Uwaga na niedźwiedzie w Tatrach!
Tatrzański niedźwiedź brunatny
W rejonie Morskiego Oka w Tatrach rozrabiają niedźwiedzie. Niemal codziennie trójka dwuletnich niedźwiadków daje się turystom we znaki. W czwartek zwierzę zaatakowało dziewczynkę, zdarło z niej plecak i wyjadło kanapki - pisze Gazeta Wyborcza.
Pracownicy Tatrzańskiego Parku Narodowego ostrzegają przed niedźwiedziami, które stają się coraz bardziej nachalne w zdobywaniu pożywienia i zawieraniu "znajomości" z ludźmi. TPN apeluje, zwłaszcza do wycieczek szkolnych i opiekunów, aby nie dokarmiać i nie drażnić zwierząt, gdy pojawią się w pobliżu.
Perypetie z coraz chętniej żerującymi wśród ludzi niedźwiedziami w rejonie Morskiego Oka trwają od lat. Tak jest i w tym roku.
Przed dwoma tygodniami pracownicy parku usiłowali przegonić zwierzęta z tej okolicy strzelając gumowymi kulami - pisze GW. Dwa osobniki po tych środkach są nieco spokojniejsze i rzadziej zaglądają do Morskiego Oka. Trzeci natomiast nadal jest nachalny, wręcz agresywny. W czwartek wyszedł na spotkanie wycieczki szkolnej. Został odgoniony, ale po chwili wrócił i zdarł plecak z jednej z dziewczynek. Na szczęście zadowolił się kanapkami, które pożarł na oczach kilkudziesięcioosobowej wycieczki i dopiero odszedł.
Niedźwiedzie penetrują drogę do Morskiego Oka. Tej trasy bezwzględnie należy unikać wieczorem, w nocy i o świcie - przypominają strażnicy TPN.
Pracownicy schroniska przy Morskim Oku i dyżurny ratownik TOPR powiedzieli dziennikarzowi Wirtualnej Polski, że schronisko jest już wprawione w odpieraniu nocnych "wizyt" niedźwiedzi. W zeszłym roku miś usiłował wejść przez kuchenne okno do schroniska, co zresztą dokumentuje zdjęcie wiszące na ścianie jadalni.
Od dawna schronisko otaczane jest wieczorem "elektrycznym pastuchem". Chroni to obszar samego schroniska, ale - oczywiście - nie rozwiązuje sprawy napastowania turystów przez niedźwiedzie na drodze.
"Niedźwiedzi" problem ciągnie się w Tatrach od lat. Niektórzy specjaliści, także z TPN, są zdania, że jest to sprawa nie do rozwiązania, choć nie zgadzają się powiedzieć tego głośno. Tatry są jednym z najbardziej zatłoczonych miejsc w Polsce (3 mln odwiedzających TPN pojawia się tam w znacznej mierze w ciągu dwóch letnich miesięcy). W Tatrach nie ma po prostu miejsca dla ludzi i dla niedźwiedzi. Wcześniej czy później, jedna ze stron będzie musiała ustąpić - twierdzi pragnący zachować anonimowość pracownik parku.
Póki co trzeba po prostu uważać na niedźwiadki i stosować się do zaleceń TPN. (as, mag)
Podyskutuj o tym na naszym czacie dnia