USA zredukują swoje siły w Iraku do 50 tys. żołnierzy
Wojsko amerykańskie chce mocno
zredukować swoje siły w Iraku, gdzie stacjonuje obecnie 150 tys.
żołnierzy. Zaczynając redukcję od połowy 2008 roku, w kolejnych
latach USA pozostawiłyby w Iraku ok. 50 tys. żołnierzy - pisze w
niedzielnym wydaniu "Washington Post".
Rzecznik Białego Domu Tony Snow nie potwierdził ani nie zaprzeczył tym doniesieniom.
W tym momencie z pewnością chcemy móc wycofać nasze oddziały - powiedział Snow telewizji CBS. Podkreślił, że będzie zależało to od warunków w Iraku i zdolności irackich polityków do zakończenia wewnętrznych sporów.
Jego zdaniem w przypadku zdecydowanego zmniejszenia kontyngentu, Amerykanie mogliby pozostać w Iraku jako siła szybkiego reagowania, do pomocy siłom irackim, które działałyby na pierwszej linii.
Według "Washington Post", który powołuje się na informacje z licznych spotkań z wysokimi przedstawicielami wojska i ekspertów, zredukowany kontyngentu miałby cztery elementy składowe.
Centrum dyspozycyjne stanowiłaby dywizja kawalerii zmechanizowanej w składzie ok. 20 tys. żołnierzy, którzy mieliby chronić rząd iracki i interweniować w walkach u boku sił irackich (wojska i policji) w razie takiej potrzeby.
Drugi komponent miałoby stanowić ok. 10 tys. żołnierzy, zajmujących się tworzeniem irackich sił bezpieczeństwa i doradztwem.
Wojsko amerykańskie przewiduje również, że 10 tys. żołnierzy utworzyłoby siły zajmujące się logistyką i dowodzeniem.
Do tego doszłyby siły specjalne do walki z Al-Kaidą w Iraku.
Według "Washington Post" redukcja kontyngentu rozpocznie się od połowy przyszłego roku, by osiągnąć przewidywaną wielkość na przełomie 2008 i 2009 roku, w okresie "postokupacyjnym", czyli w końcu kadencji prezydenta George'a W. Busha.
Ostatnio minister obrony USA Robert Gates i rzecznik Białego Domu Tony Snow wskazywali, że rząd amerykański przewiduje długą obecność militarną w Iraku, naśladując przykład ponad 50-letniej obecności militarnej USA w Korei Płd.
Waszyngton jednak nie pierwszy raz wspomina o zmniejszeniu swego kontyngentu wojskowego.
Zdaniem pytanych przez "Washington Post" wojskowych i ekspertów, obecna debata o warunkach obecności militarnej w Iraku jest debata pozorną. Gdyby zadecydowano teraz o całkowitym wycofaniu się, na realizację tego zadania potrzebny byłby rok.
Według jednego z rozmówców dziennika, mając do dyspozycji jedyną główną trasę z południa Iraku do Kuwejtu, do wycofania amerykańskiego personelu i wyposażenia wojskowego potrzebnych byłoby co najmniej trzy tysiące konwojów, bez uwzględnienia tysięcy pojazdów niezbędnych do ochrony takiej operacji.