Uzupełniony wniosek o uchylenie immunitetu Kaczmarkowi
Wniosek o uchylenie immunitetu poselskiego Wiesławowi Kaczmarkowi, uzupełniony głównie o opinię biegłych, wysłała w piątek do marszałka Sejmu Prokuratura Okręgowa w Tarnobrzegu (Podkarpackie).
08.10.2004 | aktual.: 08.10.2004 21:06
Tarnobrzeska prokuratura chce postawić Kaczmarkowi jako ministrowi gospodarki w rządzie Włodzimierza Cimoszewicza zarzut wydania nierzetelnej opinii, która zdecydowała o przyznaniu dla spółki Laboratorium Frakcjonowania Osocza (LFO), która miała powstać w Mielcu, poręczenia Skarbu Państwa, mimo braku podstaw co do celowości udzielenia takiej gwarancji. Poręczenie, którego w 1997 roku udzielił rząd Włodzimierza Cimoszewicza dotyczyło 60% z 32 mln dolarów kredytu przyznanego LFO przez konsorcjum bankowe na czele z Kredyt Bankiem.
Początkowo prokuratura chciała postawić Kaczmarkowi zarzut przekroczenia uprawnień i działania na szkodę interesu publicznego, jednak po zapoznaniu się z dowodami zmieniono treść przygotowywanego zarzutu.
Wniosek o uchylenie Wiesławowi Kaczmarkowi immunitetu poselskiego został uzupełniony i w piątek został skierowany drogą służbową do marszałka Sejmu - powiedział rzecznik tarnobrzeskiej prokuratury Edward Podsiadły.
Wniosek uzupełniony głównie o opinie biegłych, zgodnie z procedurą, trafi zatem najpierw do prokuratora apelacyjnego w Rzeszowie, a następnie do prokuratora generalnego, który formalnie występuje o uchylenie immunitetu do Sejmu. Razem z wnioskiem przesłano też 40 tomów kserokopii akt śledztwa.
Prokuratura tarnobrzeska już w czerwcu wysłała taki wniosek, jednak został on zwrócony przez prokuratora generalnego do uzupełnienia.
Kaczmarek powiedział, że argumentacja prokuratury jest dość dziwna. Rada Ministrów składa z 16 członków bodajże. Zdaje się, że nie byłem jedynym, który w tej sprawie miał pozytywną opinię - skomentował w piątek Kaczmarek zarzuty prokuratury. Podkreślił, że decyzje o przyznaniu gwarancji Rada Ministrów podejmuje kolegialnie, a każdy minister musi wydać swoją opinię. Nie ma tak, że głos ministra gospodarki jest ważniejszy od głosu ministra edukacji - zaznaczył b. minister.
Kaczmarek uważa, że pretensje pod jego adresem są nieuzasadnione. Polityk, jak powiedział, nie zgadza się z "argumentacją merytoryczną, że wniosek był niezasadny". Nie rozumie też, dlaczego "nie budzi w takim razie wątpliwości prokuratury stanowisko ministra kultury, środowiska czy finansów".
Spółka Laboratorium Frakcjonowania Osocza w 1997 roku zaciągnęła na budowę fabryki, która jako jedyna w kraju miała produkować leki z osocza krwi, ogromny kredyt - 32 mln dolarów. Kredytu udzielało konsorcjum bankowe, na czele którego stał Kredyt Bank. Gwarancji w 60 proc. udzielał ówczesny rząd Włodzimierza Cimoszewicza. Spółka dostała 32 mln dolarów pożyczki, z czego wykorzystała 21 milionów. Zamiast fabryki wybudowano jednak tylko dwie hale. Fabryka nigdy nie ruszyła, a spółka kredytu nie spłaciła.
Bank wezwał rząd do zapłaty 14,3 milionów dolarów.
Związki twórców fabryki z politykami SLD opisywały ogólnopolskie gazety. "Rzeczpospolita" twierdziła, że wśród przedsiębiorców, którzy mieli budować fabrykę osocza, był Włodzimierz W. - znajomy Aleksandra Kwaśniewskiego, Marka Siwca i właśnie Kaczmarka.