany aktor, który wciąż ulepszał swoje autokreacyjne zdolności i sprawnie przybierał kolejne maski. Dlatego trudno stwierdzić, która z jego twarzy była prawdziwa. Hitler potrafił być tego samego dnia niesłychanie uprzejmy i nieprzyjemnie oschły.

Są zatem jakieś jego cechy, co do których można stwierdzić, że były prawdziwe?

Z całą pewnością był w stu procentach sobą, gdy dawał upust swojej nienawiści do Żydów. Sądzę, że antysemityzm jest kluczem do jego osobowości.

Czy przedstawianie Hitlera jako zwykłego człowieka z jego uczuciami, emocjami, słabościami nie prowadzi do bagatelizowania jego zbrodni?

Wręcz przeciwnie. Najgorsze, co można zrobić, to uznać, że ktoś, kto dopuszczał się potwornych zbrodni, musiał być potworem w życiu prywatnym. Oczywiście najłatwiej byłoby uznać, że Hitler był psychopatą, który realizował swoje chore popędy na wielką skalę w polityce. Prawda jest jednak taka, że Hitler nie był psychopatą. Jego fenomen można zrozumieć tylko wówczas, gdy oprócz jego niszczycielskich zapędów i zbrodniczej działalności weźmie się na warsztat jego osobowość. W przeciwnym razie nie znajdziemy wytłumaczenia, jak udało mu się przejąć kontrolę nad umysłami Niemców.

Myśli pan w takim razie, że Hitler był całkiem zdrowym, normalnym człowiekiem?

Jestem przeciwnikiem psychoanalitycznych spekulacji na temat umysłowości Hitlera, bo są to w zasadzie czyste domysły. Jeśli chodzi o skalę dokonanych zbrodni, to Hitler na pewno był wyjątkowy. Jednak pod wszelkimi innymi względami charakterologicznie nie odbiegał zbytnio od przeciętnej. Był znacznie normalniejszy, niż to sobie zazwyczaj wyobrażamy.

Jak w takim razie wyglądało jego życie prywatne?

Ciekawe jest to, że Hitler nie za bardzo oddzielał życie prywatne od zawodowego, politycznego. Szczególnie uderzające było to w czasie jego pobytów w rezydencji w Berghofie w Alpach Salzburskich. To był z jednej strony jego prywatny azyl, z drugiej drugi co do ważności po Kancelarii Rzeszy w Berlinie ośrodek, z którego zarządzał państwem. Hitler wyjeżdżał do Berghofu w okresach poprzedzających podjęcie ważnych decyzji politycznych. Tam planował kolejne kroki, przyjmował zagranicznych gości i pracował nad swoimi najważniejszymi przemówieniami. Jednocześnie jednak zabierał tam ze sobą nie najważniejsze osoby w państwie, ale tych, których prywatnie najbardziej lubił.

Jak Hitler spędzał czas wolny?

W takim sensie, jak dziś go rozumiemy, Hitler nie miał czasu wolnego. Nawet gdy na kilka dni lub tygodni wyjeżdżał do Berghofu, żeby trochę odpocząć, wciąż zajmował się polityką. W tym sensie nigdy nie pojechał na prawdziwy urlop. Nawet na kilka dni nie potrafił odsunąć polityki na bok. Zawsze miał przy sobie swoich adiutantów. Wydawał im polecenia, które oni przekazywali następnie ministerstwom. W zasadzie rządził państwem za pomocą ustnych poleceń. Oficjalnych dokumentów zostało po nim bardzo niewiele.

Wiadomo jednak, że lubił oglądać filmy i bardzo dużo czytał.

Tak, w Berghofie praktycznie co wieczór razem ze swoim najbliższym otoczeniem oglądał filmy. Na ogół były to najnowsze niemieckie produkcje, ale często wybierał kino amerykańskie. Szczególnie lubił komedie, ale przede wszystkim takie, które odnosiły się do jakichś ważnych zjawisk społecznych. Odprężał się przy nich. Z innych filmów lubił na przykład "Buntownika" - o tyrolskim studencie, który poświęca życie walce z napoleońską okupacją. Niemieckie produkcje kazał sobie dostarczać jeszcze przed oficjalną premierą w kinach. Jeśli mu się nie podobały, to Goebbels nakazywał twórcom dokonywanie zmian. Plan dnia Hitlera był niemal niezmienny. Chodził spać późno, zazwyczaj po północy, późno też wstawał. Koło południa odbywały się pierwsze polityczne lub wojskowe narady. Później był obiad, po obiedzie spacer, kolacja i filmy.

Jakie książki czytał? Czy to prawda, że szczególnie lubił powieści przygodowe Karola Maya?

Hitler był bardzo pilnym czytelnikiem książek. Nigdy nie ukończył uniwersytetu, nie miał wyższego wykształcenia. Braki w edukacji uzupełniał na własną rękę, czytając mnóstwo książek. Był w tym bardzo konsekwentny i zdobywał w ten sposób rozległą wiedzę z wielu dziedzin, którą następnie często popisywał się w dyskusjach z naukowcami i ze specjalistami. Miał ogromną bibliotekę, która częściowo się zachowała. Rzeczywiście bardzo lubił Karola Maya. Zaczął go czytać w młodości, a później regularnie do niego wracał. Czytał jednak wszystko o architekturze, historii, filozofii...

Miał jakieś ulubione lektury?

Szczególnie cenił wspomnienia Bismarcka i pisma Fryderyka Wielkiego. To były dwie postacie, które uważał za swoje polityczne wzory. Pochłaniał również książki wojenne Ernsta Jüngera i oczywiście klasyków antysemityzmu, przede wszystkim Houstona Stewarta Chamberlaina i Paula de Lagarde'a. Ile Hitler zarabiał? Był bogatym człowiekiem?

Był multimilionerem. Od końca lat 20. "Mein Kampf" było w Niemczech bestsellerem, a od 1933 r. każda niemiecka młoda para dostawała jeden egzemplarz książki w prezencie od państwa. Nakłady były gigantyczne, a Hitler zarabiał krocie na tantiemach. Od 1937 r. dostawał również procent od sprzedaży znaczków pocztowych ze swoją podobizną. Trzecim źródłem dochodów była założona w 1933 r. Fundacja Gospodarki Niemiec im. Adolfa Hitlera. Zasilały ją wpłatami prywatne firmy niemieckie, a pieniądze oficjalnie miały być przeznaczane na działalność NSDAP. Płaciło się corocznie kilka procent od obrotów. Początkowo wpłaty były dobrowolne, później zaczęły być traktowane jako dodatkowy podatek.

Przy takich dochodach rezygnacja z pensji kanclerskiej nie była chyba dużym wyrzeczeniem?

Nie. Zresztą w 1933 r. Hitler obwieścił publicznie, że z niej rezygnuje, a już rok później po cichu odwołał tę decyzję. Po śmierci prezydenta Hindenburga w 1934 r. przejął dodatkowo pensję prezydencką. Oczywiście od wszystkich dochodów nie płacił ani grosza podatku.


Co robił z tymi pieniędzmi? Na co je wydawał?

Hitler chętnie pozował na wiodącego spartańskie życie ascetę, ale w rzeczywistości żył na wysokim poziomie. Cenił sobie luksus. Jeździł wyłącznie najnowszymi, najdroższymi modelami mercedesów, kupił sobie dziewięciopokojowe mieszkanie w prestiżowej dzielnicy Monachium Bogenhausen. Kolekcjonował drogie obrazy, urządził sobie luksusową posiadłość w Berghofie. Ludziom, których chciał ze sobą związać, rozdawał drogie prezenty i gotówkę. To była forma łapownictwa.

Niektórzy historycy twierdzą, że Hitler był homoseksualistą. Co pan sądzi o tej teorii?

W 2002 r. ukazała się w Niemczech książka "Tajemnica Hitlera", w której autor próbował udowodnić, że Hitler był gejem. Prawda jest jednak taka, że na poparcie tej tezy nie ma żadnego dowodu. Związek Hitlera z Ewą Braun był o wiele bliższy, niż dotychczas sądzono. Wszystko było trzymane w tajemnicy, ale można powiedzieć, że mieli całkiem normalne stosunki. W czasie wojny Hitler spędzał większość czasu w swoich kwaterach głównych i rzadko miał okazję spotykać się z Ewą Braun. Mamy jednak relacje personelu Berghofu sprzed wojny, z których wynika, że gdy Hitler przyjeżdżał do Berghofu, jedna z pokojówek kupowała Ewie Braun leki opóźniające menstruację. Chociaż niektóre relacje są sprzeczne, wygląda na to, że Hitler i Braun utrzymywali normalne stosunki miłosne.

Skąd wziął się antysemityzm Hitlera?

Ustalenie tego jest jednym z najtrudniejszych zadań dla jego biografów. Sam Hitler konsekwentnie twierdził, że stał się fanatycznym antysemitą już przed I wojną światową, gdy jeszcze mieszkał w Wiedniu. Przeczą temu jednak badania historyków. Ekstremalną nienawiść do Żydów można u Hitlera zauważyć dopiero po I wojnie światowej. W Monachium panowała wówczas specyficzna atmosfera. Nastroje w mieście najpierw wychyliły się bardzo na lewo, w krótkim odstępie czasu powstały w Bawarii dwie republiki komunistyczne, w których przewodnią rolę odgrywało wielu Żydów.

Lewica jednak przegrała i nastąpił okres silnego przechyłu prawicowego. Monachium z centrum rewolucji zmieniło się nagle w główny ośrodek kontrrewolucji, eldorado przeciwników Republiki Weimarskiej i zagłębie antysemityzmu. I to właśnie w tym czasie nieznany szerzej starszy szeregowy Hitler rozpoczął swoją zawrotną karierę polityczną. Nasiąkał panującą w mieście antysemicką atmosferą niczym gąbka. Jego pierwsze potwierdzone antysemickie wypowiedzi pochodzą z września 1919 r.

Jakie były jeszcze, oprócz antysemityzmu, stałe cechy jego światopoglądu?

Jego drugim stałym postulatem było pozyskanie dla Niemców Lebensraumu, czyli terenów na Wschodzie. To był jeden z głównych punktów jego zawartego w "Mein Kampf" programu i z tego również nigdy się nie wycofał. Inne poglądy, radykalny nacjonalizm, pogarda dla demokracji i parlamentaryzmu również były ważne, ale one Hitlera nie wyróżniały, bo podobne przekonania miało wówczas wiele ugrupowań.

W czasie swoich badań odkrył pan nowe dokumenty. Co udało się dzięki nim wnieść do badań nad życiem Hitlera?

Krótko przed końcem wojny Hitler kazał spalić wszystkie prywatne dokumenty z Kancelarii Rzeszy, Berghofu i mieszkania w Monachium. Istnieje więc tylko jedna droga, by dowiedzieć się więcej o jego osobowości. Trzeba polegać na świadectwach ludzi z jego otoczenia, czytać ich dzienniki, listy i wspomnienia. To właśnie zrobiłem. W trakcie badań udało mi się odkryć w archiwach wiele dokumentów, które od wojny nie ujrzały światła dziennego. Znalazłem na przykład zapiski Rudolfa Hessa, prywatnego sekretarza Hitlera w latach 1925-1933. W drugiej połowie lat 20. Hess codziennie mu towarzyszył i jeździł razem z nim po Niemczech w trakcie kampanii wyborczych oraz podróży agitacyjnych. Z listów, które wysyłał do swojej ówczesnej narzeczonej i rodziców, można się dowiedzieć, jak Hitler sprawnie lawirował w swoich przemówieniach, by przekonać do siebie ludzi. Hess opisuje na przykład, jak w Zagłębiu Ruhry Hitler spotkał się z wrogim przyjęciem miejscowych przedsiębiorców i jak w krótkim czasie udało mu się całkowicie
zmienić ich nastawienie oraz porwać ich swoimi przemówieniami.

Niedawno ukazała się w Polsce książka "On wrócił". W Niemczech sprzedało się ponad milion egzemplarzy. Hitler przenosi się w niej w czasie, pojawia się w 2011 r. w Berlinie i szybko robi karierę w branży rozrywkowej. Skąd się wzięła taka popularność tej książki w Niemczech?

Jest całkiem zabawnie napisana. Niestety, w ostatnich latach ustalenia poważnych historyków na temat Hitlera ustępują miejsca popkulturowym wymysłom i uproszczeniom, które świetnie sprawdzają się w przemyśle rozrywkowym, ale mają niewiele wspólnego z prawdą historyczną. Hitlera z jednej strony przedstawia się jako popikonę zbrodni i zła, z drugiej natomiast jako śmiesznego i żałosnego dziwaka czy klauna. To drugie podejście jest ostatnio coraz popularniejsze. Timur Vermes, autor tej książki, poszedł na przekór tej tendencji. Pokazał w nieco uproszczony sposób postać zaskakującą, inteligentną, obdarzoną darem przekonywania.

Niemiecki Instytut Historii Najnowszej chce w przyszłym roku wydać opatrzone komentarzami historyków "Mein Kampf". To dobry pomysł?

Trudno orzec, ale myślę, że dzięki temu wszyscy będą mogli się przekonać, jak wtórne były koncepcje Hitlera. Był świetnie obeznany z nacjonalistyczną i antysemicką literaturą z wczesnych lat 20. Powyciągał z niej niektóre koncepcje, które akurat mu się spodobały albo mogły się przysłużyć jego celom, po czym zrobił z nich swoisty patchwork, który następnie górnolotnie nazwał "światopoglądem". Nie wszystkie źródła tych koncepcji są w tej chwili ustalone. Dzięki publikacji będziemy mogli lepiej zbadać, skąd dokładnie zaczerpnął te wszystkie poglądy.

Rozmawiał Adam Tycner, Historia do Rzeczy

Volker Ullrich jest niemieckim dziennikarzem i historykiem. Prowadzi dział polityczny tygodnika "Die Zeit". W Polsce właśnie ukazał się pierwszy tom napisanej przez niego biografii Adolfa Hitlera "Hitler. Narodziny zła 1889-1939".

Źródło artykułu:Historia Do Rzeczy
historiapodatkiAdolf Hitler
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)