Usnarz Górny. Więcej wojska i policji na granicy polsko-białoruskiej
W Usnarzu Górnym, gdzie od kilkunastu dni koczuje grupa kilkudziesięciu uchodźców i uchodźczyń z Afganistanu, pojawiły się nowe zastępy wojska i policji. - Wczoraj przyjechało dużo policjantów i żołnierzy, myśleliśmy, że przyjechali po nas - mówiła wolonatriuszka Fundacji Ocalenie, która aktywnie działa na miejscu i pomaga przebywającym tam cudzoziemcom.
W Usnarzu Górnym na granicy polsko-białoruskiej od kilkunastu dni przebywa grupa 32 uchodźców z Afganistanu i Iraku. Wśród nich są kobiety, dzieci oraz chorzy, wymagający opieki medycznej. Uchodźcy nie są wpuszczani na teren Polski, pomimo tego że wszyscy zadeklarowali złożenie wniosków o ochronę międzynarodową.
Usnarz Górny. Przyjechały nowe zastępy wojska i policji
Jak się okazuje, polskie służby podwoiły swoje siły na granicy. W niedzielę po godzinie 6 rano do Usnarza Górnego przyjechały nowe posiłki wojska i policji.
Jak relacjonuje Polska Agencja Prasowa, na miejsce przyjechał duży samochód ciężarowy z żołnierzami, którzy wraz ze Strażą Graniczną uczestniczą w blokadzie. Z kolei około godz. 7 na miejscu pojawiło się kilka nowych radiowozów policyjnych.
Kryzys na granicy. Nie dostawali wody ani jedzenia
- Straż Graniczna łamie prawo międzynarodowe - mówiła wcześniej w rozmowie z WP jedna z działaczek Fundacji Ocalenie.
Od niedawna cudzoziemców zaopatrują w posiłki funkcjonariusze białoruskiej straży granicznej, wcześniej jednak uchodźcy nie otrzymywali wody, żywności, pomocy medycznej ani podstawowych środków, m.in. do higieny osobistej.
Polska Straż Graniczna nie dopuściła do nich lekarki, księdza ani żadnego z działaczy niosących pomoc. Wcześniej wolontariuszom Fundacji Ocalenie udało się przekazać namioty, śpiwory oraz żywność.
Obecnie dostęp do grupy cudzoziemców - oprócz SG - blokuje także Wojsko Polskie oraz policja.
Usnarz Górny. Tragiczna sytuacja uchodźców z Afganistanu
W Usnarzu Górnym od samego początku aktywnie działają i pomagają uchodźcom działacze Fundacji Ocalenie. Kilkadziesiąt osób mieszka w miasteczku namiotowym, w którym od soboty przybyły dwa duże namioty typu wojskowego.
Działacze obserwują to, co dzieje się obozowisku uchodźców i kontrolują działania polskich służb.
- Na szczęście nie sprawdziły się nasze obawy, że policja zechce nas stąd usunąć. Wczoraj przyjechało dużo policjantów i żołnierzy, myśleliśmy, że przyjechali po nas - powiedziała w rozmowie z PAP jedna z wolontariuszek.
Przeczytaj także: