PolskaUstawa rozwściecza wielu Polaków - minister zadowolona

Ustawa rozwściecza wielu Polaków - minister zadowolona

Zamknięty katalog obszarów dyskryminacji, Rzecznik Praw Obywatelskich jako instytucja stojąca na straży przestrzegania przepisów równościowych - to niektóre z założeń ustawy o wdrożeniu niektórych przepisów UE w zakresie równego traktowania, którą przyjął sejm. Zdaniem przeciwników ustawy, jest ona wadliwa, ponieważ wciąż pozwala na dyskryminację ze względu na stan cywilny, poglądy polityczne czy stan zdrowia. Ustawę zgłosiła pełnomocniczka rządu ds. równego traktowania Elżbieta Radziszewska. - Chcielibyśmy ustawy o równym traktowaniu z prawdziwego zdarzenia - mówi Wirtualnej Polsce Dorota Pudzianowska z Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka. Protestuje kilkadziesiąt organizacji.

Ustawa rozwściecza wielu Polaków - minister zadowolona
Źródło zdjęć: © Jupiterimages

29.10.2010 | aktual.: 29.10.2010 16:26

Za przyjęciem ustawy było 392 posłów, przeciwko pięcioro, a czworo wstrzymało się od głosu.

Ustawa reguluje przepisy unijnych dyrektyw antydyskryminacyjnych, których niepełne wdrożenie zarzucała Polsce KE. Wyznacza ogólne ramy walki z dyskryminacją, a także definiuje sytuacje, w których różnicowanie grup obywateli jest dopuszczalne.

Zgodnie z zaleceniami UE, ustawa wyznacza organ, który będzie zajmować się monitorowaniem oraz promowaniem zasady równego traktowania. Po rozpatrzeniu kilku innych możliwości zdecydowano, że instytucją tą będzie Rzecznik Praw Obywatelskich.

Prace nad ustawą toczyły się od kilku lat, a przeciwko Polsce zostało wszczętych pięć postępowań o niewdrożenie do polskiego systemu prawnego wspólnotowego prawa antydyskryminacyjnego; dwie sprawy trafiły do Europejskiego Trybunału Sprawiedliwości. Ostatecznie projekt został skierowany do sejmu przez pełnomocniczkę rządu ds. równego traktowania Elżbietę Radziszewską.

Ustawę negatywnie ocenia kilkadziesiąt organizacji pozarządowych, zrzeszonych w Koalicji na Rzecz Równych Szans (m.in. Polskie Towarzystwo Prawa Antydyskryminacyjnego, Helsińska Fundacja Praw Człowieka, Stowarzyszenie Interwencji Prawnej, Amnesty International, Kampania Przeciw Homofobii, Fundacja MaMa i Stowarzyszenie Nigdy Więcej).

"Przecież RPO ma dużo obowiązków"

- Chcielibyśmy ustawy o równym traktowaniu z prawdziwego zdarzenia - mówi Wirtualnej Polsce Dorota Pudzianowska z Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka. Jej zdaniem, z tą ustawą wiążą się dwa główne problemy. - Pierwszy z nich to zamknięty katalog przesłanek dyskryminacji. Jest to co prawda zgodne z dyrektywami Unii Europejskiej, ale budzi pewne wątpliwości. Druga sprawa to to, że organem, który miałby się zajmować dyskryminacją, ma być Rzecznik Praw Obywatelskich. To także jest zgodne z dyrektywami unijnymi, ale RPO ma już i tak dużo obowiązków. Może lepsze byłoby stworzenie nowego organu? - zastanawia się Pudzianowska.

- W krajach, w których jest odrębny organ zajmujący się problemami dyskryminacji, rozpatrywanych jest nawet kilka tysięcy skarg dotyczących dyskryminacji rocznie - wyjaśnia Pudzianowska. - W Grecji, w której problemami dyskryminacji zajmuje się odpowiednik naszego ombudsmana, jest to zaledwie kilkadziesiąt skarg rocznie. Można zakładać, że w Polsce tych skarg będzie dużo. Co więcej, jeżeli miałby się tym zajmować Rzecznik Praw Obywatelskich, to powinien mieć zapewnione do tego dodatkowe środki finansowe - dodaje.

Zdaniem organizacji pozarządowych ustawa w zaproponowanym kształcie nie wzmocni wystarczająco przestrzegania zasady równego traktowania i w niepełny sposób wdroży antydyskryminacyjne dyrektywy UE. W ich ocenie projekt ustawy zawiera błędy merytoryczne, m.in. definicje dyskryminacji są rozbieżne z już obowiązującymi w polskim systemie prawnym przepisami równościowymi, np. w kodeksie pracy, co może prowadzić do rozbieżności w interpretacji prawa przez polskie sądy.

Czego zabrakło w katalogu?

Zastrzeżenia organizacji dotyczą także zamkniętego i zbyt ograniczonego ich zdaniem katalogu przesłanek, na podstawie których dyskryminacja jest zakazana. Są to: płeć, rasa, pochodzenie etniczne, narodowość, religia lub wyznanie, światopogląd, niepełnosprawność, wiek i orientacja seksualna. Nie uwzględniono zaś m.in. tożsamości płciowej (osób transpłciowych), stanu cywilnego, poglądów politycznych, stanu zdrowia czy przynależności związkowej. Zamknięty katalog przesłanek antydyskryminacyjnych może - w ocenie organizacji krytykujących ustawę - okazać się sprzeczny z konstytucją.

Negatywnie oceniana była także propozycja, by na straży przestrzegania przepisów antydyskryminacyjnych stał RPO - może to okazać się sprzeczne z zagwarantowaną w konstytucji niezawisłością tego urzędu, a także okazać się trudne w realizacji bez rozbudowania tej instytucji.

"Bardzo słaba ustawa"

- Jest to ustawa bardzo słaba. Jej przyjęcie oznacza, że Polska będzie w Unii Europejskiej jednym z krajów o najgorszych rozwiązaniach prawnych w tym zakresie. Ustawa zapewnia jedynie ochronę iluzoryczną i symboliczną - komentuje Krzysztof Śmiszek z Polskiego Towarzystwa Prawa Antydyskryminacyjnego.

- Przyjęcie nowych przepisów jest korzystne w zasadzie tylko dla grup narodowych i etnicznych, w mniejszym stopniu dla kobiet. Tracą natomiast niepełnosprawni, osoby starsze czy mniejszości seksualne - dodaje ekspert.

Polskie Towarzystwo Prawa Antydyskryminacyjnego sceptycznie ocenia także przyznanie Rzecznikowi Praw Obywatelskich uprawnień instytucji, która ma stać na straży przestrzegania przepisów równościowych. - Nie wiadomo, jak to będzie wyglądało w przyszłości - podkreśla Śmiszek.

Radziszewska: jestem bardzo zadowolona

- Jestem bardzo zadowolona z przyjęcia tej ustawy. Prace nad nią rozpoczęły się ponad pięć lat temu, obejmowały bardzo trudną materię: kilka dyrektyw dotyczących różnych obszarów. Dzięki uchwaleniu tej ustawy udało nam się spełnić wymogi Unii Europejskiej, nie grożą nam już sankcje. I, co bardzo ważne, ustawa będzie dobrze chronić osoby dyskryminowane i ułatwi im dochodzenie swoich praw - mówi pełnomocniczka rządu ds. równego traktowania Elżbieta Radziszewska.

- Po wejściu w życie ustawy jasno określone będą obszary, w których można nie stosować zasady równego traktowania; w każdej unijnej dyrektywie są wyłączenia. Np. w usługach edukacyjnych - można stworzyć szkołę dla dziewcząt lub chłopców, jeśli się uzasadni taką potrzebę. Bo każde odstępstwo trzeba uzasadnić. Wyłączenia mogą być także stosowane w przypadku reklam, mogą być one adresowane do konkretnej płci, jeśli dla niej są przeznaczone reklamowane produkty. Odstępstwa dopuszczalne są także m.in. przy zawieraniu umów pomiędzy osobami fizycznymi, np. dotyczących wynajmu mieszkania - dodaje Radziszewska.

Pełnomocniczka rządu ds. równego traktowania przypomina, że każda z dyrektyw ma ograniczony zasięg i nie jest nadrzędna względem innych praw. - Każdy może dochodzić swoich praw, ale nie kosztem praw innego człowieka. Uchwalona dziś ustawa doprecyzowuje te kwestie, wskazuje, gdzie prawo jest łamane - podkreśla.

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (150)