Viktor Orban nie chce embarga na rosyjski gaz. Tłumaczy swoje stanowisko
- Embargo Unii Europejskiej na import rosyjskiego gazu zniszczyłoby europejską gospodarkę - stwierdził w piątek Viktor Orban. Premier Węgier zwrócił uwagę na to, że już teraz wiele państw UE zmaga się z inflacją napędzaną przez rosnące ceny energii.
Węgry od początku rosyjskiej inwazji na Ukrainę starają się blokować sankcje Unii Europejskiej na Kreml. Wynika to z faktu, iż Budapeszt jest mocno uzależniony od surowców pochodzących z Rosji. Słowa Viktora Orbana w państwowym radiu nie powinny być zatem zaskoczeniem.
To właśnie rząd Węgier blokuje szósty pakiet sankcji UE, który zakłada m.in. embargo na ropę pochodzącą z Rosji. Chociaż na szczycie państw unijnych w Brukseli wszystkie 27 państw porozumiało się w tej sprawie, to gdy nadszedł moment ustalania prawnych szczegółów restrykcji, Orban przedstawił kolejne żądania i storpedował rozmowy w tej sprawie - podawała Polska Agencja Prasowa na początku czerwca.
Węgry z cenami maksymalnymi na dłużej?
Premier Węgier w państwowej rozgłośni tłumaczył też, iż wprowadzenie cen maksymalnych paliwa i niektórych podstawowych produktów żywnościowych uchroniło kraj od niezwykle wysokiej inflacji. W maju wprawdzie wyniosła ona 10,7 proc., ale gdyby nie rozwiązania forsowane przez rząd Orbana mogłaby ona wzrosnąć do 15-16 proc.
Zobacz też: Rosja demonstruje siłę na Morzu Bałtyckim. Manewry rosyjskiej floty przy granicy z Polską
Obecne regulacje dotyczące wysokości cen niektórych produktów mają obowiązywać na Węgrzech do 1 lipca. Wiele wskazuje jednak na to, że termin ten zostanie wydłużony - tak wynika ze słów Orbana w państwowym radiu. Premier Węgier podkreślił jednak, że potrzebne są w tej sprawie dalsze rozmowy.
Dalsze decyzje rządu Węgier mają być uzależnione od rozwoju wojny w Ukrainie i jej wpływu na poziom cen na światowych rynkach.
- Jeżeli wojna będzie nadal trwała, to wraz z nią będzie trwała wojenna inflacja, jeżeli zapanuje pokój, będziemy mogli szybciej wycofywać się z tych środków - powiedział Orban.